Rozmawiamy z bratem Edyty Elwertowskiej, "Ejdy" - Kryspinem Matusewiczem
- Kiedy dowiedziałeś się, że z siostrą jest coś nie tak?
- Gdy byłem na sylwestra u znajomych, około godz. 20.00 dostałem telefon od Manueli, córki siostry, że ta od dłuższego czasu nie odbiera telefonu. Po godzinie Manuela zadzwoniła do mnie sprzed domu mamy z informacją, że drzwi, które zawsze miały być otwarte, gdy jest w domu, są zamknięte, a światło w środku się paliło. Ostatecznie trzeba było wezwać fachowca. Gdy drzwi udało się pokonać, okazało się, że Edyta leży na podłodze. Wiedzieliśmy od razu, że to udar, bo ona już go przechodziła 5 lat temu. Manuela na co dzień mieszka w Irlandii, a wtedy przyjechała do Polski na pogrzeb. Ponieważ Edyta miała ciężką grypę, powiedziała, żeby córka zamieszkała na te kilka dni u koleżanki, bo nie chce jej zarazić. Gdyby tego dnia była normalnie z mamą w domu, pomoc przyszłaby szybciej. To był jeden z kilku zbiegów okoliczności, które złożyły się na to, że stało się tak, jak się stało. Drugi był taki, że kilka dni wcześniej Edyta dzwoniła do mnie, że źle się czuje z tą grypą. Wezwałem do niej pogotowie, a ratownik podał jej jakieś dobre lekarstwo i spytał, jakie leki wcześniej brała. Powiedziała, że tylko aspirynę, a to lek, który dodatkowo rozrzedza krew. Ratownik zasugerował wtedy, że skoro aspiryna nie pomaga, niech weźmie coś innego. Przestała więc brać aspirynę, a może gdyby ją wzięła, do udaru by nie doszło, bo krew nie byłaby taka gęsta.
- Siostra mieszka we Wrocławiu, ale w Oławie zna ją wiele osób...
- Wiele osób kojarzy ją pod pseudonimem Ejda. Pracowała w Oławie w branży gastronomicznej, a w latach 90. nie było tu zbyt wiele lokali. Wszyscy bywalcy takich oławskich restauracji jak "Tropic" czy "Turystyczna" ją znali. W branży Edyta najpierw była kelnerką, potem przeskoczyła do Wrocławia, gdzie była kierownikiem restauracji, następnie menedżerem. "Guinness", "Casablanka"... Była przy starcie kilku znanych lokali. Potem pomagała też przy otwieraniu hotelu "Oławian".
- Po udarze Edyta trafiła do szpitala przy Koszarowej...
- Nie mogliśmy tam wejść, bo na oddziale bardzo dbają o sterylność, poza tym grypa szalała, więc nie było odwiedzin. Dowiedzieliśmy się tylko, że siostra tam jest i że już ćwiczy z logopedą. Uznaliśmy, że będzie dobrze, ale po trzech dniach, kiedy Manuela miała już obietnicę, że będzie mogła się zobaczyć z mamą, jej już tam nie było. Została w trybie pilnym przewieziona karetką do szpitala na Weigla. Praktycznie wieźli ją martwą, bo serce przestało pracować, trzeba ją było w karetce reanimować. Trafiła od razu na stół operacyjny. Okazało się, że mózg puchnie, miała obrzęk, trzeba było otworzyć czaszkę. Od pani doktor usłyszałem wtedy, żebyśmy nie mieli większych nadziei, bo przy tak wielkim wylewie jeżeli ona otworzy oczy, to już będzie sukces. I chyba faktycznie nie liczyli na więcej, bo gdy po 2 tygodniach Edyta wróciła na Koszarową, to szukali w jej ciele tej wyciętej kości z czaszki, która powinna być gdzieś zaszyta w ciele, co podobno jest standardową procedurą, aby kość przeżyła i dało się ją z powrotem wsadzić na miejsce, ale nigdzie jej nie było.
- Jaka była twoja pierwsza reakcja na tragedię siostry?
