- Tak, UrbanCard to jest pierwszy krok, przywróciliśmy ją po 3 latach i rzeczywiście zrobiliśmy to szybko. Kolejnym krokiem ma być bilet aglomeracyjny, a nawet bilet dolnośląski.
- Co to dokładnie oznacza?
- Tworzymy zespół, który będzie się zajmował "biletem dolnośląskim". Polega on na tym, że gdy wsiądziemy np. w Kłodzku i kupujemy bilet, to będziemy na nim mogli dojechać np. do Głogowa, każdym środkiem lokomocji czyli i koleją, i tramwajem, i autobusem. Oczywiście problemem są różni przewoźnicy, różne opłaty i właśnie to wszystko musimy ustalić i wypracować. Dobrym przykładem jest aplikacja "Jak dojadę?". Określamy kierunek, cel dojazdu i wyskakuje nam proponowana trasa. Pokazane jest, jakimi środkami transportu mamy jechać, gdzie się przesiąść itp. A my chcemy zrobić tak, że oprócz tego, że wiemy jak dojechać, to jeszcze mamy kupiony bilet na tej trasie. Czyli na wybraną podróż, mielibyśmy jeden bilet, a nie jak teraz kilka. To jest nasz cel na tę kadencję. To będzie program pilotażowy, bo żadne województwo czegoś takiego nie ma. Chcemy być pierwsi i chcemy to zrobić.
- Kiedy będziemy mogli z tego skorzystać?
- Trudno powiedzieć, jest sporo spraw, które musimy skoordynować. Potem jeszcze wprowadzić system, ale mam nadzieję, że w tej kadencji to się uda zrobić.
- A myślicie o przejmowaniu linii autobusowych?
- Nie, my skupiamy się na kolei. To jest nasz priorytet i to chcemy rozwijać, a organizacja transportu autobusowego to rola powiatów. Przewoźnicy mogą na przykład łączyć się w związki, jak np. w Oławie i dzięki temu lepiej sobie radzą. Naszym celem jest budowa czy remonty linii kolejowych.
- Czy to prawda, że wkrótce Kolej Dolnośląska może kursować na trasie Oława-Wrocław? Przypomnę, że pasażerowie z Polregio niespecjalnie są zadowoleni...
- Żeby KD jeździły z Wrocławia do Opola musimy nawiązać porozumienie z marszałkiem województwa opolskiego. Na razie jesteśmy przed takim spotkaniem, więc trudno teraz powiedzieć, jakie będą jego efekty. Wcześniej podejmowaliśmy podobne próby, ale spotkaliśmy się z odmową z drugiej strony. Teraz zmienił się Zarząd Województwa, zmienił się marszałek. Na wrzesień jesteśmy umówieni na kolejne rozmowy. Jest też jeszcze pewne furtka, gdyby te rozmowy nic nie dały. Według przepisów pociąg KD może wyjeżdżać 30 km za granicę województwa, więc w tym wypadku moglibyśmy jeździć na trasie Wrocław - Brzeg. Jeżeli więc nie uda nam się uruchomić połączenia Wrocław-Opole, będziemy pracowali nad tym drugim rozwiązaniem. Ważne jest to, i taki jest nasz argument dla marszałka opolskiego, że jesteśmy szybsi i nowocześniejsi od Polregio, ponieważ możemy puszczać ekspresy na tej trasie, więc przejazd z Wrocławia do Opola będzie szybszy o jakieś 10-15 minut. Jeżeli chodzi o koszty, to KD są tańsze niż Polregio, więc mamy mocne argumenty.
- Czy to się uda zorganizować do końca tego roku w jednym lub drugim wariancie?
- Stawiałbym realnie na przyszły rok. Jest jeszcze inne rozwiązanie, gdyby w ogóle nie udało się sprawić, aby Polregio wycofało się z tej trasy. Możemy po prostu dołożyć więcej par pociągów na tej linii.
- Od 5 lat jest pan bardzo aktywnym sołtysem Bystrzycy. Wiele osób myślało, że wraz z objęciem przez pana funkcji wicemarszałka województwa dolnośląskiego zrezygnuje pan z tej funkcji. Tak się nie stało. Dlaczego? Ma pan czas na dobre wypełnianie obu tych ról?
