ZWiK nazywa to awarią, choć zapewne w bardzo szerokim znaczeniu tego słowa, bo z tego co udało nam się ustalić, a co potwierdziliśmy w dwóch różnych źródłach, nie zepsuło się żadne urządzenie, nie pękła rura, nie uległ uszkodzeniu silnik itp. Po prostu jedna z dziesięciu studni, z jakich korzysta Oława, nagle przestała dawać wodę. Dlaczego? Przyczyna nie jest znana, w każdym razie studnia się zawaliła, co nie jest może precyzyjnym określeniem. W każdym razie ścianki podwodnego zbiornika, z którego ZWiK pompował wodę, osunęły się i teraz wypełnia go piasek, utrudniający wydobycie wody na powierzchnię. Pracownicy ZWiK robią teraz w trybie awaryjnym wszystko, aby przywrócić przywrócić wydobywanie wody.
Jeszcze nigdy nie mieliśmy z czymś takim do czynienia, co nie zmienia faktu, że ZWiK nie ma zapasowych ujęć wody, rezerwowych studni, ani żadnych innych zabezpieczeń na taką okoliczność, aby z dnia na dzień uzupełnić brakującą wodę w sieci. Ile jej brakuje? Tego nie udało nam się ustalić. Jeden pracownik ZWiK mówi, że nie wie, inny zasłania się polityką informacyjną jednoosobowego Zarządu, czyli prezesa Krzysztofa Pękali. A ta polityka jest jasna - nie udzielać szczegółowych informacji. W każdym razie wiemy na pewno, że wprawdzie jest to jedna z dziesięciu studni, ale nie dawała Oławie jednej dziesiątej wody, a znacznie więcej. 20, 30, 40%? Stąd takie kłopoty.
Kiedy się skończą. Jak mówił na sesji dyrektor handlowy Krzysztof Sarnecki, to nie jest kwestia dni, raczej tygodni. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, więcej będzie wiadomo w piątek. Być może, w sprzyjającej sytuacji, problem z brakiem wody w Oławie będzie do rozwiązania za tydzień.
Po dwóch tygodniach komunikacji z mieszkańcami Oławy poprzez internetowe oświadczenia i sesję Rady Miejskiej, prezes ZWiK zmienił font i we wtorek zdecydował się spotkać z dziennikarzami, co relacjonowaliśmy na naszych facebookowym profilu TuOlawa.pl.
W najnowszym wydaniu "Gazety Powiatowej" zebraliśmy sporo informacji dotyczących problemów Oławy z wodą. Oto fragment:
Kilka dni po sesji RM w Oławie, dokładnie 3 września, po fali komentarzy w internecie na temat jakości wody, która leci z kranów, ZWiK zwołał konferencję prasową. I tym razem konkretne odpowiedzi na kluczowe pytania jednak nie padły, ale pojawiło się kilka informacji, które nieco rozjaśniły temat tajemniczej dotychczas awarii. Krzysztof Pękala zapewniał, że sytuacja jest pod kontrolą i w ciągu około dwóch tygodni. - Może dłużej, może krócej, nie zależy to od nas - jak powiedział - powrócimy do dystrybucji wody o ciśnieniu takim jak przed awarią.
Pytany o to, co jest jej powodem, powiedział, że jej charakter jest złożony. Problemy zaczęły się, gdy doszło do nieoczekiwanego zaniku dostawy energii. Doszło wtedy do wyłączenia jednej ze studni. Gdy prąd wrócił, nie można jej było jednak uruchomić i przestała podawać wodę. Wystąpił też problem z systemem monitoringu, więc po analizie we współpracy ze specjalistycznymi firmami spółka wybrała formę, która pozwoli jak najszybszej wznowić dostawy wody. Co to konkretnie oznacza - nie wyjaśnił. Pytany natomiast o to, od kiedy wiedzą, że do awarii doszło z powodu wyłączenia prądu, a takiej informacji na sesji RM zabrakło, Pękala stwierdził, że ta informacja na sesji padła, ale w bardziej ogólny sposób wraz z wieloma innymi informacjami, których wtedy udzielał Krzysztof Sarnecki. Tłumacząc natomiast powód konferencji dodał, że nie spodziewał się, że po wystąpieniu przedstawiciela ZWiK na sesji skłonność mieszkańców do wyszukiwania teorii spiskowych będzie tak mocna. Tymczasem w internecie zaczęły się pojawiać wpisy, że woda jest niebezpieczna dla mieszkańców i zapaliło się mocne światło alarmowe, stąd też ta konferencja prasowa. Dodał, że od początku awarii rozmawiają z geologami na temat tego, jak usunąć powstały problem i ile to będzie kosztowało. Pytany o to, kiedy więc to nastąpi i woda pod normalnym ciśnieniem popłynie z kranów, zapewniał, że wbrew pozorom zrobili już bardzo wiele, by usunąć ta awarię. Awaria w tym obszarze jest jednak bardzo rzadka i dotychczas w Oławie się nie zdarzyła, więc trzeba pozwolić ludziom pracować i robić swoje. O szczegółach tej pracy nie chciał jednak mówić. Pod naciskiem pytań, że winny jest mieszkańcom wyjaśnienia i konkretną informację, przyznał, że klient powinien dostać informację, która go interesuje i jego zdaniem mieszkańcy taką informację otrzymali na sesji RM, gdy przedstawiciel ZWiK powiedział, że usunięcie awarii zajmie kilka tygodni. - Innego terminu nie potrafię podać, bo wynika to ze specyfiki tego, co robimy - tłumaczył. - Prace są prowadzone, ale niestety wymagają czasu.
