Dla rodowitego oławianina ten barokowy, położony w centrum miasta obiekt znany jest niemal od kołyski. Historyczna dominująca narracja wiąże jego powstanie z inicjatywą dziękczynną (wotywną) małżonki królewicza Jakuba Sobieskiego, Jadwigą Elżbietą Amalią z domu Neuburg upamiętniającą fakt uwolnienia męża z przymusowej niewoli pod koniec 1706 roku. Historia uwięzienia rozpoczęła się w 1704 roku gdy królewicza w trakcie podróży z Wrocławia do Oławy podstępnie uprowadził i uwięził w Saksonii rywal w staraniach o koronę Rzeczpospolitej August II Mocny. Przetrzymywany najpierw w Pleissenburgu, a następnie w twierdzy w Koenigstein nad Łabą, królewicz został uwolniony dzięki działaniom króla szwedzkiego Karola XII, który najechał Saksonię. Starcia nie trwały długo, a wolność Jakubowi przyniosło jedno z postanowień rozejmu szwedzko – saskiego, zawartego w Altranstadt wczesną jesienią w 1706 roku. Warunkiem uwolnienia miało być jednak zobowiązanie królewicza do rezygnacji ze starań o tron Rzeczypospolitej. Podpisanie takiego zobowiązania przeciągało się, tak że pełną swobodę Jakub Sobieski odzyskał dopiero pod koniec roku. W Oławie królewicza witano uroczyście dopiero w połowie 1707 roku Tymczasem odnalezione archiwalia podpowiadają i przekazują zupełnie nieoczekiwane i nieoczywiste fakty, które zmuszają do nowego spojrzenia na ten budynek i czasy w których powstawał.
Kościółek, lub jak wolą niektórzy kaplica, stanął prawdopodobnie w miejscu wcześniejszej kaplicy pogrzebowej na terenie istniejącego niewielkiego cmentarza morowego, który był miejscem pochówku zmarłych na skutek przetaczających się cyklicznie przez miasto epidemi dżumy i innych chorób zakaźnych. Z oczywistych względów miejsca takie znajdowały zawsze się po za murami miejskimi. Nie dziwi zatem, że święty Roch, pochodzący z Montpellier na południu Francji, opiekun chorych na dżumę został wybrany na patrona kościółka. Nawiązano w ten sposób bezpośrednio do tradycji miejsca. Imieniem świętego nazwano też fragment traktu królewskiego biegnącego wzdłuż cmentarza. Wśród zapomnianych już dzisiaj dalszych patronów kościółka należy wspomnieć św. Sebastiana, który jest orędownikiem w chorobach oraz innych świętych jak Karol (zapewne Boromeusz), Franciszek Ksawery, Ignacy i Antoni Wielki.
Jeden z najstarszych znanych widoków Oławy od strony bramy brzeskiej, nieopodal której położony był cmentarz morowy, pochodzi z końca lutego 1661 roku (autorstwa Johanna Rudolfa Storna). Rycina ukazuje miasto od wschodniej strony, widziane z traktu prowadzącego z Grodkowa i Nysy. Brak na nim jeszcze jakichkolwiek budynków przed murami miejskimi, co wskazuje, że kościółek był zupełnie nową budowlą choć niektóre źródła podają funkcjonowanie w tym miejscu nieokreślonej dokładnie kaplicy pogrzebowej. Dopiero rysunki Fryderyka Bernharda Wernera wykonane sto lat później pokazują nam kościółek w całej okazałości i z różnych ujęć. Widzimy na nich sporej wielkości jak ówczesne miejskie warunki orientowany budynek kościelny, o trzech podłużnych oknach na każdej z bocznych ścian, przekryty dwuspadowym dachem z sygnaturką i kruchtą z eliptycznym lub okrągłym oknem (tzw. okulusem) w ścianie od strony zachodniej. Kaplica stoi po za murami miasta nieopodal Bramy Brzeskiej na rozstaju traktu królewskiego oraz dróg na północ i południe regionu. Wejście do niej prowadziło pierwotnie od strony traktu, a nie na głównej osi budynku. Budynek kaplicy wydaje się sporo za duży w stosunku do terenu cmentarza, na którym go wybudowano. Na jednej z grafik rysownik tytułuje go jako katolicki kościółek cmentarny (Cathol. Begraebnis Kirchel). Ale nie była to tylko kaplica cmentarna, choć z racji lokalizacji obrządkom pogrzebowym służyła. Wielkością i przestrzenią wewnętrzną kościółek dorównywał kaplicy zamkowej, co widać też na Wernerowych widokach. Podobną przestrzeń i wielkość posiada dla przykładu kościół św. Nepomucena w Minkowicach. Ten budynek wybrałem nieprzypadkowo do porównania, bo powstał w niemal identycznym okresie tj. w 1716 roku i przy decydującym wsparciu finansowym oraz organizacyjnym królewicza Jakuba i jego małżonki w ramach tzw. Kuracji Józefińskich. Do historii tego obiektu jeszcze powrócę w następnych odcinkach cyklu, bo oławska spuścizna Sobieskich tym bardziej zasługuje na jej przywoływanie z zapomnienia. A minkowicki kościół jest tego zapomnienia jaskrawym przykładem.
Napisz komentarz
Komentarze