Zwrócił uwagę, że dwa drzewa rosnące przy nowym boisku są już całkowicie suche, a pozostałe niebawem będą w podobnym stanie. 22 sierpnia wysłał pismo do burmistrza Oławy. Liczy na to, że niektóry drzewa można jeszcze uratować. List udostępnił też redakcji.
- Zwracam się z uprzejmą prośbą o podjęcie działań mających na celu wyjaśnienie przyczyny schnięcia i obumierania dębów przy ul. Sportowej, a także wprowadzenie działań zaradczych mających na celu uratowanie tego, jakże cennego drzewostanu - pisał. - Przed wybudowaniem parkingu wzdłuż ul. Sportowej przy samych drzewach znajdował się rów nawadniający, który podczas inwestycji został zasypany i skanalizowany. Wybudowano pod samymi drzewami parking z betonowej kostki (dlaczego nie ażurowej?), gdzie odpływ wody z dużej powierzchni systemu korzeniowego tych drzew wykonany jest w sposób, który znacząco zabiera im wodę, odprowadzając ją do systemu kanalizacji deszczowej.
Drabiński uważa, że budowa boiska obok hali namiotowej także wpływa negatywnie na nawodnienie drzew i dodaje, że jeden dorosły okazały dąb produkuje tyle tlenu, ile 1,5 tys. małych nasadzonych drzewek. - Biorąc pod uwagę te dane, musimy podjąć radykalne działania, aby uratować dęby - mówi. - Oczywiście, nad rozwiązaniem powinni wypowiedzieć się specjaliści, ale wydaje się, że w grę musi wchodzić przebudowa parkingu, co spowoduje, że woda z jego powierzchni trafiać będzie bezpośrednio do systemu korzeniowego dębów.
O sprawę zapytaliśmy w Urzędzie Miejskim. Specjaliści wypowiedzieli się na ten tema w 2020 roku, kiedy dendrolog w obszernej (blisko 100-stronicowej ekspertyzie) napisał, że główną przyczyną obumierania dębowej alei jest żerujący tam kozioróg dębosz. Chrząszcz jest narażony na wyginięcie i objęty ścisłą ochroną. To oznacza, że dopóki mieszka na leciwych dębach, niewiele można zrobić. - Żerowanie larw znacznie osłabia zaatakowane drzewa, które stopniowo zamierają - wyjaśnia wiceburmistrz Andrzej Mikoda. - W pierwszym okresie zamierania pojawiają się suchoczuby, następnie usychają konary, a w miejscu opuszczonych już płatowych żerowisk larw, odpadają płaty kory. Proces umierania drzewa może trwać od kilku do kilkudziesięciu lat.
Mikoda zaznaczył, że stan tych dębów pogarsza się od lat i nie ma to bezpośredniego związku z budową parkingu czy rozbudową hali. Ze względu na to, że suche konary zagrażają bezpieczeństwu, miasto sukcesywnie zleca ich przycinkę. - To jedyny zabieg, jaki możemy wykonać - dodaje Mikoda. - Zgody na wycinkę nie ma.
(AH)
Napisz komentarz
Komentarze