Fragment rozmowy, która ukazała się w "Gazecie Powiatowej":
- Was jeszcze ciężko oceniać, bo to dopiero początek drogi, ale jak pan ocenia ostatnie lata rządów PiS w powiecie oławskim, czyli najpierw pana Zdzisława Brezdenia, a potem Mirosława Kuleszy? W jakim stanie zostawili wam powiat?
- Powiat został zostawiony w nie najlepszej kondycji, wiele spraw pozostało bez rozwiązania, zbyt wiele środków do dyspozycji powiat nie ma, a zadłużenie uwzględniając deficyt budżetu tego roku przekracza 35 mln zł. Jeżeli były wykonywane w ostatnich latach jakieś inwestycje, to ich wybór nie zawsze był najtrafniejszy, natomiast niewątpliwie wiązały konkretne środki budżetu powiatu. Gdyby były wykonywane z dochodów własnych, to zapewne nie byłoby problemu, ale faktycznie były pokrywane z emisji obligacji, które przecież musimy wykupić. Odziedziczyliśmy bardzo trudną sytuację finansową szpitala czy też problem w domu dziecka. Bo na przykład dzisiaj mamy dom dziecka, a za chwileczkę może dojść do jego zamknięcia z powodu przepisów przeciwpożarowych. I ta sprawa była sygnalizowana w powiecie od 5 lat, więc był czas, aby ją załatwić.
- Jest działka naprzeciw szpitala, która czeka na zapowiadaną budowę nowego domu dziecka.
- To prawda.
- Budowa tego domu będzie realizowana?
- Myślę, że nie mamy innego wyjścia. Rozpatrujemy dzisiaj tę kwestię dwutorowo. Jest działka, ale niestety nie mamy już środków finansowych w budżecie na jego budowę. Jest działka, ale bez warunków technicznych, które pozwoliłyby nam uwzględnić ją w najbliższym czasie pod kątem inwestycyjnym. Natomiast nie jest wykluczone zlokalizowanie tego domu dziecka w innym miejscu, czy wręcz w innej miejscowości.
- Konkretne pomysły takiej nowej lokalizacji?
- Za szybko jest jeszcze wskazywać konkretną. Zmiana lokalizacji wiązałaby się z uzyskaniem pomocy innego samorządu. Mogę na tym etapie powiedzieć, że taką współpracą jest zainteresowany burmistrz Staszczyk.
- A szpital? To dyżurny temat powiatowy. Macie pomysł na funkcjonowanie szpitala powiatowego w Oławie inny niż wasi poprzednicy?
- Teraz się pochylamy nad tym, aby bardziej szczegółowo poznać sytuację finansową i organizacyjną w szpitalu, zdiagnozować wszystkie problemy, aby móc przygotować precyzyjny projekt naprawczy. Problem polega na tym, że dopóki praktycznie nie zmieni się sposób finansowania, wycena procedur w szpitalach powiatowych, tego problemu nie da się szybko rozwiązać. W mojej ocenie największym problemem nie jest zła organizacja czy złe zarządzanie szpitalem, ale finansowanie procedur medycznych.
- A propos dyrektora. Będzie kolejna próba odwołania, czy oceniacie go inaczej niż poprzedni zarząd?
- Jesteśmy jeszcze przed rozmową dotyczącą oceny pracy dyrektora, więc nie chciałbym pewnych działań uprzedzać.
- W przestrzeni publicznej co jakiś czas pojawiają się informacje o możliwej prywatyzacji szpitala. Czy może pan jasno i wyraźnie powiedzieć mieszkańcom powiatu, że prywatyzacji szpitala ani jego części na pewno nie będzie?
- Mogę w stu procentach głośno powiedzieć: Nie, nigdy z naszej inicjatywy szpital nie będzie prywatyzowany. Zawsze będzie publiczny.
- To wróćmy jeszcze na chwilę do tego, co wam zostawili poprzednicy. Co ze szkołami średnimi i szkołą specjalną?
- Szkoły średnie są w miarę dobrze zorganizowane i nieźle funkcjonują. Oczywiście będziemy starali się przyjrzeć im pod kątem oferty edukacyjnej, aby dostosować ją do potrzeb rynku pracy. Poprzez atrakcyjną ofertę edukacyjną chcemy, aby jak najwięcej młodzieży z terenu powiatu oławskiego uczęszczało do naszych szkół. Niestety, co roku coraz więcej młodzieży trafia do szkół wrocławskich. Największym problemem jest jednak zarządzanie szkołą specjalną.
- Już w połowie lipca miał być nowy dyrektor i...?
-Tak. Został ogłoszony konkurs na to stanowisko, ale niestety nie został rozstrzygnięty. Zgłosiło się dwoje kandydatów, którzy nie uzyskali uznania komisji konkursowej.
- Dodajmy, że jednym z kandydatów był dotychczasowy dyrektor.
