- Wszyscy mamy rozwiązanie problemu w głowie, ale do tego dochodzą różne aspekty prawne, na które musimy zwracać uwagę - mówił w lipcu burmistrz Piotr Stajszczyk. - Potrzebuję więc jak najszerszych konsultacji. Nie odpowiem, kiedy nocna i świąteczna pomoc zostanie przywrócona, ale po zaplanowanych rozmowach przedstawię państwu konkretny harmonogram wraz z pomysłem i kosztorysem.
Od kilku miesięcy regularnie pyta o to radny Krzysztof Skrzydłowski z "Nowej Generacji". Po jego pytaniach we wrześniu burmistrz Stajszczyk odpowiadał: - Zorganizowałem spotkanie z przedstawicielami prywatnych placówek z naszej gminy. Pojawiła się tylko jedna organizacja. Skąd to spotkanie? Miałem taki pomysł, że jeśli nie nasza jednostka, to może któraś z prywatnych mogłaby być zainteresowana świadczeniem takich usług. Niestety, nie wyraziły zainteresowania, dlatego temat organizacji nocnej i świątecznej pomocy wciąż jest przeze mnie analizowany. Nie wiem, czy uda się w tym roku, ale na pewno w dalszym ciągu będę to monitorował. Podczas październikowej sesji chciałbym powiedzieć państwu nieco więcej. Niestety, brakuje zainteresowania ze strony prywatnych ośrodków zdrowia, aby nawet za odpłatnością gminy, prowadziły taki punkt. Problem polega na tym, że brakuje lekarzy, którzy mieliby takie weekendowe dyżury pełnić. Nie zamykam jednak tego tematu. Będziemy rozmawiać...
Co się wydarzyło podczas październikowej sesji Rady Miejskiej? Krzysztof Skrzydłowski z "Nowej Generacji" ponownie wrócił do tematu i oczekiwał od burmistrza konkretów: - Miesiąc temu mówił pan, że dziś złoży pan obszerny raport na temat działań, zmierzających do przywrócenia w Jelczu-Laskowicach nocnej i świątecznej pomocy medycznej. Jak wiemy, wciąż takiego punktu nie mamy, więc zakładałem, że powie nam pan coś więcej w trakcie komunikatu o działaniach burmistrza pomiędzy sesjami. Taka informacja się jednak nie pojawiła, więc proszę o jej przedstawienie.
- Niestety, do dziś nic więcej do powiedzenia na ten temat nie mam, więc konkretów nie przedstawię - mówił burmistrz Piotr Stajszczyk. - Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o posiadane przeze mnie informacje. Mogę powiedzieć, że są radni, którzy włączają się nie tylko w temat nocnej i świątecznej pomocy medycznej, ale także ośrodka zdrowia w Minkowicach Oławskich. Rozmawialiśmy na ten temat z panem Mariuszem Pawlaczkiem i panią Julią Oprzędek, ale do momentu, gdy nie będę miał dla państwa konkretów, nie chcę poruszać tego tematu. Gdy znajdę rozwiązanie, na pewno o tym powiem.
Skrzydłowski przypominał, że miesiąc wcześniej burmistrz deklarował, że podczas październikowej sesji będzie mógł powiedzieć więcej: - To są pana słowa z poprzedniej sesji. Odpowiadał pan na moje pytania lakonicznie, mówiąc, że odbyło się jakieś spotkanie z jednym podmiotem, który nie był zainteresowany. Usłyszeliśmy, że poinformuje nas pan o wszystkim szerzej, powie o kryteriach doboru, o tym, kogo pan zaprosił, jakie to był podmioty. Prezes Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej miał przyszykować raport o kwestiach formalno-prawnych. Prosiłbym, żeby pan opowiedział, jakie działania zostały podjęte.
- Planowałem przekazanie takiej informacji, ale w ostatnich tygodniach nic się nie zmieniło - przekonywał Stajszczyk. - Nie było kryteriów, ponieważ nie organizowałem ani przetargu, ani zapytania ofertowego. Wystosowałem zaproszenie do rozmów do wszystkich jednostek zdrowia, działających na naszym terenie. Oprócz Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej są jeszcze trzy. Pojawiła się tylko jedna osoba, ale ostatecznie nie była zainteresowana otworzeniem takiego punktu na naszym terenie. Nie mamy w tym momencie rozwiązania, ale to nie jest informacja, jaką chciałbym państwu przekazywać. Są różne tematy dotyczące zdrowia - m.in. kwestia nocnej i świątecznej pomocy medycznej oraz przychodni w Minkowicach Oławskich. Wolałbym, żebyśmy nie rozmawiali o tym teraz, a zamiast tego zwołali komisje, gdy pojawią się pewne konkretne propozycje lub rozwiązania. Nie chodzi mi bowiem o to, żeby opowiadać z kim się spotkałem i kto nie jest zainteresowany. Zobowiązuje się zwołać wspólną komisję, poświęconą temu ważnemu tematowi.
