W gminach naszego powiatu trwają kontrole posesji, które korzystają z bezodpływowych zbiorników na ścieki bytowe, czyli szamb i przydomowych oczyszczalni ścieków. Zgodnie ze znowelizowanymi w lipcu 2022 roku przepisami mieszkańcy mający przydomowe szamba i oczyszczalnie ścieków są zobowiązani posiadać umowę na wywóz nieczystości z firmą, która się tym zajmuje. Muszą też mieć rachunki za wywóz tych nieczystości. Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami urzędnicy gminni mają natomiast obowiązek przynajmniej raz na dwa lata sprawdzić, czy mieszkańcy mają wymagane dokumenty i rzeczywiście regularnie wywożą nieczystości. Dowodem mają być rachunki za tę usługę.
Pierwszy cykl kontroli powinien być przeprowadzony do września 2024 roku. Do końca tego roku samorządy są zobowiązane natomiast złożyć sprawozdanie z przeprowadzonych kontroli w wojewódzkim inspektoracie ochrony środowiska. Przepisy mówią, że właściciele nieruchomości, którzy nie będą mieli wymaganych dokumentów albo będą utrudniać przeprowadzenie kontroli, mogą być ukarani mandatem w wysokości do 5 tys. zł. Kary finansowe czekają też gminy, które nie przeprowadzą kontroli terminie i nie przedstawią ich wyników. Kara dla gminy może sięgnąć nawet 50 tys. zł.
Skąd to nagłe zainteresowanie tematem ścieków? Polska nie wdrożyła w 2022 roku w prawidłowy sposób unijnej dyrektywy ściekowej, a jeżeli tego nie zrobi, czekają ją kary finansowe. Ale nie tylko UE ma do Polski zastrzeżenia. O tym, że 80% zawartości szamb trafia do środowiska w stanie surowym, a więc "zbiorniki bezodpływowe" są tylko bezodpływowymi z nazwy, mówił w styczniu 2022 roku podczas konferencji prasowej jeden z szefów Najwyższej Izby Kontroli, gdy omawiał wyniki prowadzonej w tej sprawie kontroli. NIK uznał wówczas, że gminy wręcz pozwalają mieszkańcom na nielegalne pozbywanie się ścieków, bo nie prowadzą regularnych kontroli i nie obciążają mieszkańców kosztami wywozu nieczystości (gmina może wykonać przymusowy wywóz nieczystości na koszt właściciela). Co więcej, wiele gmin nie ma nawet dokładnej ewidencji bezodpływowych zbiorników na ścieki. Ma się to zmienić dzięki znowelizowanym przepisom. Będzie wiadomo, gdzie i jakie zbiorniki bezodpływowe mają mieszkańcy, jak często je opróżniają, w jakich ilościach i gdzie te ścieki naprawdę trafiają.
*
Zmiany w przepisach i ogłoszenia o kontrolach wywołało poruszenie wśród właścicieli nieruchomości. Jak mówią prowadzący firmy asenizacyjne, w ostatnich miesiącach zgłasza się do nich więcej osób, które chcą podpisać umowę na wywóz nieczystości ciekłych. Okazuje się, że część mieszkańców ma jednak problem ze spełnieniem wymagań, bo o ile w przypadku opróżniania szamb wszystko jest raczej jasne i nie powinno być z tym problemów, to w przypadku przydomowych oczyszczalni ścieków bywa różnie.
Pan Grzegorz, mieszkaniec gminy Oława, od kilku lat ma przydomową oczyszczalnię ścieków. Chce - jak twierdzi - podpisać umowę z firmą asymilacyjną na wywóz osadu powstającego w oczyszczalni, ale... okazuje się, że firmy asenizacyjne albo nie mają odpowiedniego sprzętu, albo mają problem ze zrzutem takich ścieków, bo - jak mu powiedziano - nie wszystkie oczyszczalnie przyjmują taki osad albo muszą go oddać do konkretnej, np. w Brzegu albo we Wrocławiu, bo gmina Oława nie ma oczyszczalni, do której można zrzucać ścieki z szambowozu. Do tego dochodzi wysoka cena, więc im się to nie opłaca. Mieszkańcowi też. Okazuje się bowiem, że musi zapłacić jednorazowo nawet ponad tysiąc złotych.
