Pan Józef też nie mógł, stąd ten pomysł: - Byłaby lokalna atrakcja, ludzie by przyjeżdżali, zdjęcia robili. Gdzieś w centrum by postawić, na pamiątkę, bo przecież nikt inny kogoś takiego nie miał, tylko Bystrzyca, a wszyscy to pamiętają...
To prawda. Choć to postać na wskroś tragiczna, ludzie i tak pamiętają tylko ten niesamowity wzrost, rekord Polski, wielkie ręce i twarz trochę jak z horroru albo przynajmniej z Jamesa Bonda, gdzie niejaki Buźka miał aparycję wypisz wymaluj jak nasz Geniu. Też był przesadnie wielki. Z naciskiem na przesadnie.
Dlaczego pan Józef wymyślił sobie akurat figurę Genia? Nie, sam nie jest teraz mieszkańcem Bystrzycy, ale tu się urodził, tu chodził do szkoły i tu mieszkał do 18. roku.
- Nie rozmawiałem z Geniem, bo byłem o wiele młodszy od niego - mówi pan Józef, prowadzący dziś w Oławie prywatny biznes. - Ale go widziałem. Jak żeśmy do Jelcza jeździli, to w autobusie się spotykaliśmy. Nieraz w karosie stał na tym najniższym stopniu, a my tam siedzieli, bo do pracy tak się jeździło. Głowę musiał schylać, aby dachu nie przebić.
Szczegóły życia Genia wszyscy znają, opisywałem je dość szczegółowo w reportażu "Wielkolud z Bystrzycy", który trafił do pierwszego tomu książki "INNI ludzie powiatu oławskiego". Materiały do tamtego tekstu zbierałem z 15 lat temu, a tu widać wciąż pamięć o wielkim Geniu wraca. Tym razem w postaci pomysłu postawienia jego figury.
A może jest w tym jakiś pomysł? Może taka figura stałaby się jakimś wyznacznikiem Bystrzycy, lokalną atrakcją, przy której warto byłoby sobie strzelić fotkę? Mogłoby się stać o Bystrzycy głośno, zwłaszcza gdyby postawienie figury uzupełnić innymi działaniami. Już to widzę i gratisowo podrzucam ewentualne hasło promocyjne wsi do wykorzystania, które mogłoby pojawić się na "witaczu" przy wjeździe, zamiast niewiele znaczącego i mało zrozumiałego, że niby Bystrzyca to "wioska cudów". W cuda to trzeba wierzyć, a z tym ostatnio w narodzie krucho, tymczasem w Genia nie trzeba wierzyć, bo on był autentyczny, namacalny. Proponuję więc hasło "Bystrzyca mierzy wysoko". I do tego na tej samej tablicy sylwetka Genia w porównaniu z przeciętnym człowiekiem, którego przerasta co najmniej o głowę. Obok figury gdzieś w centrum wsi tablica z informacją o Geniu - obowiązkowo ze zdjęciami, które mówią najwięcej. Przy niej miarka, taka do 228 cm, żeby każdy mógł się przymierzyć i sprawdzić, ilu mu brakuje do najwyższego Polaka w historii. Gdyby tak się rozkręcić, to - idąc tym samym tropem - Bystrzyca mogłaby wrócić do dawnych tradycji wrocławskich (Bale Wysokich) i u siebie podczas Dni Bystrzycy organizować na początek dolnośląski konkurs najwyższych ludzi, a potem i ogólnopolski - a co! Nowy-stary sołtys Michał Rado wicemarszałkiem dolnośląskim jest, więc może o wiele więcej niż inni sołtysi - nie ma tu rzeczy niemożliwych. Po jakimś czasie Bystrzyca zaczęłaby być kojarzona z Geniem i najwyższymi ludźmi, którzy regularnie by się tutaj pojawiali, a to oczywiście zawsze przyciąga tłumy, media itp. Panie Józefie - rozkręciłem się - chyba jest w tym Pana pomyśle niezły potencjał. No, ale teraz wszystko zależy od mieszkańców Bystrzycy, gdzie już ani pan, ani wójt, ani pleban nie mają nic do gadania, tylko sołtys, rada sołecka, koło gospodyń wiejskich i strażacy z OSP. Jeśli oni by zechcieli wykorzystać pomysł pana Józka, Geniu stanąłby we wsi za rok. Nie ma bata!
Pan Józef deklaruje, że sam włączyłby się do tego wszystkiego w odpowiednim czasie, bo skromny jest. Nie chce też sam oficjalnie pomysłu zgłaszać, bo - jak mówi - "to musi wyjść od kogoś z Bystrzycy", dlatego przyszedł z tym do mnie: - Bo pan pisał o nim - mówi. To prawda. Pisałem, więc i teraz znów piszę. A gdy byłaby taka potrzeba, to w akcję stawiania figury Genia chętnie się włączę. To jak, panie sołtysie, robimy?
Jerzy Kamiński
*
Napisz komentarz
Komentarze