Dziś ma starych aut setki i największe muzeum motoryzacji w Polsce, a nawet w całej Europie Środkowej. Od 19 czerwca 2024 roku będzie ono dostępne dla zwiedzających.
Przypominamy rozmowę z Tomaszem Jurczakiem sprzed 12 lat:
*
Z Tomaszem Jurczakiem - oławskim kolekcjonerem starych aut - rozmawia Jerzy Kamiński (tekst z 2012 roku)
- Mój kolega ma syrenkę 104, którą odpala raz do roku i zachwyca się zapachem spalin. Też tak masz?
- Tak. Zapach syreny jest najfajniejszy spośród wszystkich dwusuwów. Zawsze rozpoznam syrenę po zapachu spalin.
- Który rocznik?
- Mam syrenę 105 L, rocznik 1976. Kupiłem ją od starszego pana z Dzierżoniowa.
- Przebieg auta?
- Generalnie kupuję fabryczne, tylko z niewielkim przebiegiem, mało używane, w stanie oryginalnym, czyli bez przeróbek. Moja syrenka ma zaledwie 12 tysięcy km przebiegu. Pan miał ok.70 lat, był jej pierwszym właścicielem, niewiele jeździł. Praktycznie cały czas stała w garażu.
- Ma jakieś inne zalety, oprócz charakterystycznego zapachu?
- Wygodna jazda na sprężynowych siedzeniach, no i kształt wciąż jest rewelacyjny.
Zaporożec ZAZ
- Rocznik?
- 1974, praktycznie nówka, bo zaledwie 5 tysięcy km przebiegu. W tamtych czasach na auto czekało się pięć lat. Trzeba była wpłacić zaliczkę, dostawałeś talon i czekałeś. Nie musiałeś mieć prawa jazdy, bo wszyscy kupowali auta jako towar luksusowy. I tak było z poprzednim właścicielem zaporożca. To był pan z Częstochowy. Po pięciu latach kupił zaporożca z przydziału, ale nie zrobił prawa jazdy, więc samochód stał sobie w garażu, aż jego wnuczek postanowił sprzedać. Auto jak z fabryki.
- Rzuca na zakrętach?
- To radziecka konstrukcja, przód lekki, silnik boxer, benzynowy, chłodzony powietrzem. Wyczytałem gdzieś, że powinien zapalić nawet przy czterdziestostopniowym mrozie. Tyle u nas nie ma, ale gdy rok temu termometr na dworze pokazywał minus dwadzieścia dwa, spróbowałem. Odpalił na dotyk.
- Jest obowiązkowy piesek, kiwający główką za tylnym oknem?
- Jest. I w zaporożcu, i w syrenie.
Citroen ZCV
- To ta popularna "kaczka"?
- Tak, z 1978 roku. Właśnie takim jeździł Luis de`Fines, w kultowej scenie z zakonnicami. Akurat ten czerwony egzemplarz w 1986 roku brał udział w rajdzie Monte Carlo, jest nawet pamiątkowy znaczek. Sprowadziłem go z Niemiec, od kolekcjonera, który brał udział w tym rajdzie. Przebieg 20 tysięcy km, silnik dwucylindrowy, niezwykle miękkie auto, bardzo mocno przechyla się na zakrętach. I wygodny.
Peugeot 203 C
- Rok produkcji?
- 1947. To najstarszy egzemplarz w mojej kolekcji. Kupiłem go od brata kolegi, który sprowadzał maszyny budowlane z Francji, a przy okazji ściągnął to auto, ale nie znam jego historii. Ma 22 tysiące km przebiegu. Przez 15 lat ten peugeot stał w garażu, nieruszany. Poświęciliśmy cały dzień na uruchomienie go. Trzeba było wymienić przewody, świece, akumulator, a nawet wymienić zbiornik paliwa. I odpalił. Okazało się że jest bardzo dynamiczny, choć silnik malutki, zaledwie 1300 cm.
- Skoro on taki stary, to wygrzebaliście z niego coś cennego?
- Tylko puszkę z olejem z lat 70. Była w bagażniku. No i są oryginalne żółte żarówki z lat 60., bo wtedy tylko na takich jeżdżono.
Skoda octavia
- Octavia?
- Tak, ale z 1959 roku, silnik czterosuwowy, zaledwie 1050 cm sześciennych pojemności, przebieg 7 tysięcy km.
- Tylko tyle?! To chyba z muzeum?
- Prawie. Kupiłem ją od pana z Krosna, który w latach 60. był dyrektorem w zakładach firmy Skoda w Czechach. Wtedy była przemalowana, ale reszta jest oryginalna. Auto uczestniczyło w wielu pokazach, gdzie stało, zamiast jeździć. W latach 70. było w Muzeum Skody w Mlada Boleslav. Gdy jej właściciel skończył pracę i wrócił do kraju, auto zabrał z sobą i wystawił na Allegro.
Warszawa 223
- To flagowe auto kolekcji?
- Nie wiem, czy flagowe, ale faktycznie czasem je pokazuję na wystawach. Parę tygodni temu wystawiałem ją na II Zlocie Pojazdów Zabytkowych w zamku Topacz pod Wrocławiem.
- Stan?
- Idealny, fabryczny. To auto z 1969 roku, 25 tys.km przebiegu. Kupiłem przez pośrednika od kogoś w Opolu. Jej poprzednim właścicielem był jakiś prezes GS. Całe życie garażowana, wyjeżdżała tylko w pogodne dni, nie ma ani grama rdzy. To tzw. "warszawa górnozaworowa", auto może być odpalane także na korbę.