- Dzwoniłem w tej sprawie do urzędu gminy i tłumaczyłem, w czym jest problem, ale urzędniczka twardo obstaje, że na stronie urzędu gminy jest lista firm, którym wójt wydał zgodę na wywóz nieczystości z terenu gminy, w tym osadów z przydomowych oczyszczalni, i trzeba się z którąś dogadać - mówi pan Grzegorz. - Wychodzi więc na to, że ktoś wprowadził przepisy, ale nie sprawdził, czy da się je wykonać i jakim kosztem. Skoro gmina nie ma własnej oczyszczalni ścieków, do której jej mieszkańcy mogliby wywozić nieczystości, wójt powinien to załatwić i wskazać, gdzie mamy te ścieki wywozić. Powinien też przy tym ustalić z tą oczyszczalnią jakąś cenę, bo firmy asenizacyjne i oczyszczalnie wykorzystują sytuację i dyktują ceny, jak chcą.
Zdaniem innego mieszkańca nie powinno być tak, że każda oczyszczalnia ustala sobie własne ceny za ścieki. - Nie rozumiem też, dlaczego cena za osad z oczyszczalni jest droższa niż za ten z szamba - mówi pan Andrzej. - Nie rozumiem też, dlaczego metr sześcienny ścieków z szambowozu jest droższy od ścieków spuszczanych do kanalizacji. To zwykłe naciąganie ludzi i wyciąganie od nich pieniędzy. Jeszcze nie tak dawno za wywóz szamba płaciłem 250-300 zł, a teraz muszę zapłacić 450-500 zł. Żeby opróżnić oczyszczalnię, trzeba zapłacić prawie tysiąc złotych albo i więcej. Fakt, osad wybiera się raz na kilka lat, ale kogo będzie na to stać, żeby jednorazowo wydać tyle pieniędzy. Jaki to wszystko ma cel? Ludzie do tej pory kombinowali i przy takich cenach prawdopodobnie nadal będą.
*
- Aneta Słabicka, pracownik referatu środowiska i gospodarki komunalnej w gminie Oława, tłumaczy, że nieczystości z terenu gminy mogą wywozić tylko te firmy, które uzyskały stosowne zezwolenie wójta na prowadzenie tego typu działalności na terenie gminy Oława. Aby dana firma takie zezwolenie otrzymała, musi wykazać, do której oczyszczalni będzie te ścieki oddawała. Nie wójt więc ustala, gdzie trafią ścieki, a firma, która oferuje taką usługę. Lista firm posiadających zezwolenie na prowadzenie takiej działalności na terenie gminy Oława znajduje się na stronie internetowej urzędu. Jest tam też wyraźnie zaznaczone, jaki zakres usług prowadzi dana firma. Czy opróżnia tylko nieczystości ciekłe z szamb, czy też osad powstały w oczyszczalniach. Mieszkaniec natomiast decyduje, z którą firmą podpisze umowę. Gmina nie może mu wskazać konkretnej firmy i oczyszczalni.
Sprawdziliśmy. Na liście, o której mówi pracownica urzędu, jest 18 firm asenizacyjnych. Pięć z nich ma w usługach zapis "odbieranie nieczystości i osadników z oczyszczalni".
Arkadiusz Turowski, właściciel jednej z takich firm, wymienionej jako ta, która opróżnia też oczyszczalnie ścieków, mówi, że rzeczywiście oferuje taką usługę i podpisuje umowy z mieszkańcami na jej wykonanie, ale pod warunkiem, że te osoba rzeczywiście skorzysta z usługi. Od czasu, gdy przepisy się zmieniły i gminy zaczęły kontrolować przydomowe zbiorniki na ścieki, zgłasza się jednak coraz więcej takich, którzy chcą tylko podpisać umowę, czyli uzyskać dokument wymagany przy kontroli. Tymczasem taka umowa nie zobowiązuje mieszkańca do korzystania z regularnych usług jego firmy. Gdy więc dana osoba zechce opróżnić oczyszczalnię np. za rok, może zlecać to komuś innemu i często ludzie tak robią, bo szukają, żeby było w danym momencie jak najtaniej. - Dlatego jeżeli teraz podpisuję umowę z nowym klientem, to najpierw wykonuję usługę, a później podpisuję umowę - mówi.
Przyznaje, że nie ze wszystkich przydomowych oczyszczalni może odebrać osad. Jeżeli nie można do oczyszczalni podjechać na odległość około 20 metrów dużym ciężkim samochodem, to jest problem. A często bywa tak, że oczyszczalnie są oddalone od domów, usytuowane w ogródkach, więc dojazd do nich jest utrudniony. Potrzebny jest sprzęt i samochód, jakiego jego firma nie ma.
