Pan Jacek większość czasu spędza na przystanku w centrum miasta. Mówi, że kilkanaście razy podejmował walkę o lepsze jutro: - Kiedyś było mieszkanie, rodzina sprzedała. Nie dostałem pieniędzy do ręki, ale brat mi wynajął lokum. Przez osiem miesięcy nie piłem. Nic! Przyjechałem na stare śmieci, do kolegów. I znów się zaczęło. Ja próbowałem 14 razy to rzucić! Dwa lata mnie tutaj nie było. Mieszkałem w Wałbrzychu, miałem pracę, żyłem normalnie. Miałem wszystko. I ubzdurało mi się, że chcę przyjechać na grób rodziców do Oławy. Spotkałem starych znajomych... Miałem portfel pieniędzy, zaprosiłem kolegów i tak się znowu zaczęło. Cały dzień siedzę na przystanku, a po 23.00 idę spać do piwnicy, mam tam łóżko.
14 listopada wieczorem służby (Straż Miejska i MOPS) podjęły kolejną próbę przekonania Pana Jacka na przeniesienie do ośrodka.
- Wie pani co? Ja pani coś powiem... Robi pani dobrą robotę, niech pani ją robi dla tych, którzy leżą w szpitalach, mają raka, są chorzy i dla nich jest jeszcze szansa. Mnie już się nie da uratować. Nie mam ochoty na życie.
- Proszę pamiętać, że jeżeli pan się zdecyduje na schronisko, to my pomożemy, jest taka możliwość, tylko musi pan chcieć. Przyjdą mrozy, a piwnica nie będzie spełniała warunków do życia.
- A gdzie mnie z tymi stopami przyjmą? Ja chodzę na piętach, bo mam kilka palców amputowanych.
- Przyjmą pana, tylko pan musi się zgodzić!
- Ja śmierdzę, nie mam gdzie się wykąpać. Nie mogę chodzić. Jestem chory.
- Panie Jacku, jak pan chce to możemy pojechać do szpitala.
- Nie chcę. Chcę tylko jednego papierosa.
- A może pojedzie pan do Caritasu do domu Brata Alberta? Uratują panu tam życie, dostanie pan tam też pomoc medyczną.
- Nie chcę. Ja jestem śmierdzący, brudny...
- Ale jest pan człowiekiem.
- Dobrze pani powiedziała, jestem człowiekiem... Jakby mnie wyleczyli, to chciałbym w jedno miejsce wyjechać. Jugowice (okolice Walimia), tam jest Albertówka, taki ośrodek. Ksiądz prowadzi. Byłem tam kiedyś siedem miesięcy. Trafiłem tam z odwyku. Tam się pracuje, ale nie za pieniądze, tylko za wikt i opierunek. To może tam bym znów pojechał, ale do schroniska we Wrocławiu nie chcę, bo tam wszy, pchły, bijatyki i kradzieże.
Pracownica socjalna oławskiego MOPS mówi, że pan Jacek był już na leczeniu w szpitalu, później na leczeniu z uzależnienia i powoli wychodził na prostą. - Była nadzieja, że tym razem się uda, że będzie współpracował - mówi Małgorzata Kubów-Diaczek. Ale niestety... Wraca do swojego trybu życia. Wybiera ławkę na przystanku. Teraz twierdzi, że ktoś mu udostępnił piwnicę i tam idzie w nocy. Nie chce nam powiedzieć, gdzie. Jemu niestety też zależy na tym, aby zdobyć alkohol i z tym wciąż nie potrafi wygrać.
W okresie jesienno-zimowym pracownicy MOPS i strażnicy miejscy łączą siły, robią dodatkowe patrole. Docierają do osób, które są w trudnej sytuacji i przypominają im, że można skorzystać z różnych form pomocy. - Wymieniamy się informacjami ze strażnikami i na bieżąco sprawdzamy, co się dzieje u tych ludzi - mówi pracownik socjalny MOPS. - Na tę chwilę jest kilka osób, które nie chcą skorzystać z pomocy typu - schroniska, noclegownie. Chcą być tutaj, na terenie Oławy. Czasami nawet nas unikają, bo wiedzą, że będziemy ich namawiać na przewiezienie do schroniska. Najchętniej chcieliby pomoc finansową, jednak w większości przypadków byłaby przeznaczona na alkohol. Mamy nadzór nad tymi osobami i przekazujemy im żywność, czasem talony, pomoc jest ograniczona do formy niepieniężnej, żeby utrudnić zakup alkoholu.
W sezonie jesienno-zimowym Straż Miejska na bieżąco kontroluje też ogrody działkowe. - Wiemy, gdzie żyją takie osoby, sprawdzamy, czy czegoś nie potrzebują, czy mają co jeść, dostarczamy im też posiłki - mówi starszy inspektor SM Ludwik Kowalski. - Ale najgorzej jest z takimi osobami, które stałego schronienia nie mają, ale nie chcą zgodzić się na pobyt w schronisku.
*
Noce są chłodne, wkrótce będą ujemne temperatury. Straż Miejska apeluje do mieszkańców, aby reagowali i zgłaszali niepokojące sytuacje. Wiele razy drobna reakcja, jeden telefon, potrafiły uratować życie. Nie chodzi tutaj tylko o osoby bezdomne, ale też o zwracanie uwagi na starszych mieszkańców. Zdarzało się bowiem, że dotknięta chorobą osoba, wychodziła podczas mroźnej nocy w piżamie i nie wiedziała jak wrócić do domu. Reakcja innych uratowała życie. Widzisz - reaguj! Straż Miejska pracuje do godz. 23.00. Numer do patrolu 986. Można informować też policję.
*
Od kilku dni oławscy policjanci, Strażnicy Miejscu i pracownicy Miejskich i Gminnych Ośrodków Pomocy Społecznej kontrolują miejsca, gdzie osoby w kryzysie bezdomności mogą szukać schronienia.
- Sprawdzamy opuszczone budynki, altanki, poczekalnie dworcowe i informujemy o miejscach, gdzie można znaleźć ciepły posiłek oraz bezpieczne schronienie - mówi oficer prasowy KPP Oława Wioletta Polerowicz.
Zgłoś każdą osobę potrzebującą wsparcia, dzwoniąc pod 112 lub korzystając z Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa. Twoje działanie może uratować życie!
Placówki pomocowe w Oławie i woj. dolnośląskim:
• Jadłodajnia CARITAS – Oława, pl. Piastów 6 (pn.-pt. 11:00-13:00).
• Ogrzewalnia – Wrocław, ul. Gajowicka 62 (czynna całą dobę).
• Schronisko dla mężczyzn – Szczodre, ul. Trzebnicka 28.
• Schronisko dla kobiet – Wrocław, ul. Reymonta 10.
• Więcej miejsc wsparcia: tel. 71 399 86 12, Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta.
Napisz komentarz
Komentarze