Na wrześniowej sesji zaproponowany przez burmistrza projekt zmiany chwały mówiącej o zakazie sprzedawania i podawania alkoholu w obiektach kultury nie uzyskał poparcia większości radnych. Na 20 rajców obecnych wtedy na sesji głosy podzieliły się na pół. 10 radnych koalicji rządzącej w mieście, czyli BBS i PiS, głosowało "za" wprowadzeniem zmian w obwiązującej uchwale, a 10 radnych opozycji, czyli PO, WdO oraz Lewicy - przeciwko. Uchwała nie została podjęta, więc zakaz sprzedawania i podawania alkoholu w obiektach kultury nadal obowiązywał. Projekt uchwały tej samej treści powrócił na październikową sesję RM.
Uzasadniając zaproponowaną zmianę na wrześniowej sesji naczelnik wydziału Spraw Społecznych i Przedsiębiorczości UM w Oławie Łucja Mycek-Wojciukiewicz tłumaczyła, że jest to m.in. wynik dostosowaniem się do tego, co dzieje się w Oławie. W ostatnim czasie powstało bowiem muzeum, do którego przyjeżdżają ludzie z całej Polski, a w nim jest restauracja. Ze względu na obowiązującą uchwałę obecnie nie można tam jednak wypić do obiadu lampki wina czy szklanki piwa. W piwnicach ratusza powstaje natomiast Centrum Edukacji Historycznej, gdzie też będzie lokal gastronomiczny, będą organizowane różne spotkania i wernisaże.
Sprzeciw przedstawionej argumentacji i pomysłowi zgłosili wówczas radni opozycji. Ich zdaniem nie ma potrzeby sprzedawania czy podawania alkoholu w takich miejscach jak gastronomia w ratuszu czy muzeach, zwłaszcza w muzeum motoryzacji, bo - jak się domyślali - o to muzeum chodzi. Musieli się domyślać, bo w projekcie uchwały nie napisano jego nazwy. Naczelnik też nie chciała jej podać i odpowiedzieć na pytania radnych, właściciel jakiego muzeum złożył wniosek o pozwolenia na sprzedaż alkoholu. To wywołało jeszcze większy opór radnych opozycji. Radna Magdalena Ziółkowska stwierdziła, że słuchając wypowiedzi naczelnik ma wrażenie, że "ma radnych za idiotów". Samorząd powinien natomiast podejmowanie działań zmierzające do ograniczenia spożycia napojów alkoholowych, a ta uchwała tego nie ogranicza. Zdaniem radnego Alberta Zielińskiego, taka propozycja jest promowaniem alkoholu, a on jest temu przeciwnym poza tym zaproponowana zmiana uchwały to rodzaj prezentu, który burmistrz chce zrobić na rzecz swojego orędownika w czasie kampanii wyborczej.
Także tego argumentu radny Zieliński użył w dyskusji nad projektem uchwały na październikowej sesji mówiąc, że burmistrz po raz drugi przyniósł projekt na sesję i próbuje przeforsować uchwałę na życzenie kolegi, który pomógł mu zorganizować kampanię wyborczą. Dodał, że ta uchwała była przygotowana już kilka miesięcy temu, bo podmiot, o którym mowa, już wtedy prezentował alkohol, który chce sprzedawać. - Tą uchwała sprowadził pan siebie do poziomu chłopca na posyłki, a Radę do poziomu kogoś, kto ma ten pana pomysł na siebie legitymizować - kontynuował. - Ja się na to nie zgadzam. Nie zmieniamy tej uchwały dlatego, że przeprowadzono jakieś analizy, rozmowy i uznaliśmy, że pewne rzeczy trzeba zmienić. Miesiąc temu na tej sesji promowaliście picie alkoholu, a dzisiaj zmusza pan radnych do spłacania pana wyborczych zobowiązań. To pana prywatny interes od początku do końca.