Paweł Krzyśkowski, właściciel innej firmy asenizacyjnej, która też jest na liście firm wskazanych przez Urząd Gminy Oława, mówi, że obecnie jego firma nie wywozi ścieków z terenu gminy Oława. Będzie to robić dopiero od września. Teraz wywozi z gmin ościennych. Potwierdza, że od pewnego czasu zainteresowanie usługami rzeczywiście wzrasta. Jeżeli chodzi o ceny za usługi, to są one różne. Zależą głównie od tego, skąd pochodzą, i do której oczyszczali trzeba je wywieźć. Jedno to odległość posesji od oczyszczalni, drugie - skąd są ścieki. Czy nieruchomość leży w granicach aglomeracji czy poza nią. Kilka lat temu wprowadzono bowiem przepisy, w wyniku których wydzielono strefy, zwane aglomeracjami, i obowiązują tam inne wymagania, jeżeli chodzi o oczyszczanie ścieków. Muszą one mieć wyższe parametry oczyszczenia niż ścieki z terenów nie należących do aglomeracji. Prawdą jest więc, że nie wszystkie ścieki można wywieźć do każdej oczyszczalni i nie wszystkie oczyszczalnie takie ścieki przyjmują. Co więcej, granice aglomeracji przebiegają po granicach działek, a nie miejscowości, więc bywa tak, że mieszkańcy tej samej miejscowości, a nawet ulicy, zapłacą różne ceny za wywóz nieczystości ciekłych nie tylko dlatego, że wybrali inną firmę.
Piotr Kowalski, kierownik Referatu Wodociągów i Kanalizacji w gminie Oława, tłumaczy, że na terenie gminy są obecnie trzy aglomeracje - brzeska, oławska i stanowicka - są do nich przydzielone konkretne działki i miejscowości. Do żadnej aglomeracji nie należą tylko miejscowości Owczary i Oleśnica Mała, które mają własną oczyszczalnię ścieków zlokalizowaną w Oleśnicy Małej. Zdecydowana większość mieszkańców gminy jest podpięta do zbiorczej kanalizacji sanitarnej. Właściciele nieruchomości, którzy mają przydomowe oczyszczalnie ścieków lub zbiorniki bezodpływowe i zamieszkują na terenie przynależnym do danej aglomeracji, podlegają pod przepisy i wymogi prawne dotyczące tejże aglomeracji. Ze względu na fakt, że nie ma ustalonych cen urzędowych, każda oczyszczalnia sama ustala stawki za ścieki przywożone wozami asenizacyjnymi. Ich właściciele tłumaczą to faktem, że ścieki dostarczane w ten sposób mają wyższe stężenia i ładunki zanieczyszczeń, a co za tym idzie, ich koszty oczyszczania są wyższe niż tych płynących siecią kanalizacyjną. Podobnie jest z osadem przywożonym z przydomowych oczyszczalni ścieków.
- Nie dotarły do mnie głosy, że mieszkańcy mają problemy z odbiorem ścieków, ale że jest to coraz droższa usługa, to już tak - dodaje Artur Piotrowski, wójt gminy Oława. - Rozmawiałem z właścicielami oczyszczalni w Oławie i Brzegu, ale to nie jest łatwy temat. My jako gmina nie mamy obecnie oczyszczalni ze stacją zlewną, a taka jest konieczna do przyjmowania ścieków z wozów asenizacyjnych, więc nie możemy takich ścieków przyjmować. Wychodząc naprzeciw potrzebom mieszkańców, w ramach zaplanowanej modernizacji oczyszczalni ścieków w Stanowicach mamy zamiar wybudować również stację zlewną, dającą możliwość odbioru nieczystości od właścicieli nieruchomości posiadających zbiorniki bezodpływowe lub przydomowe oczyszczalnie ścieków. Chcemy, również, aby taka stacja powstała w Godzikowicach. To wymaga jednak nieco więcej czasu. Nie pozostajemy obojętni na głosy mieszkańców i chcemy im pomóc oraz jak najszybciej rozwiązać to zagadnienie. Nie wykluczone, że mając własną oczyszczalnię ze stacją zlewną będziemy mogli zaproponować naszym mieszkańcom niższe ceny.
