Wcześniej informowaliśmy, że w celi aresztu, w której przebywa Ireneusz M. - jeden ze skazanych nieprawomocnie sprawców zbrodni miłoszyckiej - pod materacem znaleziono nielegalny telefon z dostępem do internetu. Przyznał się do niego współosadzony, ale okazało się, że Ireneusz M. też z niego korzystał, wysyłając skany z akt sprawy do Doroty M., udzielającej się na profilu internetowym na FB poświęconym zbrodni miłoszyckiej. W zabezpieczonym telefonie odnaleziono esemesy, jakie z niego wysyłano. Jeden brzmiał tak: "Jutro wysyłam ci włosy Małgosi z akt. Resztę powie ci Dorota".
Jak nam powiedziała mama Ireneusza M., wspomniana Dorota M. ma być detektywem, pomagającym rozwikłać sprawę miłoszycką i udowodnić, że Ireneusz jest niewinny. Prowadzi biuro poza granicami Polski.
Sędzia zaprotokołował na poprzedniej rozprawie, że w aktach sprawy faktycznie znajduje się koperta zawierająca materiał dowodowy - kępkę włosów łonowych (5 sztuk) ujawnionych i zabezpieczonych pod znalezionymi figami w czasie oględzin na miejscu zbrodni. Czy tych włosów było więcej? Okazało się bowiem, że list z jakimiś włosami (a może bardziej włóknami, które przypominają włosy, bo tego jeszcze nie sprawdzono) faktycznie wysłano z wrocławskiego aresztu śledczego - ma go już prokuratura, nie dotarł do adresata, którym jest poznański adwokat. Jak nam powiedziała mama Ireneusza M., adwokat ten miałby bronić Ireneusza M. w przyszłości. Najprawdopodobniej jednak tak się nie stanie - jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, był już u niego wrocławski prokurator z informacją, że teraz adwokat będzie świadkiem w sprawie Ireneusza M., więc nie może być jednocześnie jego obrońcą.
- Żadne zarzuty nie zostały mi przedstawione - mówił o tej sprawie wczoraj przed Sądem Apelacyjnym Ireneusz M. Wcześniej też nie chciał się odnosić do sprawy, zanim nie zapozna się z zarzutami na piśmie. Wnioskował za to do sądu o umożliwienie mu telefonicznego kontaktu z matką - jej telefon prokuratura zabezpieczyła do sprawy - oraz z poznańskim adwokatem, adresatem tajemniczej przesyłki. Sąd odmówił takiej zgody z uwagi na obawę matactwa.
Wciąż nie wiadomo, w jakim celu włosy (jeśli to włosy) zabrano z akt sprawy. Spytałem o to poznańskiego adwokata, który był adresatem przesyłki, ale odpowiedział krótko, że nie komentuję czynności objętych tajemnicą postępowania.
Napisz komentarz
Komentarze