Radny Grzegorz Mierzwiak przekonywał, że nie ma potrzeby łączenia motoryzacji z alkoholem i pytał retorycznie, komu potrzebna jest ta szklanka piwa w tym muzeum - mieszkańcom Oławy czy przyjezdnym. Mówił także o niebezpieczeństwach wiążącym się ze spożywaniem alkoholu i jazdy przez miasto pod jego wpływem, a także wystawianiu na pokusę dzieci oraz młodzież. Apelował personalnie do radnych koalicji rządzącej, pracujących na co dzień z dziećmi w szkołach, by głosowali na "nie", bo nie wyobraża sobie, aby mogli "klepnąć" uchwałę popierającą sprzedaż i spożywanie alkoholu w instytucjach kultury czy motoryzacji.
- Powinniśmy nieść kaganek oświaty, a niesiemy szklankę wódki - mówił.
Na radnych PiS próbował wpłynąć także radny Bartosz Gawlas, cytując fragmenty pisma podpisanego przez wiceministra kultury, dziedzictwa narodowego i sportu za rządów PiS.
Rady PiS Józef Urbańczyk przyznał, że radni opozycji mówią słusznie, jeżeli chodzi o wypadki powodowane przez przez pijanych kierowców, ale jego zdaniem nie zależy to od tego, czy dana osoba się napije, bo w danym miejscu sprzedawany jest alkohol, tylko od tego, czy ktoś wsiądzie do samochodu i pojedzie po wypiciu alkoholu. - Każdy ma własne sumienie i wie, kiedy może wypić, a kiedy nie - podsumował.
- Okazja czyni złodzieja, a żyjemy w takich czasach, że powinno się zapobiegać, a nie umożliwiać - ripostował radny Krzysztof Rydzoń i przekonywał radnych, że są w tej sprawie traktowani przedmiotowo. Tymczasem zdaniem burmistrza Tomasza Frischmanna duża część dyskusji to hipokryzja. Wynika z niej, że w muzeum to każdy się napije i pojedzie przez miasto, ale gdy pójdzie do restauracji, to tego nie zrobi. - Dlaczego? - pytał. I dalej: - Dlaczego radni nigdy nie zgłosili uchwały o zmniejszeniu punktów sprzedaży alkoholu? Dlaczego nie zaproponują uchwały zakazującej jego sprzedaży na stacjach benzynowych czy małych sklepikach osiedlowych? Bądźcie odważni i zróbcie to. Zróbmy restauracje bez alkoholu, bo tam też przecież przychodzą dzieci i młodzież z rodzinami czy z wycieczką, i są narażeni na pokusy, ale rozumiem, że tam mogą i nikomu to nie przeszkadza, ale w muzeum, które ma wydzieloną część restauracyjną, to już co innego?
Przypomniał, że uchwała dotyczy też kawiarni, która powstaje w ratuszu. Od lat jest oczekiwana, ale nie wie, czy byłoby zapotrzebowanie na kawiarnię i znajdzie się chętny do jej prowadzenia, jeżeli nie będzie można wypić tam lampki wina. - Nie demonizujmy pewnych rzeczy - apelował dodając, że w takich punktach jak kawiarnia czy restauracje alkohol jest niezwykle drogi, jest tam inny typ jego spożywania i nie jest on tak dostępny, jak w sklepach osiedlowych czy na stacjach benzynowych.
- Bezczelności ciąg dalszy - ripostował ponownie Krzysztof Rydzoń i dodał, że najbardziej zabolało go to, że radni traktowani są jak idioci. - Droga, którą wybraliście, by wcisnąć tą uchwałę, ta argumentacja pani naczelnik w poprzednim miesiącu, to, że ta uchwała wraca na kolejną sesję, bo macie dzisiaj większość i bezczelność, którą serwujecie w tej uchwale, to kres czegoś, co mogę znieść. Jesteście w tym bezczelni, a pan jeszcze w tym, że mówi "zabierzmy małym sklepikom", gdy wiadomo, że one żyją głównie z alkoholi, tymczasem ideą muzeum nie jest sprzedaż piwa, tylko eksponowanie samochodów.
Na tym dyskusja się nie zakończyła, ale tym razem projekt uchwały proponujący zmiany uzyskał poparcie większości jednym głosem. 10 radnych BBS i PIS głosowało za wprowadzeniem zaproponowanych zmian w uchwale, 9 radnych PO, WdO i Lewicy (Magdalena Ziółkowska była nieobecna) głosowało przeciwko, Elżbieta Brezdeń z PiS wstrzymała się od głosu.
Napisz komentarz
Komentarze