Dalej zapewnił, że wiedzą, co się zepsuło (ale tego nie powiedział) i prowadzą prace, które doprowadzą, że w ciągu kilku tygodni ta woda będzie miała w domach takie ciśnienie. Pytany zaś o to, czy prawdą jest, że jedna z kluczowych dla miasta studni się zawaliła, co zasugerował na sesji radny powiatu radny Roman Kaczor - prezes Pękala powiedział, że nie posunąłby się tak daleko, bo to by oznaczało, że coś zniknęło i trzeba kopać inną. Natomiast prawda jest, że problem dotyczy studni. - Przeszła ona specjalistyczną kontrolę trzy lata temu i nic nie zapowiadało takiej sytuacji - tłumaczył. - Obecne wykonujemy prace, które są związane z materią, która nie jest związana tylko z tym, co dotyczy wodociągów czy awarii. Mówimy o pracach, które są wykonywane na dużych głębokościach. Największym problemem było zdiagnozowanie problemu i sprowadzanie jak najszybciej firmy, która takie prace wykona. Patrząc na to, w jakim czasie to zrobiliśmy, uważam, że było to błyskawicznie. Teraz, i tu nasza prośba, trzeba pozwolić ludziom pracować.
Co było przyczyną awarii w maju, gdy też pojawiły się problemy z ciśnieniem wody i apele ZWiK do mieszkańców o racjonalne korzystanie z wody? Krzysztof Pękala zapewnia, że tamta sytuacja nie miała nic wspólnego z obecną awarią. Tamta wynikała z tego, że mieszkańcy korzystali z wody na poziomie dużo większym niż zwykle. Było to nawet o 30% na jedną osobę więcej. Był to też okres, gdy napełniano letni basen miejski. Dodał, że z ocen wykonanych przed rokiem 2012 wynikało, że wykonując inwestycję, którą została wtedy zrealizowana, Oława ma spokój na 30, 40 lat i dotychczas nie było takich sytuacji, jak w tym roku w maju.
- Przypuszczamy, że wynikało to z tego, że było dość długo sucho, a mieszkańcy zużywali tej wody więcej niż zwykle - mówił i dodał, że ZWiK ma bufor zabezpieczający sytuacje, gdy pobór wody jest większy, ale tym razem to nie wystarczyło. Nie zgodził się też z naszym określeniem, że okres letni to "żniwa dla ZWiK", jak mówią w branży wodociągowej, bo przecież można sprzedać więcej wody i dodatkowo zarabiać. Słowo "żniwa" kojarzą się jednak prezesowi z czymś korzystnym, natomiast woda i ścieki w Oławie jego zdaniem są sprzedawane poniżej kosztów, więc trudno w tym przypadku mówić o żniwach.
Podczas konferencji próbowaliśmy się też dowiedzieć, kto imiennie prowadzi profil Oława Better. Usłyszeliśmy, że prowadzi go firma, która zajmuje się public relation, ale nie padło żadne nazwisko, zaś ZWiK jest zadowolony z ich pracy, w tym ze sposobu odpowiadania mieszkańcom. Poziom współpracy, który mają z firma prowadzącą profil Oławą Better - tłumaczył prezes - jest na tyle wystarczający, że cel, dla którego podpisano umowę z ta firmą, jest spełniony. - Gdyby było inaczej, rozwiązalibyśmy umowę - mówił prezes Pękala...
*
Cały tekst w najnowszym wydaniu "Gazety Powiatowej" do kupienia na terenie powiatu oławskiego lub TU:
Napisz komentarz
Komentarze