Były, a nie ma. O co w tym chodzi?
Medyczne dyżury, działające w nocy i weekendy w J-L, były dostępne od 1 października 2013. Lekarz i pielęgniarka przyjmowali w Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej przy ulicy Bożka 13, w budynku dawnego pogotowia ratunkowego. Z pomocy można było korzystać codziennie w godzinach 18.00-8.00, a w weekendy i święta przez całą dobę. Chodziło o to, aby chorzy mieli zapewnioną pomoc medyczną wtedy, gdy nie pracują lekarze rodzinni w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej. Usługę prowadził ZOZ w Oławie, czyli szpital powiatowy. Decyzją Starostwa Powiatowego, w porozumieniu z dyrektorem placówki Andrzejem Dronsejką, 1 czerwca 2016 punkt przestał działać, zespół lekarsko-pielęgniarski przeniesiono do Oławy.
Podczas spotkania, zorganizowanego przez byłą radną Krystynę Dekret w 2017 roku ówczesny burmistrz Bogdan Szczęśniak opowiadał o szczegółach rozmów między gminą a starostwem i podkreślał, że mimo propozycji wsparcia finansowego nie udało się namówić powiatu do przywrócenia punktu. Nie chodziło o pieniądze, a o fakt, że w J-L zaopatrywanych było 25-30% pacjentów, podczas gdy w Oławie 75-70%. Nierówny podział obowiązków nie podobał się lekarzom, którzy bardziej woleli pracować w J-L niż w Oławie. Kolejnym problemem były wyjazdy lekarza na wizyty domowe, co powodowało, że w gabinecie zostawała tylko pielęgniarka. Zdarzało się, że chorzy i tak musieli jechać do Oławy.
Na tym samym spotkaniu o "weekendowych dyżurach" mówił także ówczesny wicedyrektor dolnośląskiego oddziału NFZ: - Rząd wymyślił, że nocna i świąteczna pomoc będzie przypisana do szpitali. A to dlatego, że szpital ma oddziały i wielu wykwalifikowanych pracowników, którzy w razie nagłego nieszczęścia mogą pracować jako lekarze pierwszego kontaktu. W szpitalach muszą też być SOR-y. Często więc SOR jest zlokalizowany w tym samym budynku, co nocna i świąteczna pomoc medyczna. Jeśli pacjent ma wybór, to idzie tam, gdzie właściwie natychmiast, niekiedy po odczekaniu kilku godzin, otrzyma pakiet pełnych badań, często niezwykle kosztownych. Problemem lekarza, który obsługiwał pacjentów w ramach nocnej i świątecznej pomocy medycznej, był fakt, że lekarz nie miał tam zaplecza diagnostycznego. Stąd pomysł ministra, by prowadzić te punkty właśnie w szpitalach. Jeśli chodzi o to, co się państwu przydarzyło, to myślę, że dyrektor Andrzej Dronsejko już wtedy odczuwał brak kadr, nie miał wyjścia i musiał podjąć taką decyzję. Czuł, że marnowane są publiczne pieniądze i musiał zareagować. To jest problem nie tylko Jelcza-Laskowic, ale całej Polski.
Pomimo powszechnie znanych problemów formalno-prawnych w każdej kolejnej kampanii wyborczej mieszkańcy Jelcza-Laskowic z różnych stron słyszą obietnicę przywrócenia nocnej i świątecznej pomocy medycznej. Po tym, gdy zawiodły próby rozmów z prezesem przychodni i dyrektorem szpitala, burmistrz szuka możliwości podpisania umowy z prywatnym ośrodkiem zdrowia, który zechciałby prowadzić taką usługę, którą miałaby finansować gmina Jelcz-Laskowice. Jak widać - załatwienie problemu tą drogą również nie jest łatwe. Problem z brakiem lekarzy dotyczy całego kraju, a ci którzy są, bardzo często pracy mają aż nadto. Temat z pewnością będzie wracał, ale nie ma gwarancji, że uda się go popchnąć do przodu.
O postępach będziemy informować...
Napisz komentarz
Komentarze