Czy porażką nie było postanowienie na złego konia w postaci byłego już wicewójta Tomasza Oleksyna, którego niedawno odwołał pan ze stanowiska?
- Fakt, sprawa ESV była bardzo ważna. To, że udało nam się porozumieć i zmniejszyć dług, było bardzo dobrym posunięciem dla gminy, bo śpimy w tej chwili spokojnie, nie mamy kolejnych rozpraw sądowych, które mogły kosztować samorząd ponad 20 milionów złotych. Zakończyliśmy na 9 milionach, z czego część jest już spłacona, więc zostało jeszcze około 7. Przypomnę, że gmina już w 2011 roku zapłaciła ESV około 4 mln, o czym wielu nie wiedziało do mojego przyjścia, a przecież jest to fakt. Sytuacja dziś jest czysta i klarowna, służby księgowe wiedzą, co mają planować i tak naprawdę nawet nie odczuwamy skutków tej sprawy w odróżnieniu do roku 2010, kiedy to gmina miała potężne kłopoty finansowe. I to niewątpliwie jest sukces. Co do zastępcy, to nie chcę tego traktować w kategorii porażki, ale przyznaję, że się na swojej decyzji zawiodłem.
- Na początku pracy w wypowiedzi na łamach naszej gazety wicewójt powiedział, że przychodzi do urzędu, by uczciwie zarobić na swoją pensję. Było tak, jak obiecał?
- Czytałem tamtą gazetę i pamiętam też frazę o tym, że "nie przychodzi tu dla pieniędzy". Być może tamte słowa sprzed dwóch lat w jakimś stopniu pomogły mi podjąć teraz decyzję o odwołaniu.
- Czy to prawda, że wymienione zostały zamki do gabinetu pana Oleksyna?
- (Henryk Kuriata wycofał odpowiedź w trakcie autoryzacji)
- Co wykazał raport pokontrolny stowarzyszenia byłego już wicewójta, czyli Powiatowo-Gminnej Rady Sportu? Są głosy, że wyniki tego dokumentu mogły być jednym z powodów pana decyzji.
- Raport jest na końcowym etapie, ale czy tam było coś, co doprowadziło do odwołania? Nie sądzę. Proszę mi wierzyć, że powody są całkiem inne, wewnętrzne gminne. Odwołanie nie jest związane z PGRS-em.
- Czy ten raport wykazał jakieś nieprawidłowości?
- A co pan uważa za nieprawidłowość? Jeżeli wcześniej, jeszcze za czasów LZS, były takie sytuacje, że ktoś na kartce papieru napisał "wypłacono kilkaset złotych", przy tym widniały podpisy, następnie nie wystawiono dla potwierdzenia wydatku żadnych rachunków, to zdecydowanie teraz takich nieprawidłowości nie ma, a bynajmniej ja jaszcze o tym nie wiem.
- A może są pieniądze, które zostały źle rozliczone?
- Co to znaczy "źle rozliczone"? Niezgodnie z czym? Jeżeli zostały wydane środki na imprezy sportowe, które się odbyły, ale przez COVID-19 w innym terminie, to czy pańskim zdaniem jest to przekroczenie uprawnień? Chyba nie, ponieważ COVID-19 postawił nas wszystkich w zupełnie nowej sytuacji i zweryfikował wiele spraw. Wiele imprez czy uroczystości nie mogło zostać przeprowadzonych zgodnie z założonym planem. III, IV liga, okręgówki czy A-klasy musiały zagrać i te rozgrywki się odbyły, choć - tak jak wspomniałem - nie zawsze w terminie. Można mieć pretensje do wysokości wynagrodzeń, które były proponowane, czy to księgowej czy innym osobom. Ale na to są papiery, rachunki, więc nie zamierzam tego podważać. Z rachunkowego punktu widzenia jest ok, z wizerunkowego mniej.
- Co to oznacza?
- Uważam, że mogło to zostać zorganizowane nieco inaczej. W stowarzyszeniu wiele osób powinno pracować non-profit, ponieważ takie są założenia. Niektórzy zarządzający stowarzyszeniem uważają jednak inaczej, bo skoro przychodzą na cały dzień do pracy, chcą mieć zapłacone.
- Czyli ktoś w PGRS-ie zarabiał.
