Szymon Kościelak i Mariusz Olender nie wytrzymali, gdy dowiedzieli się, że w tym roku znów zabraknie pieniędzy na remonty tych najgorszych dróg. Zabiegali o to od dawna, obiecywali mieszkańcom, że jako radni zrobią wszystko, aby te remonty wreszcie były, naciskali na starostę. Ten zobowiązał się wtedy, że do końca marca zostanie zmieniony budżet i pieniądze na drogi się znajdą. Radni uspokoili emocje. Wierzyli, że słowa dotrzyma. - Cicho czekaliśmy na ten ruch - wyjaśniał kilka miesięcy temu Kościelak. - Ale starosta nawet nie zaprosił nas na rozmowy. Udał, jakby tematu nie było. Stwierdziłem, że to koniec. Teraz już nie będziemy na nic czekać ani milczeć... Nie mamy wyjścia musimy podjąć radykalne kroki. Nas mieszkańcy zobligowali do tego, żeby na tę absolutoryjną sesję nie iść, żeby dać staroście czerwoną kartkę. Walczymy w ich imieniu.
Co było dalej opisywaliśmy szczegółowo pod koniec lipca, kiedy Kościelak i Olender na łamach gazety powiedzieli o powodach buntu. W stronę starosty i zarządu padły mocne słowa. A "buntownicy" zarzekali się, że nie mają już nic do stracenia, dlatego tym razem nie odpuszczą i tak nagłośnią sprawę, żeby wszyscy dowiedzieli się, jak traktuje się sprawy zwykłych ludzi. Przypomnijmy, że radnym w pierwszej kolejności chodziło o odcinek Psary-Gać i Marszowice-Miłonów. Te drogi były w naprawdę fatalnym stanie. Były... Bo sprawa ruszyła i to nie tylko na papierze. - Jest zmiana na plus. Po tej ostrej akcji wszystko się zmieniło - mówi Szymon Kościelak. - Jesteśmy pewni, że gdybyśmy nie powiedzieli o tym głośno, to nic by nie ruszyło. Ten bunt miał sens. Zdajemy sobie sprawę, że gdyby nie nasze działania i ten mocny artykuł, to Miłonów w tym roku nie byłby zrobiony.
Mieszkańcy tej wsi nie tylko narzekali na fatalną nawierzchnię, ale też brak pobocza, którym można się bezpiecznie poruszać, to był palący problem, szczególnie jeżeli chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Grozili, że zrobią protest i zablokują drogę, na której odbywa się ruch tranzytowy. Nie musieli. Remont już ruszył, nie tylko będzie nowa nawierzchnia, ale droga zostanie poszerzona do 5,5 metra z utwardzonym poboczem. Jak mówią radni, w kosztorysie prac była wpisana kwota 1,2 mln złotych. Sporo. Co się stało, że pieniądze na remont jednak się znalazły, skoro w budżecie powiatu tak dużej kwoty na to nie było? Z pomocą przyszli radni i władze gminy Oława. - Przeczytali artykuł i zaczęły się telefony do nas - mówi Mariusz Olender. - Rozmawialiśmy o tych drogach, o miejscach niebezpiecznych. To na początku były luźne rozmowy, po nich zadzwonił przewodniczący rady gminy i sprawa zrobiła się poważna. Zrodziła się propozycja współpracy.
Efekt? Gmina Oława wsparła tę inwestycję kwotą 600 tysięcy złotych, a powiat wyłożył drugie tyle i tym sposobem udało się pozyskać całość na remont drogi w Miłonowie. - Sam powiat takich pieniędzy by nie znalazł w tym roku, nie byłoby szans i naprawdę bardzo chcemy podziękować, bo radni gminni widzą, jaki jest stan dróg powiatowych na terenie gminy i wsparli nas - mówi Olender. - Dali pieniądze ze swojego budżetu. Ta pomoc jest bardzo ważna, bez tych środków zewnętrznych nie jesteśmy w stanie nic zrobić. A my nie chcemy łatać dróg po kawałku, bo takie działanie nie ma sensu.... ARTYKUŁ W CAŁOŚCI w e-wydaniu pod linkiem: https://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2022-11-10
Napisz komentarz
Komentarze