- Jest to do pogodzenia. Złoty środek w tym przypadku to jest Rada Sołecka Bystrzycy, która bardzo mi pomaga, zresztą robi to od pięciu lat. Będziemy nawet chcieli ją rozszerzyć. Jest taka możliwość, ponieważ nie wszystkim zgłoszonym udało się do niej trafić w wyniku wyborów, a wiem, że są chętni do pomocy. A jeżeli chodzi o bycie sołtysem... Ja po prostu lubię być sołtysem, lubię działać tam, gdzie mieszkam, czyli w Bystrzycy. Zdaję sobie sprawę z tego, że wicemarszałkiem się bywa i nigdzie nie jest powiedziane, że w pewnym momencie nie zostanę odwołany, a ja nadal chciałbym realizować się społecznie.
- To skoro już jesteśmy przy Bystrzycy, czy słyszał pan o propozycji byłego mieszkańca tej wsi, aby postawić naturalnej wielkości figurę Eugeniusza Taracińskiego, czyli słynnego Gienia z Bystrzycy, swego czasu najwyższego Polaka? Co pan ta to?
- Pomysł dobry, ponieważ byłaby to atrakcja przeciągająca turystów, byłby to charakterystyczny symbol Bystrzycy, ale musimy to najpierw skonsultować z rodziną. Dopiero wtedy możemy spróbować. Ich zdanie będzie tutaj kluczowe.
- 1 lipca weszła w życie uchwała antysmogowa na terenie całego Dolnego Śląska, czyli nie można już używać tzw. kopciuchów, pieców pozaklasowych. Jak niedawno obliczyliśmy, tylko na terenie powiatu oławskiego wciąż mamy grubo ponad 3 tysiące takich kopciuchów. Czy nie będzie to martwe prawo, skoro nawet w zasobach komunalnych miast i gmin nadal są setki kopciuchów, a wcale nie widać jakiegoś przyspieszenia w ich likwidowaniu. Kto kogo będzie tu karał? W jaki sposób zarząd województw chce egzekwować przestrzeganie nowego prawa?
- Po pierwsze zarząd województwa nie ma uprawnień do egzekwowania tych przepisów. Przypominam, że prawo antysmogowe uchwalił dolnośląski Sejmik, w którym zasiadają radni z całego województwa, reprezentujący wszystkie opcje polityczne. Tym przepisem zobowiązaliśmy gminy do dostosowania się do unijnych i krajowych regulacji w zakresie ochrony środowiska. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to prawo jest dzisiaj ciężkie do egzekwowania, ale z drugiej strony, gdyby go nie było, nie byłoby bodźca do zmiany.
- Jakiego bodźca? Skoro prawo przez parę lat będzie martwe, bo nikt go nie będzie egzekwować, ludzie przestaną się z takim prawem liczyć.
- Pracę nad uchwałami antysmogowymi rozpoczęliśmy 6 lat temu. W każdej dolnośląskiej gminie przeprowadziliśmy konsultacje społeczne, była szeroka akcja informacyjna, a także konsultacje w subregionach. Wszyscy zgodziliśmy się na tę zmianę, a dziś przychodzi czas jej wprowadzenia. Tu jest duża rola samorządu lokalnego, który powinien to egzekwować w jakiś sposób. My stworzyliśmy prawo, a to jest jakiś zaczątek do działania. Dziś te władze lokalne też zdają sobie sprawę z tego, że ciężko wyegzekwować, aby starsza pani utrzymująca się z emerytury mogła nagle kupić nowy piec czy remontować instalację...
- Sprawdzonym bodźcem są pieniądze. Jeśli będzie odpowiednie dofinansowanie, to ludzie będą kopciuchy wymieniać. Czy Urząd Marszałkowski przewiduje tutaj jakieś wsparcie mieszkańców czy samorządów?
- Wsparciem są programy, jak choćby "Czyste Powietrze" z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Dzisiaj jesteśmy trochę zakładnikami poprzedniego budżetu i w tym momencie trudno mi powiedzieć, czy w przyszłości pojawią się jakieś dodatkowe pieniądze. Nie chcę tutaj obiecywać, ale znamy ten problem. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dzisiaj to prawo nie funkcjonuje tak jak trzeba i nie jesteśmy w stanie przymusić kogoś...
- Czy ktoś tu będzie kogoś karał?
- Samorządy lokalne, my nie mamy takich uprawnień.
- Czy burmistrz ma sam siebie ukarać, skoro w zasobach komunalnych jest 100 nielegalnych kopciuchów?
- Nie, nie sam siebie, to straż gminna powinna egzekwować prawo. Pamiętajmy, że przepisy tworzymy dla mieszkańców - każdy z nich ma prawo oddychać czystym powietrzem. Każdy z nich może też poprosić dowolną organizację ekologiczną o interwencję jeśli gmina nie zapewnia odpowiednich warunków do życia. Musimy być na to przygotowani i jest to w interesie samorządów i państwa - czyli mieszkańców.
