Nie zmieniają się obowiązujące do tej pory zniżki za kompostowanie oraz zniżki dla rodzin wielodzietnych (opłata za trzecie dziecko w rodzinie wyniesie 18,50 zł, opłata za czwarte i kolejne dziecko wyniesie po 9,25 zł/osobę).
Dyskusja rozpoczęła się od autopoprawki do uchwały, zgłoszonej przez wiceburmistrza Mariusza Hassa. Główna zmiana - 37 zł zamiast proponowanych wcześniej 39 zł jako cena dla osób, które segregują odpady i 74 zł zamiast 78 zł dla każdego, kto nie wypełnia obowiązku zbierania odpadów selektywnie. W ten sposób - zdaniem włodarzy - system powinien się zbilansować. Gmina będzie mogła liczyć na przychody ok. 10 milionów złotych, co powinno sprawić, że w przyszłym roku nie trzeba będzie dopłacać do systemu gospodarowania odpadami, tak jak wielokrotnie bywało dotychczas. Przykładowo w 2023 z budżetu dorzucono ok. 900 tys., a w 2024 ok. 2 miliony...
Zastępca Piotra Stajszczyka tłumaczył zebranym z czego wynika podwyżka: - Ustawodawca w przepisach założył samofinansowanie się systemu, co oznacza obowiązek prawny osiągnięcia stanu samobilansowania się systemu w każdej gminie. Wpływy z tak zwanej opłaty śmieciowej powinny być równe wydatkom, a kwestie związane z niedoborem lub nadwyżką w systemie również reguluje odpowiednia ustawa. Ewentualny deficyt gmina musi pokryć z budżetu, co niestety w naszym samorządzie miało miejsce również na ostatniej sesji, kiedy to musieliśmy dołożyć prawie 2 miliony złotych. Nie będę mówił, co za tę kwotę moglibyśmy wykonać, bo państwo radni doskonale zdają sobie z tego sprawę. Finansowanie może mieć jedynie charakter interwencyjny, bo zgodnie z prawem system musi się samofinansować. Gmina powinna więc podjąć wszelkie kroki, by nie dopuścić do takiej sytuacji, a na pewno nie tworzyć deficytu z premedytacją. Państwo radni powinniście zdawać sobie z tego sprawę, że podejmując taką uchwałę, decydujecie, czy będziemy działać zgodnie z prawem czy nie. Ze swojej strony podjęliśmy szereg działań służących uszczelnieniu systemu. Wiadomo, że jeśli wszyscy będziemy płacić, to opłata dla każdego z nas będzie niższa. Dlatego z kilkunastu źródeł jednocześnie pozyskujemy dane i analizujemy je na bieżąco. Kontroli w takim zakresie, jakie są wykonywane obecnie, do tej pory nie było. Kontrolowane były pojedyncze elementy, natomiast nigdy w takiej liczbie jednocześnie, co wpływa na zwiększenie wrażliwości procesu wykrywania osób, które opłaty nie wnoszą. Niektóre z danych są łatwo dostępne z ewidencji ludności czy spisu wyborców, inne musimy dopiero zgromadzić i połączyć. Mam tu na myśli dane ze żłobków, przedszkoli MGOPS-u czy informacje o zużyciu wody. Dzięki takiej analizie w krótkim czasie ujawniliśmy 250 osób, które były poza systemem, a teraz zaczęły płacić. Takie analizy będziemy przeprowadzać systematycznie. W systemie gospodarki odpadami jednym z podstawowych elementów, które służą zapewnieniu prawidłowego funkcjonowania i pilnowania kosztów jest ciągły monitoring. Ze względu na wagę tematu, zarówno dla mieszkańców jak i radnych, wychodzę z propozycją, by utworzyć zespół roboczy, zajmujący się oceną funkcjonowania, usprawnieniem i ewentualnymi zmianami w systemie gospodarki odpadami. Proponuję, by kluby radnych wskazały po jednej osobie do zespołu, ta sama propozycja do prezesa Zakładu Gospodarki Komunalnej, by taką osobę wyznaczył, ale chciałbym też, by w grupie był przedstawiciel Spółdzielni Mieszkaniowej. Zespołowi przedstawię pewne koncepcje zmian, wspólnie nad tym popracujemy, ale chętnie wysłucham też państwa propozycji i będę brał je pod uwagę. Jedną z pierwszych moich propozycji będzie przejście na tak zwany system mieszany, co pozwoli inaczej liczyć sposób opłaty od mieszkańców domów jednorodzinnych, a inaczej od mieszkańców bloków. W pierwszym przypadku łatwiej jest skontrolować liczbę osób zamieszkujących nieruchomość, więc tu pozostalibyśmy przy opłacie od osoby, a w zabudowie wielorodzinnej opłatę wyznaczalibyśmy na podstawie zużycia wody.
