Budynek dawnej szkoły w Siedlcach już od ponad trzech tygodni jest domem dla uchodźców z Ukrainy. Dzięki zaangażowaniu władz gminy Oława, rady sołeckiej Siedlec oraz mieszkańców miejscowości, a także dużej grupy wolontariuszy, w tym Artura Piotrowskiego, obiekt szybko udało się wyremontować i dostosować do potrzeb uciekających przed wojną Ukraińców. Pracy było dużo, bo budynek długo stał pusty i wymagał remontu. Nie było w nim też kuchni, a dawne klasy lekcyjne trzeba było zamienić w pokoje mieszkalne dla kobiet z dziećmi. I to się udało. Obecnie jest tam miejsce dla ponad 40 osób. Jak na razie mieszka 5 rodzin - matki z dziećmi.
Pierwsza wprowadziła się 25 marca. To Nina i jej piątka dzieci w wieku od 14 do 2 lat. Uciekła z Mikołajowa. Nie od razu zdecydowała się na wyjazd z kraju. W Mikołajowie mieszkała z rodzicami i bratem. Gdy wybuchła wojna, nie chcieli zostawiać rodzinnego domu. - Za każdym razem, gdy włączały się syreny alarmowe, biegliśmy do piwnicy - wspomina. - W kolejnych dniach syreny wyły tak często, że w piwnicach zamieszkaliśmy. Gdy zaczęły się bombardowania, wszystko się trzasło. Któregoś dnia wybuch był tak blisko, że gruz zasypał wejście do piwnicy. Było drugie, więc się wydostaliśmy, ale dłużej nie mogliśmy tak zostać...
Przez granicę przeszli pieszo. Tam zajęli się nimi polscy wolontariusze. Dali jeść, pić i przetransportowali do hali, gdzie było wielu takich jak oni. Następnego dnia podzielili na grupy. - Nie wiedziałam, gdzie jest Oława - mówi mama piątki dzieci. - Byłam bardzo zestresowana, bo nie wiedziałam, gdzie nas zawiozą, czy ktoś tam naprawdę pomoże. To zupełnie inny kraj, inni ludzie. Nic nie wiedzieliśmy. Nie znamy też języka, więc to była podróż w niewiadome. Dzieci też były bardzo zestresowane i przestraszone. Bardzo przeżywały to, co będzie. Zadawały dużo pytań, ale ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Po tym, co zobaczyły na Ukrainie, trudno im było uwierzyć, że tu może być dobrze, że tu będą bezpieczne. Dopiero po około dwóch tygodniach od przyjazdu do Oławy zaczęły się czuć swobodnie. Gdy zaczęły chodzić do szkoły, przedszkola, spotykać z innymi dziećmi. Dziękuję. Dziękuję wszystkim Polakom za wszystko, co dla nas robią. Za to, że nam pomagacie i przyjęliście nas. Że moje dzieci się uśmiechają...
Cały tekst w najnowszym wydaniu "Gazety Powiatowej"
Napisz komentarz
Komentarze