- Nigdy w życiu nikomu nie życzyłem śmierci, nawet najgorszym wrogom. I to jest paradoks, bo w tej sytuacji nagle zacząłem życzyć śmierci własnej siostrze. Gdy usłyszałem, że będzie "warzywem", które tylko otworzy oczy, uznałem, że lepiej byłoby, gdyby w ogóle odeszła. To moje myślenie było podyktowane tym, że przy pierwszym udarze Edyta bardzo mocno przeżywała, że "mowa jej uciekła", że była sparaliżowana. To był dla niej straszny stan i mówiła, że gdyby się kiedyś miał powtórzyć, to mamy ją odciąć od tej całej aparatury. Podejrzewam, że prawdopodobnie przebaczyłaby mi... Gdy ją pierwszy raz po udarze zobaczyłam, po prostu leżała i na nic nie reagowała. Dopiero po kilku dniach otworzyła oczy. Po słowach pani doktor uznałem, że to już jest wszystko, na co można liczyć. Żałuję tego, co wtedy sobie pomyślałem, bo teraz to, co się dzieje na Koszarowej, przeskakuje wszystkie diagnozy, jakie jej stawiali lekarz. Mówili, że ewentualnie głową poruszy - poruszyła. Powiedzieli, że to już wszystko, ewentualnie ręką ruszy - zaczęła ruszać ręką. Zaczęła też mówić. Trafiliśmy na fantastycznego rehabilitanta, zdołał sprawić, że ruszą już stopą, jest wyraźna poprawa. Humor jej dopisuje, znów bywa złośliwa. Z kłopotami, ale mówi. Rehabilitacja czyni cuda, więc trzeba ją przeprowadzać jak najszybciej... Dlatego zbieramy pieniądze, bo to jednak spore wydatki. Miesięczna fachowa pomoc w szpitalu rehabilitacyjnym to 20 tys. zł, a potrzebna będzie co najmniej przez 4 miesiące.
- Jest odzew.?
- Niesamowity. Na drugi dzień, gdy tylko informację o udarze Edyty zamieściłem w mediach społecznościowych, ale jeszcze nie było zbiórki pieniędzy, odezwała się do mnie Dorota z Oławy i powiedziała, że przekazuje mi... 30 tys. zł! Szok. Dorota kiedyś zbierała na najdroższy lek na świecie i ja też jej wtedy coś tam wpłaciłem. Nie mogłem sobie wtedy zdawać sprawy z tego, że wpłacając na nią, wpłacam na moją siostrę...
*
Koncerty i licytacje dla Ejdy
18 lutego na scenie Ośrodka Kultury przy ul. 11 Listopada w Oławie, godz. 17.30, koncert jest niebiletowany, ale przy wejściu będzie skarbonka
Publiczność rozgrzeje DJ AD-B z Oławy, po którym wystąpi mistrz disco - Borys LBD.
Kim jest? Początkowo jego twórczość miała charakter hiphopowy, jednak z czasem zaczął bardziej eksperymentować ze stylem swoich produkcji i skupiać się na rozrywkowym brzmieniu, czego wynikiem są takie utwory jak "Jessica" czy też "Lady in Red". W 2017 roku wydał płytę LBD1, która była sprawdzianem i podsumowaniem jego dwuletnich prób w tworzeniu muzyki. Krążęk ten był zwieńczeniem początkowego etapu w muzycznej karierze Borysa - aby z nową energią oraz dużo większym doświadczeniem trafiać do ludzi i ich bawić.
Indywidualny styl, chwytliwość podkładów i gry słowne to elementy, które sprawiają mu nie lada przyjemność w produkcji piosenek - a to doceniły miliony słuchaczy, nie tylko w Polsce.
Borys LBD z muzyką był związany od dzieciństwa, pierwsze kroki w produkcji muzyki stawiał w 2012 roku, jeszcze w w gimnazjum, a w 2018 roku aktywnie zawitał na scenie.
LICYTACJE
Licytacje przedmiotów i atrakcji na rzecz Ejdy, czyli Edyty Elwertowskiej, odbywają się na profilu facebookowym jej brata Kryspina Matusewicza.
Co można będzie wylicytować?
* kolekcja przedwojennych zdjęć oławian, w tym husarów
* pracę Jana Herby, znanego rzeźbiarza, twórcy oławskich kogutów
* obrazy Sylwii Muchy, znanej abstrakcjonistki
* zdjęcia węgierskiego fotografia Balazsa Zimy
* obrazy z oławskich plenerów malarskich
* obrazy z wrocławskiej Niegalerii.
O szczegółach będziemy informować.
Pomóc można też wpłacając TU:
Napisz komentarz
Komentarze