*
Z informacji firm asenizacyjnych wynika, że ścieki z obszaru gminy Oława teraz najczęściej wywożone są do oczyszczalni ścieków w Brzegu, Oławie, Wrocławiu i Wierzbnie. Ta ostatnia cieszy się największym zainteresowaniem, bo jest najtańsza - 8 zł za metr sześcienny (w innych po sąsiedzku to nawet 25 zł za metr sześcienny) niezależnie od tego, czy pochodzą z szamba czy z oczyszczalni ścieków, bo - jak mówi prezes ZGK Domaniów Sebastian Sowiński - według przepisów ścieki te powinny być traktowane tak samo, ale rzeczywiście oczyszczalnie różnie do tego podchodzą. Dla nich nie ma to jednak znaczenia tak jak i to, z terenu której gminy te ścieki są do nich przywożone chociaż nie bez ograniczeń zwłaszcza spoza terenu gminy. Chodzi bowiem o to, by nie zakłócić pracy oczyszczalni, a priorytetowo są traktowani mieszkańcy gminy Domaniów. Ważne jest, aby firma asenizacyjna miała podpisaną z nimi umowę i pozwolenie wójta danej gminy na wywóz ścieków z terenu tej gminy. To jednak dotyczy tylko ścieków przywożonych z rejonów, które nie należą do aglomeracji. Nieczystości z terenów aglomeracji oczyszczalnia w Wierzbnie nie przyjmuje. Dlaczego? Bo te podlegają innym przepisom określonym w ustawie "Prawo Wodne" i po oczyszczaniu muszą spełniać parametry określone dla konkretnych aglomeracji. Trzeba więc je zawieźć do oczyszczalni, która te parametry spełni. Oczyszczalnia w Wierzbnie nie ma takich możliwości, dlatego nie przyjmuje i nie możemy przyjmować ścieków z takich terenów. W gminie Domaniów nie ma natomiast żadnej aglomeracji, więc oczyszczalnia zaspokaja potrzeby swoich mieszańców, co - jak podkreśla prezes - jest dla nich jest najważniejsze.
- Wszystkie przywożone do nas ścieki są ewidencjonowane, czyli wiadomo, jaka jest ich ilość i skąd pochodzą - tłumaczy. - Do tej pory rzeczywiście podpisywaliśmy umowy z różnymi firmami, które się do nas zgłaszały i chciały przywozić ścieki, bo mieliśmy duże możliwości przerobowe. Od pewnego czasu tych ścieków trafia jednak do nas coraz więcej, świadomość mieszkańców w tym temacie wzrasta, gmina wybudowała kolejny fragment kanalizacji i planuje następny, więc wszystko wskazuje na to, że niebawem będziemy musieli ograniczyć przyjmowanie ścieków spoza terenu naszej gminy. Nasza oczyszczalnia, jak każda, ma bowiem określone możliwości, a priorytetem są dla nas mieszkańcy naszej gminy. Prawdopodobnie od przyszłego kwartału podniesiemy też ceny za ścieki bo od lat tego nie robiliśmy, tymczasem koszty wszystkiego rosną.
*
W gminie Oława kontrole przydomowych zbiorników bezodpływowych na ścieki rozpoczęły się na początku czerwca. Większość gminy Oława jest skanalizowana. Skontrolować trzeba jednak 485 adresów i tym zajmują się strażnicy gminni. Jeżeli właściciela nie ma w domu albo nie jest przygotowany do kontroli, otrzymuje dokument do wypełniania, z którym w ciągu dwóch tygodni musi się zgłosić do gminy wraz z wymaganymi załącznikami. Do tej pory skontrolowano blisko połowę posesji i nie odnotowano problemów. Na nikogo też dotychczas nie nałożono kary.
W gminie Domaniów dopiero kilka dni temu poinformowano o tym, że kontrole będą. Mają się rozpocząć niebawem, ale - jak mówi pracownik ochrony środowiska - niektórzy mieszkańcy sami się zgłaszają, przynoszą wymagane dokumenty, bo chcą to mieć już za sobą. W gminie Domaniów do skontrolowania jest 1600 adresów i już wiadomo, że kontroli nie uda się przeprowadzić do końca sierpnia, ale odpowiedzialny za to zadanie pracownik urzędu zapewnia jednak, że zrobią wszystko, by raport z kontroli na czas trafił do wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska. Dlaczego kontrole rozpoczynają się tak późno? Na to pytanie urzędniczka nie umiała nam odpowiedzieć. Zapytamy więc o to panią wójt, gdy wróci z urlopu.
Kontrole przydomowych oczyszczalni ścieków i zbiorników bezodpływowych prowadzi też gmina Jelcz-Laskowice. Zgodnie z przygotowanym planem skontrolowano już 62 nieruchomości w roku 2023 i 102 nieruchomości w roku obecnym. W sumie na terenie miasta i gminy jest 900 nieruchomości, które posiadają tzw. szamba i 159 nieruchomości, które mają przydomowe oczyszczalnie ścieków. Obecnie przygotowywany jest plan kolejnych kontroli.
