- Cześć, jestem Marcin, a ogrodnictwo to moja bajka i jednocześnie pasja - napisał do redakcji, a wcześniej wysyłał nam niektóre owoce swojej pracy z janikowskiego ogrodu (gmina Oława). Publikowaliśmy te zdjęcia jako prawdziwe okazy przydomowego ogrodnictwa.
- Pochodzę ze wsi, więc wychowałem się przy rolnictwie i gospodarce od małego dziecka - mówi. Trzeba było pracować ciężko, wszystko ręcznie dźwigając, żeby pomóc rodzicom i mieć za co chleb kupić. Takie czasy były. Teraz muszę pomóc sobie i kręgosłupowi. Nie wyobrażam sobie, aby nie mieć ogrodu pełnego wszystkiego, bo ogród daje mi oddychać, uwierzyć w jutro. Mam w nim także drób ozdobny - są kury o kolorowych jajkach, kaczki, przepiórki japońskie, mandżurskie, a także chińskie, które pięknie śpiewają. Nadal mam nadzieję, że jest mała iskierka w tunelu i wiem, że ludzie o dobrym serduszku go rozpalą. Marzyć zawsze można i powinno się, bo na marzenie nigdy nie jest za późno... Proszę z całego serduszka o udostępnienie lub o wpłatę choćby grosika. Dziękuję z całego serca...
Marcin Fijałkowski ma 36 lat o niedawno założył zbiórkę na portalu Zrzutka.pl, bo zbiera na glebogryzarka z przyczepką. Oto fragment opisu:
- Ogrodnictwo to jednocześnie moja bajka i hobby, przebywanie w nim i sama ciężka praca. Ogród wycisza mnie, ogród mnie odłącza od wszystkiego, od problemów i bólu kręgosłupa. Jestem jaki jestem - po prostu zwykłym człowiekiem ze wsi. Kiedyś, jak każdy człowiek, przeszedłem coś w życiu. Kilka lat mierzyłem się z zapaleniem jelita, miałem objawy, ale praca była ważniejsza. Tak, to prawda, ciężko mi jest nawet do tej pory, choć 3 rok mija, muszę odstawić ciężkostrawne jedzenie. Trudno, kwestia przyzwyczajenia się! Teraz kręgosłup lędźwiowy... Znów dziś zastrzyki bolesne, zmęczony już jestem. Włos dzielił mnie od operacji... Pomóc muszę sobie w końcu i po tylu latach zrozumiałem, że zdrowie jest bardzo cenne. Żeby robić to, co kocha się. Nie pozwolę i nie wyobrażam sobie nie mieć ogrodu, warzyw, owoców itd. Nawet po ciemku chodziłem po ogrodzie i sprawdzałem, czy wszystko jest zrobione, trochę pogadałem z roślinami. A teraz, żeby sobie POMÓC, muszę wszystko ułatwić, żeby jak najmniej nadwerężać kręgosłup. Szczerze mówiąc wstydziłem się napisać i wyciągnąć rękę o pomoc. I prosić Was, Państwa, znajomych, bliskich i dalszych rodziny... Po głowie chodzi mi marzenie, ale coś go blokuje. Czas jednak otworzyć się na świat, pójść krok do przodu i nie stać w miejscu...
Napisz komentarz
Komentarze