- Nie podważam tego, nie dyskutuję z tym, bo jeżeli przychodził i pracował regularnie przez osiem godzin, to zasługiwał na wynagrodzenie. Choć sam w przeszłości byłem prezesem stowarzyszenia i nieco inaczej rozumiałem działalność non-profit. Być może coś się w działalności stowarzyszeń zmieniło...
- Rozumiem więc, że w PGRS-ie zarabiał prezes stowarzyszenia Tomasz Oleksyn?
- Z dokumentów wynika, że on nie.
- Ktoś inny? Ryszard Wojciechowski?
- Jako sekretarz tak. Normalnie na etacie.
- Czy radni zobaczą ten raport pokontrolny?
- Tak, myślę, że jeszcze w tym roku. (wywiad został przeprowadzony w grudniu, jeszcze przed świętami - przyp. red.)
- Skoro niedawno odwołał pan wicewójta, będącego jednocześnie prezesem stowarzyszenia, które dysponuje większością gminnych pieniędzy na sport, to jak to ma teraz funkcjonować? Jako powód odwołania podał pan "utratę zaufania". To raczej nie sprzyja dalszej współpracy.
- Dobre pytanie... Gdy mówię o utracie zaufania, to nie sądzę, by jakakolwiek współpraca mogła być kontynuowana. W przyszłym roku zdecyduję, czy będzie nowy konkurs czy nie i jak tę kwestię rozwiązać. W stosunku do zastępcy podjąłem decyzję niedawno, działacze sportowi pytają mnie, co dalej, ale jeszcze im nie odpowiedziałem. Zastanawiam się nad tym, będę rozmawiał z różnymi osobami i wybierzemy najlepszą możliwą opcję. Jeśli ogłoszę konkurs, to nie wiem, kto się zgłosi. Być może powstaną "nowe-stare" stowarzyszenia, które będą chciały się sportem zająć - z tego co słyszę niektórzy chcą się przepoczwarzyć - a być może rozwiążemy to w jeszcze inny sposób. Z początkiem nowego roku będę mógł powiedzieć coś więcej.
- Przyzna pan dziś, że powierzenie funduszy na sport swojemu zastępcy było złym rozwiązaniem?
- Jeżeli w poprzednim stowarzyszeniu (M-GZ LZS - przyp. red.) sekretarz finansował sobie studia z gminnych środków, jeżeli niektóre dokumenty stanowiły zwykłe kartki papieru z wydanymi kwotami bez żadnych rachunków czy faktur, to coś musiałem z tym zrobić, bo tak to nie mogło wyglądać. Jeżeli poprzedniemu stowarzyszeniu nie wyraziłem zgody na zmianę sposobu przeznaczenia środków z delegacji sędziowskiej na wypłatę dla zawodników, a potem słyszałem, że sekretarz opowiada, że i tak zrobi po swojemu, to przepraszam bardzo, ale gmina nie jest od tego, by finansować wynagrodzenia zawodników. Gmina ma finansować sport dzieci, młodzieży i dorosłych z naszego terenu, niekoniecznie piłkarzom z całej Polski. Dla mnie to jest jasno zdefiniowane przez ustawę.
- Znał pan Tomasza Oleksyna przed zatrudnieniem go w urzędzie?
- Nie.
- Na jakiej podstawie pan go zatrudnił?
- Po zwolnieniu poprzedniej pani zastępczyni wiedziałem, że patrząc na skalę gminy i liczbę jednostek organizacyjnych, prędzej czy później będzie potrzebny zastępca. Rozpuściłem wici wśród samorządowców, wśród radnych, mówiłem, że takiej osoby szukam, więc jeśli znaliby kogoś, kto byłby ich zdaniem odpowiednim kandydatem, to niech mi powiedzą. Przez rok nikogo się jednak znaleźć nie udało, aż w końcu usłyszałem o tym, że jest Tomasz Oleksyn, że warto go zaprosić i z nim porozmawiać.
- To wyszło z kręgów Prawa i Sprawiedliwości?
- Z kręgu znajomych. To czy oni są z PiS-u czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Byłem otwarty na każdą propozycję, dałem szansę, ale niestety nie pojawił się nikt z poleceń gminnych.
Całą rozmowę, w trakcie której Henryk Kuriata odpowiada na wiele innych pytań przeczytanie w papierowym wydaniu "Gazety Powiatowej", dostępnym także w wersji elektronicznej: https://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2021-12-30
Napisz komentarz
Komentarze