- Jestem kolejarzem i dlatego proszę o anonimowość - tak zakończył swój podpisany list nasz Czytelnik, co oczywiście szanujemy. Oto jego treść:
- Parę dni temu czytałem w sprawie tłoku w pociągu do Wrocławia i z powrotem do Oławy. Niestety, ale kilka osób potrafi tylko hejtować, a rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia. Od paru dni zbieram się do napisania kilku zdań o tym, jak wygląda poranny dojazd do Wrocławia, do pracy i szkoły. Codziennie jeżdżę pociągiem o 6.44, a to, co się dzieje na stacji, to armagedon. Ludzi, głównie młodych, jest od groma. Do pociągu jest bardzo ciężko wejść, a to, co się później dzieje, to... Normalnie skład z przeładowania powinien całkowicie się zatrzymać. A może inaczej - od Oławy nie powinien zatrzymywać się na żadnej stacji aż do Wrocławia. Tłok, ścisk, nie ma czym oddychać. Na kolejnych stacjach wielu ludzi nie może wsiąść do pociągu z braku miejsca, bo jest taki ścisk. Muszą więc czekać na następny. Dla przykładu dziś w Świętej Katarzynie i na Brochowie kilka razy były otwierane i zamykane drzwi z przeładowania - czujniki reagują na to, że jest przeszkoda do całkowitego zamknięcia drzwi. Efekt - kolejne opóźnienie. Niestety PR od lat nie robią sobie nic z tego, nie podstawiają większych składów, nie ma częstszych kursowań. Kto to widział, aby w godzinach szczytów do Wrocławia i z Wrocławia pociągi osobowe jechały średnio co godzinę, zwłaszcza że - jak każdy wie - miejscowości takie Brochów, Katarzyna, Lizawice i Oława mocno się rozbudowały, a duża część jeździ pociągiem, bo póki co jest taniej. Jestem tylko ciekaw, kiedy w końcu dojdzie do jakiejś tragedii. Dla mnie osobiście, a pewnie też i dla wielu, skoro PR są bardzo bierne, to zarówno Burmistrz jak i Starosta, a nawet Wójt, powinni podjąć niemal natychmiast wszelkie możliwe kroki, aby KD rozpoczęły 2 kursy na trasie Wrocław - Oława - Wrocław w godzinach porannych (6-7) oraz popołudniowych (14-16). A to jest możliwe...
PS
To zdjęcie jest z dzisiejszego pociągu. Ludzie stali nawet między siedzeniami...
*
- Cieszę się, że ludzie "z drugiej strony szlabanu", żeby użyć kolejowego nieco języka, czasami rozumieją pasażera... - skomentowała pani Agnieszka.
*
Tu o problemie pisaliśmy wcześniej:
Napisz komentarz
Komentarze