Radny Grzegorz Mierzwiak na sesji Rady Miejskiej w Oławie powiedział, że złożył na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej interpelację w sprawie pilnej reakcję - chodzi o podniesienie bezpieczeństwa na ul. Południowej. Jak twierdzi, mieszkający w jej pobliżu od kilku lat proszą i składają pisma do władz miasta o wdrożenie rozwiązań, które pomogłyby spowolnić ruch na tej drodze, ale bez skutku. Poprosili więc o pomoc radnych. Odkąd powstała tzw. droga ulgi łącząca ul. Południową z ul. Kilińskiego, zdaniem mieszkańców, ruch narasta, a problem eskaluje i dochodzi do konfliktów słownych, a nawet siłowych - jak mówił na sesji radny Mierzwiak - między kierowcami a pieszymi. Ci pierwsi nie przestrzegają obowiązującego na ul. Południowej ograniczenia ruchu do 30 km/h, jeżdżą dużo szybciej, co generuje niebezpieczne sytuacje. Przy drodze nie ma bowiem chodnika i oświetlenia, więc piesi chodzą krawędzią drogi. Najlepszym rozwiązaniem problemu byłaby budowa chodnika i tego docelowo oczekują mieszkańcy. Realizacja tej inwestycji wymaga jednak czasu, nawet gdyby szybko została zaakceptowana. Tymczasem jakieś rozwiązanie problemu - zarówno zdaniem mieszkańców jak i radnych - potrzebne jest jak najszybciej, dlatego proponują więcej progów zwalniających (obecnie jest jeden) albo ustawienie wzdłuż drogi gazonów z kwiatami, które kierowcy musieliby omijać, więc jechaliby wolniej, albo ustawienie miernika prędkości, który dałby kierowcom do myślenia.
Zdaniem burmistrza Tomasza Frischmanna jedynym dobrym rozwiązaniem rzeczywiście jest budowa chodnika przy ul. Południowej i realizację takiego zadania zaproponuje w budżecie miasta na przyszły rok. To, czy budżet zostanie uchwalony, zależy jednak od radnych, więc burmistrz oczekuje, że wszyscy rani będą głosowali za jego przyjęciem dla dobra mieszkańców. Co do szybkich rozwiązań, to zarówno progi zwalniające jak i gazony, zdaniem burmistrza, nie są dobrym rozwiązaniem. Mieszkańcom zależy bowiem na tym, aby po tej drodze jeździł autobus miejski, a takie ograniczenia to uniemożliwiają. Co do miernika prędkości, to burmistrz jest skłonny do realizacji takiego zadania, ale najpierw porozmawia o tym z dyrektorem Zarządu Dróg Miejskich i Zieleni, czyli zarządcą drogi, i zapyta o jego opinię w tej sprawie.
Tymczasem w rozmowie z nami Dariusz Poślad, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Zieleni mówi, że wspomniany miernik prędkości to tak naprawdę tylko znak informacyjny, pokazujący to, z jaką prędkością jedzie samochód, więc zdaniem dyrektora nie spełni oczekiwanego skutku, nie zmusi kierowcy do tego, by jechał wolniej. Stawianie przy drodze takiego znaku i inwestowanie w to niemałych pieniędzy jego zdaniem nie ma sensu. Poza tym ustawienie takiego znaku wymaga projektu i uzgodnień, co może potrwać kilka miesięcy. Lepiej więc przeznaczyć pieniądze na projekt i budowę chodnika, który rozwiąże problem. Dyrektor dodaje, że jest to jedyne skuteczne i zasadne rozwiązanie i do tego rozwiązania będzie zachęcał burmistrza.
Napisz komentarz
Komentarze