"Ciężko będzie podnieść rękę..."
Głosowanie nad nowymi stawkami poprzedziła długa dyskusja. Rozpoczął ją radny Błażej Telążka (Nowa Generacja), który zapytał o ewentualne zniżki dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami. Wiceburmistrz Mariusz Hass odpowiedział, że jest to niemożliwe ze względów prawnych, bo przepisy jasno określają, jakie grupy mogą zostać zwolnione z opłaty.
Marek Starczewski ze Wspólnoty Samorządowej Lokalnych Patriotów chciał poznać więcej szczegółów na temat planowanego zespołu roboczego. W odpowiedzi usłyszał, że do stycznia kluby radnych powinny zgłosić swoich przedstawicieli, a po nowym roku rozpoczną się spotkania, które będą się odbywały co najmniej raz na kwartał.
Tomasz Rygielski z Nowej Generacji stwierdził, że zameldowanych w gminie J-L jest ok. 170 obcokrajowców, a realnie mieszka ich nawet ok. 5 tysięcy. Zgłoszenie opłaty spoczywa na właścicielach mieszkań, więc pytanie radnego dotyczyło tego, czy gmina planuje zastosować jakieś rozwiązanie, by dyscyplinować właścicieli nieruchomości.
- Problem nie dotyczy mieszkających obcokrajowców, a każdego, kto nieuczciwie podchodzi do tematu - odpowiadał Mariusz Hass. - Przejście na system mieszany, o czym wspominałem wcześniej, umożliwi nam przeliczanie na podstawie zużycia wody. Z problemem nieuczciwych mieszkańców zmaga się każda gmina w Polsce. Jest gmina Świdnik, która wymyśliła program pomagający weryfikować oszukujących i ostatecznie również przeszła na system mieszany. Dodam też, że z 250 deklaracji, które dzięki weryfikacji udało się dodać do systemu, znaczna większość to Polacy.
- Stajemy przed bardzo trudną decyzją, bo mówimy tu o podniesieniu kosztów, które dotyczą każdej osoby w naszej gminie - kontynuował dyskusję Krzysztof Nowakowicz (Wspólnota Samorządowa - Lokalnych Patriotów). - Kwota 7,5 zł to jest duże obciążenie dla mieszkańców i jesteśmy tego świadomi. Musimy jednak działać zgodnie z literą prawa. Dziękuję burmistrzowi za bardzo dokładne uzasadnienie tej podwyżki, a także za obecność w miejscowościach, które zgłosiły chęć spotkania, by dowiedzieć się, z czego wynika ta podwyżka. Mam tu na myśli Miłocice i Wójcice. Wiem, że ciężko będzie podnieść rękę... (...) Mówimy o podwyżce ok. 8 zł. W systemie jest ok. 20 tysięcy osób. Jeśli nie podniesiemy tej stawki, będziemy mieli stratę sięgającą nawet 3 mln złotych. Jeżeli zagłosuję przeciwko, to chciałbym usłyszeć, z jakich inwestycji zrezygnujemy w przyszłym roku. Z przebudowy ul. Inżynierskiej? Z węzła komunikacyjnego przy PKP? A może z budżetu obywatelskiego czy budowy zlewni w Minkowicach? Zastanówmy się nad tym przed podjęciem decyzji. Podejmijmy ją rozsądnie i odpowiedzialnie.