- Tak, to prawda. Obecny dyrektor będzie pełnił tę funkcję do 31 sierpnia.
- I co dalej?
- Właśnie poszukujemy nowego kandydata, trwają rozmowy kwalifikacyjne.
- Kolejnego konkursu już nie będzie?
- Mamy dwie możliwości - powtórzenie konkursu lub powołanie dyrektora bezkonkursowo i Zarząd wybrał to drugie.
- Przy ocenie poprzedników powiedział pan, że zostawili wam spory dług, bo przeszło 35 mln zł, czyli pieniędzy jest mało. Czy to znaczy, że teraz realizując inwestycje powiatowe, choćby remonty dróg, powiat będzie się posuwał do czegoś w rodzaju szantażu, aby dostać dofinansowanie od gmin, w których jest zlokalizowana wasza inwestycja. Piję tutaj do pisma z Powiatowego Zarządu Drogowego do gminy Oława. Może zacytuję fragment: "Do czasu podpisania porozumienia na określoną kwotę żadne inwestycje na terenie gminy Oława w latach następnych nie będą finansowane przez Powiat Oławski".
- To jest pismo, które wysłał dyrektor PZD. Ja je oczywiście znam, ale nie odbieram absolutnie tego jako szantażu, tylko postawienia jasno sprawy. Jeżeli jakaś gmina będzie mogła zaproponować dofinansowanie inwestycji lub remontu i to dofinansowanie będzie wyższe od proponowanego do tej pory 50%, to w pierwszej kolejności będziemy brali pod uwagę właśnie takie propozycje.
- Z pisma wynika, że jeśli gmina raz nie da, to już przez kolejne lata żadnej powiatowej inwestycji na jej terenie nie będzie...
- To znaczy tyle, żeby potraktować powiat bardzo poważnie, ponieważ my realizując zadania musimy mieć partnera, któremu ufamy i wierzymy, że się nie wycofa z oferowanej pomocy. Niestety, w dalszym ciągu wiele dróg na terenie powiatu jest w złym, a nawet bardzo złym stanie. Powiat samodzielnie nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem. Im większą otrzymamy pomoc z gmin, tym szybciej i więcej w tym samym czasie wykonamy dróg i chodników. Jeśli chcemy zapewnić dobre tempo realizacji zadań drogowych, to tam, gdzie będziemy mieli dofinansowanie, będziemy mogli robić szybciej i więcej, czyli w tym samym czasie będziemy mogli zaspokoić potrzeby większej grupy mieszkańców. Traktujmy się jak partnerzy. Myślę zresztą, że wójtowie i burmistrzowie to wiedzą i tak do tego podchodzą. W tym konkretnym przypadku z gminy Oława, gdzie faktycznie chodzi o drogę powiatową, powiat pozyskał pieniądze, ale okazało się, że po otwarciu ofert najniższa była dużo droższa od środków zapewnionych w budżecie na jej realizację. Powiat dużym wysiłkiem mógł zwiększyć środki o pół miliona, ale żeby zrealizować tę drogę, brakowało jeszcze ok. 1,5 mln. Nie mamy takich środków, więc jeżeli nie otrzymamy ich w formie pomocy, w tym przypadku z gminy Oława, to nie będziemy mogli zrealizować zadania. A jak nie będziemy mogli go zrealizować, to będziemy musieli oddać aż 8 mln zł dofinansowania. W sprawie tej konkretnej drogi w gminie Oława zastał wykonany następny krok do przodu i został powtórzony przetarg. Jestem przekonany, że w tej sprawie dojdziemy do porozumienia z wójtem Piotrowskim, bo przecież wspólnie zależy nam na dobru naszych mieszkańców.
- Skoro już jesteśmy przy pieniądzach, a raczej ich braku, to może jeszcze jedno pytanie z tej puli. Niedawno dowiedziałem się, że Zarząd Powiatu pod koniec 2023 roku wnioskował do województwa o pieniądze dla Domu Pomocy Społecznej w Oławie i otrzymał na 2024 rok ponad 205 000 zł, ale z nich... zrezygnował. To potrzebujemy pieniędzy czy nie? O co tu chodzi?
- Jak najbardziej potrzebujemy, tylko pozyskiwanie ich musi być odpowiedzialne i kompetentne. Nie może być tak, że w listopadzie dyrektor DPS wnioskuje o 430 tys. zł według kosztorysów przez nią dostarczonych (wysokość otrzymanej dotacji to 205 tys. zł), a w trakcie postępowania przetargowego najniższa oferta to przeszło 762 tys. zł. Tym samym wkład własny powiatu powinien być zwiększony z 225 tys. zł do przeszło 557 tys. A takich środków w budżecie już nie mamy. Pominę fakt, że to zadanie można było zgłosić do programu "Dostępna Przestrzeń", w którym można było uzyskać 80% dofinansowania. Biuro IZP przesłało w tej sprawie informacje do pani dyrektor DPS, niestety pani dyrektor nie znalazła czasu, aby złożyć wniosek do programu, a tylko ona mogła to zrobić, natomiast znalazła czas, aby poskarżyć się m.in. redakcji gazety.