- Podobno Ferdek Kiepski nim jeździł?
- Raz. Warszawa zagrała parę tygodni temu w jednym z odcinków "Świata według Kiepskich". Wcześniej jednak musiała przejść prawdziwy casting, bo do tej roli właściciele zgłosili dziesięć starych aut. Moje wygrało. I zagrało.
NSU Prinz
- To pierwsze auto z kolekcji?
- Tak. Dziesięć lat temu przejeżdżałem przez jakąś wioskę na Opolszczyźnie i widzę auto na podwórku. Stało sobie w trawie. Zawróciłem. To był Prinz z 1965 roku, przebieg 30 tysięcy km.
- Przepraszam za głupie pytanie, ale się nie znam. Jakiej produkcji jest NSU?
- Niemieckiej. Od niego się zaczęło. Jego właścicielami okazało się starsze małżeństwo. Chwilę porozmawialiśmy i dowiedziałem się, że tak właściwie, to auto już nie jest im potrzebne i chętnie sprzedadzą. Kupiłem za... 300 zł. Od pół roku przechodzi odnawianie. Właśnie pojechało do lakiernika. Oryginalnie miało błękitny lakier i taki pozostanie. Blacha jest ocynkowana - to była wtedy rzadkość.
Polonez-karetka
- A to co za dziwo?
- To karetka na bazie poloneza z 1990 roku. Silnik 1,6 - benzyna. I znów rewelacyjnie niski przebieg, tylko 7400 km.
- Jak na karetkę, to chyba dziwne?
- Bo to nie była taka zwykle karetka. Kupiłem ją na przetargu od kopalni "Czechowice-Dziedzice". Kiedyś były takie przepisy, że każda kopalnia musiała mieć na wyposażeniu karetkę, aby w razie wypadku natychmiast odwozić górnika do szpitala. Więc generalnie auta te stały sobie i czekały. Tylko od czasu do czasu robiły jeden kurs do szpitala i z powrotem, a potem znów czekały. Stąd ten niski przebieg. Za rok jednak się zmieni, bo chcę tym polonezem pojechać na rajd starych samochodów "Złombol", organizowany dla oryginalnych aut, wyprodukowanych w tzw. "krajach demoludu", czyli w ZSRR, PRL, NRD, czy w Czechosłowacji.
- Pojedziesz na sygnale?
- Niekoniecznie, ale owszem, sygnał działa. To karetka z pełnym wyposażeniem, są stare butle, nawet respirator.
Skoda 100
- Jakaś przygoda z tym autem?
- Już na początku, bo pojechaliśmy sobie po prostu do Czech na piwo...
- ...a wróciliście ze skodą?
- Dokładnie tak. Pojechaliśmy do Zlina, a tam na posesji u handlarza autami zobaczyłem skodę100 z 1974 roku. Miała tylko 15 tysięcy km przebiegu, więc coś w sam raz dla mnie. Okazało się, że jest w stanie fabrycznym, wszystko oryginalne. Jak miałem nie kupić. Wziąłem za 400 euro.
Muzeum
- A po co to wszystko? Nie wystarczy mieć auto i jeździć nim do pracy?
- Jednym wystarczy, mnie nie. To moja pasja. Już z ojcem grzebaliśmy przy silniku. A teraz widzę dodatkowo, że kolekcjonowaniem starych aut można próbować zatrzymać czas. Można sprawić, by historia motoryzacji nie zaginęła. Ile to cennych samochodów ląduje na złomie! To boli. Ludzie potrafią wyrzucić nawet auta w dobrym stanie, a szkoda. Więc zbieranie ma sens, można wiele uratować, bo to jest nasza historia. Chciałbym kiedyś stworzyć w Oławie muzeum motoryzacji.
- Kiedy i gdzie?
- Mam już stworzony projekt, ale nie chcę zapeszać, więc na razie bez szczegółów. W każdym razie gdy zbiorę ze 30 starych pojazdów, muzeum będzie możliwe. A to przecież nie muszą być moje auta. Wielu mieszkańców powiatu ma stare samochody, które chętnie oddaliby do muzeum w depozyt, bo często nie mają gdzie ich przechowywać. Mało kto wie, że jest w Oławie człowiek, który kupił mercedesa, należącego do kardynała Glempa. Są dwa fiaty 125 z 1969 roku, jest porsche z lat 70., w dobrym stanie. Pewien oławski taksówkarz ma dwie warszawy. Znajomy kupił niedawno mercedesa adenauera. Jest karosa "ogórek", należąca do koła łowieckiego. Mamy tu sporo ciekawych aut...
- A ty o jakim marzysz?
- Od dwóch lat szukam mikrusa. Wyprodukowano ich zaledwie 1470, z czego do dzisiaj zachowało się w Polsce kilkadziesiąt egzemplarzy. Tylko 12 mam zlokalizowanych, ale ich właściciele nie chcą sprzedawać, bo to muzea lub kolekcjonerzy. Pozostałe gdzieś jeszcze na pewno są, może w jakiejś stodole, szopie. Chciałbym znaleźć takiego mikrusa w dobrym stanie. To jest mój cel. Do kolekcji przydałby się także citroen 11 BL, w fabrycznym stanie, bez przeróbek. No, ale to na razie jest w sferze marzeń.
Fot.: Kryspin Matusewicz: (w rolach modeli - synowie bohatera wywiadu)
Napisz komentarz
Komentarze