Jesień w górach to festiwal kolorów więc warto wykorzystywać każdą wolną chwile by doświadczyć jego uroków. I jak się okazuje wcale nie trzeba daleko jechać by spędzić aktywne popołudnie wśród pięknych jesiennych kolorów podsycanych promieniami słońca.
Góry Bardzkie zawsze były tym miejscem, które mijaliśmy w drodze w wyższe partie. Tym razem stało się celem naszej wyprawy i... nie żałuję. Okazuje się, że to idealne miejsce dla amatorów (czyli takich jak ja) - niezbyt duże i niezbyt trudne. Leżą około 70 km od Oławy, a jedzie się tam nieco ponad godzinę. więc nie trzeba też zrywać się z łóżka wczesnym rankiem. by spędzić fajne popołudnie na łonie natury. U stóp gór leży jedno z najstarszych miast Polski - Bardo, nazywane miastem cudów, ma bowiem wiele powiązań z Matką Boską, jej kultem i związanymi z nią cudami, co widać na każdym kroku wędrówki.
Jedna z legend głosi, że na górze zwanej Kalwarią w 1400 r. słychać było płacz i szlochanie. Zaciekawieni ludzie poszli tam, by zobaczyć kto tak płacze i zobaczyli Matkę Boską siedząca na kamieniu i ubolewająca nad nieszczęściami, jakie miały spadać na ziemię śląską. Po pewnym czasie Matka Boża uniosła się w górę i zniknęła pozostawiając na skale ślady stóp i rąk. Na miejscu tych objawień w latach 1617-19 postawiono kapliczkę, a znajdujący się w niej ołtarz ustawiono na pozostawionych przez świętą śladach. Kapliczka stoi na szczycie szlaku zwanego Kalwarią, który wybraliśmy na swoją niedzielną wędrówkę. Szlak zaczyna się w miasteczku na pl. Wolności, a jego przejście zajmuje około 4 godziny w obie strony. Przebiega obok parkingu koło mostu kolejowego i kamiennego na Nysie Kłodzkiej, gdzie się zatrzymaliśmy i z tego miejsca zaczęliśmy wędrówkę. Trasa na szczyt góry prowadzi przez otulone kolorowymi drzewami i przebijającymi przez gałęzie promieniami słońca stacje drogi krzyżowej, krucyfiksy i kaplice. Wśród nich (mniej więcej na środku trasy) jest kaplica "Źródło Maryi", gdzie nawet dziś nie brakuje takich, którzy piją wodę prosto z kranu ustawionego w miejscu źródła, bo ma ono ponoć uzdrawiającą moc.
Ale szlak to nie tylko obiekty religijne. Jedną z jego pierwszych atrakcji turystycznych (trzeba kierując się znakami, zejść nieco z trasy głównej) są relikty średniowiecznego zamku. Kolejny punkt to Obryw Skalny. Rozciągający się z tego miejsca widok na panoramę miasta i wijącą się w dole rzekę robi niesamowite wrażenie. Ten naturalny taras widokowy powstał w wyniku przerażających wydarzeń, które upamiętnia stojący tam ogromny biały krzyż podświetlany nocą, ale po co opowiadać... Najlepiej zobaczcie to wszystko sami.
Mała Grecja
Chociaż w miasteczku jest kilka restauracji, to większość - jak się okazało - w niedzielę jest zamknięta, więc byłam nieco rozczarowana, zwłaszcza że w domu nikt z obiadem na nas nie czekał. Rozczarowanie szybko jednak minęło. Korzystając z dobrodziejstw internetu trafiliśmy do "Małej Grecji" w Ząbkowicach Śląskich, które są na trasie do Oławy, kilka kilometrów od Bardo. Wyglądająca niepozornie malutka restauracyjka bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Lokalizacja nieciekawa, bo tuż przy drodze, wielkość i architektura też rodzi wile znaków zapytania. Już od progu czuć jednak grecki klimat. W środku i na zewnątrz niebiesko-biały wystrój, grecka muzyka, a za barem prawdziwy Grek - jak się okazuje - szef kuchni, i jego przemiła żona Polka.
Wybór dań ograniczony, ale typowy dla kuchni greckiej i - co najważniejsze - z oryginalnych greckich produktów. My zamówiliśmy suwlaki (w menu wpisane jako kalamaki, bo tak nazywane są też w niektórych regionach Grecji) - czyli greckie szaszłyki, grecką sałatką z oliwkami, fetą i pyszną oryginalną oliwą. Wszytko naprawdę dobre i świeże, a cena bardzo przystępna, żeby nie powiedzieć niska. Tym, którzy lubią herbatki ziołowe, polecam też herbatę z gojnika.
Napisz komentarz
Komentarze