- Jak pan powiedział, to dopiero początki pana urzędowania na stanowisku starosty, czyli coś w rodzaju - jak pan to nazwał - czasu przejściowego. A jeżeli chodzi o samo starostwo, czy wszystko już jest poukładane, wszyscy ludzie na odpowiednich stanowiskach, czy będą jeszcze zmiany? Pytam na przykład o sekretarza powiatu czy skarbnika.
- Jeżeli chodzi o sekretarza, na pewno będzie zmiana. Obecny sekretarz na swój wniosek przechodzi na zasłużoną emeryturę. Planuję od września zatrudnić nowego sekretarza powiatu.
- A potwierdzi pan informację, że skarbnikiem będzie pani Elżbieta Harań-Klimek, bo takie wieści krążą w sieci?
- Faktycznie teraz jestem bez skarbnika już przeszło dwa miesiące. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, szczególnie kiedy ta nieobecność przypada na okres absolutorium i sprawozdawczy. Jest to dla mnie niezrozumiałe zachowanie, tym bardziej że obecnego skarbnika sam powołałem jeszcze w 2008 roku.
- Czy mamy się spodziewać w starostwie jeszcze jakichś kolejnych nowych twarzy? Pełnomocnicy starosty, kolejni zastępcy?
- Nie. Jeśli chodzi o kierownictwo urzędu, to żadnych zmian nie przewiduję, żadnych etatowych członków zarządu, żadnych pełnomocników. Jesteśmy w stanie poradzić sobie w takim składzie, jaki jest. Natomiast mogą następować pewne zmiany organizacyjne w strukturze starostwa.
- To teraz na moment wcielę się w opozycję i powtórzę pytanie, które tuż po wyborze pana na funkcję starosty zadał radny Łukasz Dudkowski z PiS. Wtedy uznał pan, że to nie najlepszy moment, aby na nie odpowiedzieć. Teraz, po paru miesiącach jako starosta, zapewne będzie panu łatwiej odpowiedzieć. Proszę podać chociaż trzy konkretne sprawy, które chce pan załatwić, a z których będzie można pana rozliczyć pod koniec kadencji.
- Myślę, że w dalszym ciągu precyzyjnie trudno jest podać trzy sprawy. Dodam od siebie, że chodzi o najważniejsze dla naszych mieszkańców, za które można mnie będzie rozliczyć za pięć lat. Jest jeszcze za wcześnie, bo są to raptem 3 miesiące pracy. Dzisiaj zapewne najważniejsze to uporządkowanie spraw finansowych i organizacyjnych szpitala.
- Jak się panu współpracuje z samorządami wchodzącymi w skład powiatu oławskiego, gdzie przecież nie wszędzie rządzi Platforma? Mało tego, w Oławie rządzi koalicja z PiS, z którym Platformie jak wiadomo zupełnie nie po drodze.
- Nie ma problemów ani zgrzytów, bo nasza współpraca nie polega na współpracy politycznej, tylko samorządowej. Owszem, wybory są polityczne, ale już potem ta polityka schodzi na dalszy plan. Zaczyna się praca na rzecz mieszkańców, a tu pewne zadania się przenikają i z mojego punktu widzenia nie ma miejsca na polityczne rozgrywki. Nie wyklucza to twardych negocjacji, bo przecież nie wszystkie interesy jednostek samorządowych są zbieżne i potrzebujemy więcej czasu, aby się w pewnych sprawach porozumieć. Powiem tak - współpraca powiatu ze wszystkimi samorządami jest dobra. Na razie wszystko przebiega sprawnie i życzyłbym sobie oraz wszystkim samorządom powiatu oławskiego, abyśmy tak zgodnie współpracowali do końca kadencji.
- Wyobraźmy sobie, że jest pan gdzieś daleko od Oławy i inni samorządowcy proszą pana, aby paroma zdaniami scharakteryzował nasz powiat. Powiat oławski, czyli jaki?
- Dobre pytanie. Powinienem się wcześniej nad tym zastanowić, ale odpowiadając tak na gorąco powiedziałbym niewątpliwie, że jest to powiat na skraju województwa dolnośląskiego od strony wschodniej. Posłużyłbym się zapożyczonym od kolegi samorządowca określeniem, że powiat oławski jest swego rodzaju wschodnim, dolnośląskim okręgiem przemysłowym. Niewątpliwie jest to miejsce, w którym doskonale się wypoczywa, a mnogość terenów zielonych oraz miejsc dostosowanych do czynnego uprawiania sportu jest naszym atutem...
Cała rozmowa w "Gazecie Powiatowej" do kupienia na terenie powiatu oławskiego lub TU:
Napisz komentarz
Komentarze