Niewiele osób wie o tej trasie, choć jest pod nosem. Mowa o „Ścieżce Hochbergów” biegnącej pięknym wąwozem rzeki Pełcznicy. Ścieżka - niech nie zmyli ta nazwa - to prawdziwy, choć krótki, szlak turystyczny biegnący wąwozem rzeki Pełcznicy na terenie okalającym Zamek Książ, czyli w rezerwacie przyrody „Przełomy pod Książem” koło Wałbrzycha. Obszar ten wchodzi w skład Książańskiego Parku Krajobrazowego.
Gdzie zacząć? Najprościej tuż przy zamku. Przed miejscem, gdzie zaczyna się parking pod samym zamkiem, wyraźnie widać początek szlaku zielonego i zielone strzałki zapraszające na Ścieżkę Hochbergów. Początek jest niezwykle malowniczy, idziemy zboczem wśród połamanych drzew i krzewów rododendronów. Schodzimy tak do Pełcznicy i tu mamy wybór - można iść od razu w prawo i po chwili dobić do szlaku żółtego, a można pokonać trochę schodków w górę No dobra, sporo), aby dostać się do ruin. Ich historia jest niezwykle ciekawa, bo bywał tu i cesarz, i car, a nawet... przyszły prezydent USA (dużo informacji jest na tablicach wzdłuż szlaku, więc warto poczytać). Po zobaczeniu malowniczych ruin wracamy kawałek tym samym szlakiem zielonym, aby po kilkudziesięciu metrach zobaczyć, że w lewo odbija szlak żółty, którym obchodzimy ruiny dołem. To bardzo mało uczęszczany fragment trasy, bo wszyscy zwykle idą tylko do ruin tzw. Starego Książa, a potem z powrotem. Błąd. Warto pójść szlakiem żółtym w dół, którym schodzimy nad rzeczkę, aby wkrótce przejść na szlak czerwony. Po drodze ładne widoki - niestety, sama rzeka zanieczyszczona wszystkim tym, co ludzie tam wrzucili.
Ale są i perełki. Na przykład osuszony Łabędzi staw, a na wysepce resztki pomnika z grobu dzieci Hochbergów. Albo cis Bartek o obwodzie pnia 285 cm - jest on prawdopodobnie najstarszym cisem w Sudetach, a jego wiek szacuje się na 400-600 lat, choć bywało, że niektórzy dawali mu nawet 800 lat. To oczywiście nie wszystkie atrakcje, ale resztę zobaczycie sami na trasie. Czerwonym szlakiem dojdziecie w okolice stadniny koni (słynne stado ogierów), skąd będzie już widać zamkową bramę, czyli kółka się zamyka. W sumie to tylko około 5 km, ale z powodu wzniesień nie liczcie, że uda się je pokonać z godzinkę.
Napisz komentarz
Komentarze