"To była sprytnie zaplanowana droga"
Po wypowiedzi Nowakowicza, wiceprzewodniczący klubu Wspólnoty Samorządowej - Lokalnych Patriotów poprosił o 10 minut przerwy, by przedyskutować sprawę ze swoimi klubowymi kolegami i koleżankami. Pod nieobecność przewodniczącej Weroniki Kuszyk, on przejął jej funkcję, więc w każdej chwili mógł takiej przerwy zażądać.
Przewodniczący Rady Miejskiej Jacek Załubski sprawiał wrażenie, jakby przed ogłoszeniem przerwy chciał pozwolić wypowiedzieć się radnym, którzy zgłosili się do ad vocem. Ostatecznie jednak pozwolił na dokończenie całej dyskusji, a przerwa rozpoczęła się dopiero po głosowaniu.
- Nie zgadzam się z radnym, który straszył nas brakiem inwestycji - stwierdziła Karolina Kolado z Koalicji dla Jelcza-Laskowic. - To nie jest tak, że tylko pieniądze z gospodarowania odpadami idą na inwestycje. Można zdobyć fundusze z KPO, z Unii Europejskiej, ożywić naszą małą gospodarkę lokalną, pozyskując dodatkowe środki. Dziś słyszę, że jest problem ze ściągalnością opłat. Przypomnę, że burmistrz Piotr Stajszczyk jeszcze będąc radnym bardzo negatywnie wypowiadał się na temat podnoszenia opłat za śmieci. Argumentował to różnymi wyliczeniami i przedstawiał sposoby, które miałyby podwyżkom zapobiegać. Dziś widzę, że to był populizm i sprytnie zaplanowana droga do miejsca, w którym jest pan obecnie.
Na tę wypowiedź zareagował burmistrz Stajszczyk: - Może pani oceniać jak chce to, co mówiłem w przeszłości. Na pewno decyzje przy tych konkretnych głosowaniach nie sprawiły, że wygrałem wybory. Myślę, że złożyło się na to wiele rzeczy w ciągu ostatnich pięciu lat. Zapomniała pani, że pierwsza podwyżka po 2013 roku była w kwietniu 2019 i wtedy stawka wynosiła 15 zł. Potem w styczniu 2020 po 9 miesiącach opłatę podniesiono do 20 - to był wzrost o 33%. W 2021 roku po 13 miesiącach funkcjonowania nowej stawki uchwalono podwyżkę o 47%, mieliśmy wtedy wzrost z 20 na 29,5 zł. W dwa lata podwyżki wyniosły 97%. Od tamtej pory minęło 3,5 roku i my podnosimy stawkę o 25%. W 2023 roku, tuż przed wyborami, nowa stawka ze względów populistycznych nie została poddana pod głosowanie Radzie Miejskiej. Wszyscy w gminie mieli świadomość, że system się nie zbilansuje - są na to dokumenty. Dlatego myślę, że pani słowa o moim populizmie są trochę na wyrost...
Wiceburmistrz Hass dodał, że gdy w 2021 roku uchwalano podwyżkę rzędu 47,5%, sam uważał to za "złodziejstwo". Dlaczego? Bo nie było próby skuteczniejszego uszczelniania systemu i dotarcia do osób, które nie płacą. Prosił więc, by nie porównywać tamtej sytuacji do obecnej.
Radna Kolado spytała, dlaczego za przykład podaje się gminę Świdnik, skoro ich eksperyment zakończył się fiaskiem i ostatecznie tam również wybrano system mieszany. Mariusz Hass odpowiedział, że z jego wypowiedzi nie wynikało, by Świdnik miał ponieść porażkę. Wręcz przeciwnie - znaleziono tam 1200 osób, które wcześniej nie płaciły, dorzucono je do systemy i dalsze uszczelnianie nie miało już sensu, bo stało się zbyt kosztowne.
