Udogodnienia dla cyklistów często w dalszym ciągu są postrzegane jako podrzędne wobec dróg dla aut. Sporo osób uważa, że nie muszą spełniać wysokich standardów oraz zapewniać bezproblemowego przemieszczania. Tymczasem nie wystarczy narysować na mapie kreskę z Oławy do Kołobrzegu wzdłuż istniejących dróg publicznych poza autostradami i napisać, że oto stworzyliśmy dobrą ścieżkę rowerową od nas wprost nad morze. Oczywiście na upartego da się tak pojechać. Przy dzisiejszym ruchu samochodowym trzeba byłoby jednak być trochę samobójcą, a gdyby ktoś chciał jeszcze zabrać dzieci w taką trasę, powinno mu się je - jako nieodpowiedzialnemu rodzicowi - natychmiast odebrać.
Dobre rekreacyjne trasy rowerowe to nie powinny być drogi, którymi rower jedynie da radę przejechać, tylko spójny ciąg wydzielonych dróg rowerowych (budowanych tylko dla jednośladów), w miarę bezkolizyjnych z drogami publicznymi, a poza miastem najlepiej jak najdalej od nich (spaliny!), dobrze oznakowanych, z odpowiednimi dla rowerzystów parkingami, wiatami itp., najlepiej w atrakcyjnym terenie, jak choćby słynna trasa szlakiem kolejki wąskotorowej w okolicach Milicza.
Oczywiście znamy realia i wiemy, że czasem nie da się inaczej, bo gęsta zabudowa starego miasta nie pozwala czy zabytkowy most jest za wąski, więc fragmentami mogą to być pasy rowerowe na istniejącej jezdni drogi publicznej, byle tego nie nadużywać, bo to odbywa się zawsze kosztem bezpieczeństwa.
Niestety, często trasy rowerowe powstają kawałkami, są więc poszarpane i uniemożliwiają w dobrych standardach dotarcie z punku A do punktu B. Klasycznym przykładem jest choćby słynny szlak rowerowy Blue Velo, nawet na swojej stronie opisany jako "częściowo istniejący szlak rowerowy, biegnący wzdłuż Odry". Z naciskiem na "częściowo istniejący".
To dobrze, że w Oławie niedawno powstał kawałeczek porządnej drogi rowerowej ze skrzyżowania Rybackiej z Żeromskiego do mostu na Oławce w kierunku Siedlec (na fot.). Przynajmniej wiemy, jak to powinno wyglądać. Co dalej? Tu - jak to w życiu - są wieści dobre i złe.
Złe to takie, że obecnie, aby pojechać tą ścieżką gdzieś dalej, trzeba wjechać na drogę publiczną i jechać asfaltem wśród samochodów. Tylko tak można dojechać np. do Lasu Siedleckiego, aby wpiąć się do malowniczej trasy rowerowej prowadzonej po wale do Kotowic (wieża widokowa). I taki sposób jazdy, czyli wśród samochodów - niestety - szybko się nie zmieni. To zła wiadomość.
Dobre wieści są takie, że za parę lat powstaną dwie trasy rowerowe, które umożliwią bezkolizyjne dotarcie do tej rowerowej trasy kotowickiej. Jedna wzdłuż drogi asfaltowej do Siedlec, a druga (Blue Velo) po wale wzdłuż Odry. Niestety, nie stanie się to natychmiast, bo - jak wiemy - są plany, aby właśnie w tym terenie powstały nowe mosty od Odrze i Oławce z całą potrzebną infrastrukturą. Najpierw więc muszą powstać projekty tej dużej inwestycji (firma projektowa ma na to 18 miesięcy), aby można było dopasować się do nich z obu ścieżkami rowerowymi. Jak zapewnia burmistrz Oławy Tomasz Frischmann, jest to robione na bieżąco, także podczas takich spotkań roboczych, jakie mieliśmy w minionym tygodniu, gdy z projektantami tzw. trasy mostowej spotkali się przedstawiciele samorządów, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu, Straży Pożarnej, Policji, Zarządu Dróg Miejskich i Zieleni, Powiatowego Zarządu Drogowego, Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej. Przypomnijmy, że w sierpniu br. rozstrzygnięto przetarg na wykonawcę projektu nowych mostów w Oławie na rzekach Odra i Oława. W przetargu udział wzięło 12 oferentów. Najkorzystniejszą ofertę na kwotę 1.830.240 zł brutto - przedstawiła Firma Multiconsult Polska Sp. z o.o. z Warszawy, z którą DSDiK podpisała umowę. Jak przypomina Urząd Miejski na swoim FB, inwestycja "Budowa mostu w mieście Oława na rzekach Odra i Oława jako połączenie dróg lokalnych: wojewódzkich nr 396 i 455, powiatowej 1570D oraz gminnej ul. Malinowa" to wspólna inicjatywa Urzędu Marszałkowskiego oraz jednostek samorządowych z naszego powiatu: Miasta Oława, Gminy Jelcz-Laskowice, Gminy Oława, Gminy Domaniów oraz Powiatu Oławskiego. Na bezkolizyjne ścieżki rowerowe od mostu na Odrze w Oławie do granic miasta w kierunku na Wrocław trzeba zatem poczekać parę lat.
Na razie cieszmy się trasami rowerowymi w oławskich lasach nadodrzańskich (Ryczyn, Bystrzyca), czy trasami jelczańskimi zaczynającymi się przy pierwszym stawie, choć tu akurat trudno o standardy, bo z czasem te trasy to coraz częściej uciążliwa jazda po piasku lub błocie. Oczywiście nie chodzi o to, aby betonować lasy czy wylewać tam asfalt - droga szutrowa w lesie jest w sam raz, byle w ogóle była.
*
Że w wielu miejscach "da się" przekonują nasi rowerzyści. Choćby na profilu FB Rowerowa Oława znaleźliśmy taki post: - Z rozmów z Wami wiemy, że setki z Was chętnie w weekend pojechałoby na rowerach do Jelcza nad staw. Z drugiego kierunku to samo: do Oławy na zakupy rowerem, na lody itd. W mieście powstało trochę ścieżek rowerowych, ale ten najważniejszy kierunek jest wieczne pomijany. Pan Pepito jadąc rowerem z Opola do Oławy odkrył, że od samego centrum Opola można przejechać ścieżką rowerową niemalże do Brzegu. Na 60-kilometrowym odcinku ścieżka to 90% trasy. Jedynie Nowe Kolnie - Pisarzowice to jazda drogą. Reszta to ścieżka i to nie byle jaka - dowód na zdjęciach. To prawdziwa rowerostrada. Od drogi oddzielona rowem, szeroka, bezpieczna. Tymczasem trasa Oława - Jelcz to zaledwie 10 km...
Napisz komentarz
Komentarze