- Mieszkała w lewej części sklepu, na dole - relacjonuje jej wypowiedź syn. - Z tego, co mama mówiła, to ona czegoś się bała, gdzieś uciekała i nagle ślad po niej zaginął.
Lepiej nie
Mecenas Olechnowicz sugeruje, aby w tekście nie wymieniać nazwy wsi.
- To temat wrażliwy, lepiej nie powodować niepotrzebnych emocji - tłumaczy. - Właściwie to wszędzie, gdzie po wojnie się pojawiła samotna kobieta o nietuzinkowej urodzie, bogata, najlepiej nosząca futro, mogła być kojarzona z Gorgonową. Dopóki nie mamy 95-procentowej pewności, lepiej nazwy miejscowości nie wymieniać.
Podobnie jest z nazwiskiem i imieniem pierwszej córki Zaremby i Gorgonowej - Romaną, czyli Romusią, z którą udało mi się skontaktować. Ma 94 lata, mieszka pod Warszawą i od dawna nikt już do niej nie zwracał się imieniem, które dali jej rodzice. Od lat jest Aldoną.
Pytam, czy kiedykolwiek po wojnie próbowała odnaleźć swoją mamę.
- Nie - odpowiada krotko.
- Dlaczego?
- Dlatego, że ja byłam z ojcem. Ona się zwracała do mnie, szukała mnie, spotkałam się nawet raz z nią, ale już nigdy w życiu nie chciałam z nią żadnego kontaktu. Ze względu na ojca.
Nie bez znaczenie jest zapewne także jej przekonanie o winie matki. Gdy pytam o to wprost, czy to mama zabiła, odpowiada, że "chyba tak".
Z siostrą Ewą Ilić vel Kropelką, która nie wierzy w winę matki, kiedyś się spotykała, ale zerwała kontakt. Zapewnia jednak, że to nie z powodu tej różnicy zdań
- Nie, nie o to chodziło. Nie odpowiadała mi, nie chciałam się z nią spotykać.
Grobu matki pani Aldona/Romana też nigdy nie szukała. Dlaczego?
- Bo ją posądzałam o to wszystko, co się stało - tłumaczy.
- A gdyby dzisiaj ktoś powiedział, że wie, gdzie jest pochowana mama, jak by pani zareagowała?
- Nie interesuje mnie to zupełnie. To jest dla mnie obcy człowiek.
- Bo była morderczynią?
- Może i dlatego...
- A czy pojechałaby pani na jej grób?
- Nie.
Tamaryszek
Pytam Margaritę Ilić-Lisowską, wnuczkę Gorgonowej, czy dużo ma z Polski takich sygnałów o ostatnim miejscu życia babci, jak ten spod Oławy.
- Nie - odpowiada. - Owszem, wcześniej były. Czasami można by powiedzieć, że babcia miała zdolność do teleportacji, bo widziano ją jednocześnie w wielu miejscach Polski. Ostatnio był tylko ten jeden sygnał, ale szósty zmysł oraz trzecie oko podpowiadają mi, że to prawda. Nie wiem dlaczego. Intuicja mi tak mówi. Z chwilą, gdy tylko do mnie dotarła ta informacja, coś zadrgało wewnątrz i to by się zgadzało.
A gdyby grób udało się odnaleźć, to co?
- Przede wszystkim zapaliłabym znicz na grobie. Cóż ja więcej mogę zrobić? Jak się znajdzie grób, to będzie grób. Choćby i w lesie czy w ogrodzie. A wie pan, babcia była pasjonatką ogrodów i sprowadzała jakieś egzotyczne rośliny. Na przykład w Brzuchowicach posadziła tamaryszki, a to jest roślina, której w tamtych czasach raczej nie sadzono w tej części Europy. Ja też lubię akurat tę roślinę...
Z listu Izy do wnuczki Gorgonowej o domu, w którym jej babcia miałaby mieszkać pod Oławą: - Podobno miał przepiękny ogród. Rośliny orientalne. Figury jakieś były na drzewach. Ostało się tylko jedno drzewko od ulicy. Sprawdziłam. To tamaryszek.
Jerzy Kamiński
PS
Ponieważ żyje jeszcze zbyt wielu bohaterów tej opowieści, z oczywistych względów nie podaję nazwy miejscowości ani żadnych charakterystycznych szczegółów.
Napisz komentarz
Komentarze