- Jeśli straż gminna będzie nakładała mandaty na mieszkańców, a jednocześnie gmina będzie mogła korzystać bezkarnie z kopciuchów, to coś tu jest nie w porządku. Co z tym zrobić?
- Pracujemy nad skuteczną realizacją tego prawa, ale dzisiaj jeszcze za szybko, aby mówić o szczegółach. Ciężko pójść do kogoś i powiedzieć mu, że dostanie mandat, jeśli za 30 tysięcy nie wymieni instalacji...
- Musiałyby się znaleźć po prostu pieniądze na zlikwidowanie wszystkich nielegalnych kopciuchów.
- Jeśli w każdym powiecie mamy ich parę tysięcy, to trzeba by na to grube miliony, jeśli nie miliardy, a takich pieniędzy nie mamy. Pamiętajmy, że ta uchwała jest spowodowana prawem Unii Europejskiej, które wskazuje kierunek i jesteśmy zobowiązani do dostosowania się do niego. Co innego jednak teoria, a co innego praktyka.
- Czyli realnie nikt nikogo nie będzie tu karał?
- Mogą być jakieś pojedyncze przypadki, gdy ktoś naprawdę będzie palił gumami... Jeszcze raz powtarzam, zmiana po pierwsze musi nastąpić w naszych głowach. W momencie kiedy zrozumiemy, że chodzi o zdrowie nas i naszych dzieci, nauczymy się funkcjonować inaczej.
- Czyli prawo pozostanie martwe.
- Prawo będzie obowiązywać, ale egzekwowanie sankcji leży po stronie lokalnych władz. Intencją samorządu województwa nie jest nakłanianie do stosowania kar finansowych za brak wymiany w terminie przestarzałych kotłów i pieców. Wychodząc naprzeciw zgłaszanym potrzebom wsparcia będziemy podejmować działania zmierzające do uzyskania dodatkowych środków finansowych wspierających jak najszybszą wymianę pieców pozaklasowych.
- Parę dni temu Urząd Marszałkowski ogłosił budowę kolejnej ścieżki rowerowej, tzw. Złotej Trasy, która ma być częścią słynnej Cyklostrady. Oczywiście to cieszy, ale mieszkańcy od razu pytają o konkrety. Kiedy będzie można wsiąść na rower i pojechać trasą z Oławy do Strzelina, częściowo szlakiem dawnej kolejki Oława-Boreczek, bo tak ma być poprowadzona Złota Trasa.
- Pieniądze na to są, pochodzą z Funduszy Europejskich dla Dolnego Śląska na ten rok. Mamy około 40 mln złotych na ten odcinek Cyklostrady, więc na dzisiaj gminy, przez które przechodzi trasa, nie będą musiały w tej inwestycji partycypować. Rozpoczynamy konsultacje z czterema gminami, których dotyczy ta trasa. Jeśli stwierdzą, że jej przebieg z niczym nie koliduje, zaczynamy uzgodnienia. Pamiętajmy, że mamy tutaj nie tylko samorządy ale też Wody Polskie, zarządców dróg, Lasy Państwowe...
- Wystarczy kadencji, aby to wszystkie uzgodnić i ruszyć z konkretnymi pracami ziemnymi?
- Wystarczy. Prawda jest taka, że sama budowa to jest najkrótszy element tej całej układanki. Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile tu jest biurokracji. Mamy przykład chociażby naszych mostów oławskich na Odrze i Oławie, gdzie same uzgodnienia trwają już 2,5 roku. My w Urzędzie Marszałkowskim czy w Dolnośląskiej Służbie Dróg i Kolei (DSDiK) możemy to zrobić w miarę szybko, ale nie mamy wpływu na to, ile zajmie to np. Wodom Polskim czy Powiatowi Strzelińskiemu, jeśli zechciałby zakwestionować jakiś fragment przebiegu trasy. To wszystko musi trwać. Zakładamy, że w tej kadencji budowa Złotej Trasy z Oławy do Strzelina zostanie przynajmniej rozpoczęta, choć oczywiście chcielibyśmy ją do tego czasu oddać do użytku. Wszystko będzie zależało od tego, jak sprawnie poradzi z tym sobie administracja niezależna od nas.
- Wiem, że w tym roku ma ruszyć budowa ścieżki rowerowej z Jelcza-Laskowic do Oławy.
Napisz komentarz
Komentarze