Po tych, które przeprowadzono dotychczas, można natomiast wywnioskować - jak mówi wiceburmistrz Mariusz Hass - że mieszkańcy poważnie potraktowali temat. Liczba umów podpisanych z przedsiębiorcami uprawnionymi do świadczenia usług asenizacyjnych od czasu prowadzenia kontroli znacząco wzrosła. W gminie Jelcz-Laskowice w wyniku przeprowadzonych kontroli wszczęto kilka postępowań administracyjnych, wykryto również nielegalne odbiory nieczystości ciekłych przez podmioty nieuprawnione. Tego typu sprawy kierowane są na policję. Dotychczas podczas przeprowadzanych kontroli pouczano mieszkańców gminy o obowiązkach wynikających z przepisów m.in. ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. - W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości podczas kontroli mieszkańcy mogą zostać ukarani również mandatem - przypomina wiceburmistrz Hass.
Przydomowe zbiorniki bezodpływowe kontroluje też miasto Oława. Na jego terenie jest 28 takich zbiorników, w tym 10 to przydomowe oczyszczalnie ścieków. Firmy asenizacyjne składają kwartalne sprawozdania z odbioru nieczystości ciekłych. Ostatnia ich kontrola odbyła się po upływie pierwszego kwartału bieżącego roku i nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Potwierdzeniem tego faktu były dane uzyskane z analizy liczby odbiorów nieczystości ze zbiorników bezodpływowych oraz metrażu ścieków zdanych do punktu zlewnego.
Obecnie odbywają się też kontrole indywidualnych nieruchomości. Zbiorniki bezodpływowe - jak przypomina burmistrz Tomasz Frischmann - stanowią jednak marginalny charakter gospodarki wodno-ściekowej Oławy w stosunku do gmin wiejskich. Miasto jest bowiem w 99% skanalizowane. Warto też zaznaczyć, że każdy posiadacz zbiornika bezodpływowego jest prawnie zobowiązany do zgłoszenia tego do gminnej ewidencji.
*
Kontrolowanie gospodarki ściekowej na terenie gmin to dobre posunięcie zdaniem organizacji działających na rzecz środowiska. Jest bowiem szansa, że dzięki temu mniej nieczystości trafi w przyszłości do rzek i większych zbiorników wodnych, w których, w wyniku zmian klimatu powodujących zmianę struktury opadów oraz coraz dłuższe okresy suszy, poziom wody bywa okresowo niski, a stężenie ścieków pozostają na tym samym wysokim poziomie.
- Same w sobie ścieki nie mają bezpośredniego wpływu na zmiany klimatu - tłumaczy Agata Brzezińska, ekolog z fundacji Via Natura.- Ich ilość i jakość ma jednak ogromny wpływ na pogłębienie skutków zmian klimatu, które już nastąpiły. Opady deszczu mogą występować rzadziej, a okresy suszy mogą się przedłużać. Poziomy wód w rzekach są więc okresowo coraz niższe, tymczasem ilość wpadających do nich ścieków się nie zmienia od lat. Wydane przed laty pozwolenia wodnoprawne się nie zmieniły. Nie zmieniły się też normy ich oczyszczania. Biorąc więc pod uwagę to, że wody pochodzącej z opadów w rzekach jest mniej, w stosunku do tego ilość ścieków jest większa. To sprzyja rozwojowi różnego rodzaju szkodliwych dla środowiska organizmów i może prowadzić do katastrof ekologicznych, czego najlepszym przykładem jest katastrofa ekologiczna na Odrze, do której doszło dwa lata temu, a Oława była jednym z miast, gdzie pojawiły się skutki masowego śnięcia ryb. Owszem, najwięcej ścieków wytwarzają duże zakłady przemysłowe, które - jak wspomniałam - od lat nie mają zmienianych pozwoleń wodnoprawnych, co zapewne wynika z procesów produkcji oraz ekonomii. Jednak na jakość wody duży wpływ mają także zwykli obywatele. Po katastrofie na Odrze w 2022 roku przeprowadzono kontrole i wykryto gro nielegalnych przyłączy odprowadzających ścieki do rzeki. Trzeba mieć świadomość, że te z nieszczelnych szamb też ostatecznie trafiają do rzek. Przy obecnych zmianach klimatu bardzo ważne jest natomiast, aby jakość i ilość wszystkich ścieków była kontrolowana, bo tylko wtedy można będzie wprowadzać zmiany w systemie gospodarowania tymi odpadami w taki sposób, by nie pogłębiać problemów i starać się zapobiegać idącym w ślad za tym zmianom klimatu.
Napisz komentarz
Komentarze