"Tłumaczyłem, ale pan nie słuchał"
O głosowaniach w poprzednich latach przypominał także Krzysztof Skrzydłowski z Nowej Generacji. Zasugerował, że obecna władza za przyszłoroczną podwyżkę obwinia opieszałość poprzedników.
- Słyszymy, że wszystko jest winą Bogdana Szczęśniaka. Jak długo jeszcze będziemy słyszeć, że winę za wszystko ponosi Szczęśniak? - pytał Skrzydłowski. - Dlaczego obecny burmistrz w poprzedniej kadencji nigdy nie poparł podwyżek? Gdzie wtedy był klub Wspólnoty Samorządowej? Dlaczego wtedy nikt nie mówił o inwestycjach? Dziś jest pan burmistrzem, więc patrzy na to inaczej. Zawsze stał pan po stronie mieszkańców. Co się zmieniło w postrzeganiu sytuacji? Na terenie miasta i gminy mamy lekką ręką licząc ok. 5 tysięcy obcokrajowców, z czego 170 zameldowanych. Nie możemy doprowadzić do tego, że ci, którzy płacą uczciwie, są karani za to, że inni nie wywiązują się z tego obowiązku. Mamy pół roku kadencji i możemy się pochwalić głównie podwyżkami. Dziś próbujemy zrobić kolejny skok na kasę mieszkańców...
- Różnimy się, jeśli chodzi o podejście do tematu chociażby podatku od nieruchomości - odpowiedział burmistrz Stajszczyk. - Równie dobrze ja panu mogę teraz zarzucić populizm, bo wiceburmistrz Hass dokładnie wytłumaczył, z czego wynikają nasze decyzje. Nie chcemy podwyżki o 100%, tylko o 25%. Zaczęliśmy uszczelnianie systemu, czego nie było widać wcześniej. I właśnie dlatego takie były moje głosowania. Nigdy nie użyłem stwierdzenia, że wszystkiemu winny jest Bogdan Szczęśniak, więc proszę to sprostować. Mówiłem tylko, że gdy przedstawiano nam propozycję, nie pokazywano, w jaki sposób system jest uszczelniany. Proponowana podwyżka została zmniejszona o 2 zł właśnie dlatego, że system teraz jest analizowany. Jeśli działania, które będzie podejmował zespół roboczy pozwolą na obniżkę ceny, bardzo chętnie taką uchwałę zaproponujemy. Proszę pamiętać, że gmina na śmieciach nie może zarabiać. Mówią państwo o obcokrajowcach, którzy nie płacą, a wśród 250 osób, które znaleźliśmy poza systemem, większość to Polacy. Nie wiem, skąd pan wie o 5 tysiącach ludzi z zagranicy. Według moich szacunków jest ich w gminie ok. 3-3,5 tys.
Mariusz Hass dodał, że nie ma obowiązku meldunkowego, a w systemie jest ok. 1100 obcokrajowców. Skrzydłowski skomentował propozycję stworzenia zespołu roboczego jako "rzucenie sobie koła ratunkowego". Przyznał także, że faktycznie nikt nie powiedział wprost, że wszystko jest winą Bogdana Szczęśniaka, ale jego zdaniem dało się to w ten sposób odczytać.
O głos raz jeszcze poprosił wiceburmistrz Mariusz Hass, kierując swoje słowa bezpośrednio do radnego Krzysztofa Skrzydłowskiego: - Mówiąc szczerze myślałem, że jeśli rozmawiamy na komisjach i państwo przyjmujecie pewne odpowiedzi, a dyskusja się kończy, to potem nie będę musiał tego powtarzać na sesji. Rozmawialiśmy o wprowadzaniu różnych rozwiązań uszczelniających system i dokładnie wytłumaczyłem, jak to działa. Jeśli wychodzimy z wnioskiem o uzyskanie danych ze zużycia wody, to na konkretne informacje możemy liczyć np. po kwartale. Jeśli z analizy wynika, że ktoś jest nieuczciwy, to pierwszym krokiem jest wysłanie pisma. Mija miesiąc i dopiero możemy wystąpić z wnioskiem o uzupełnienie deklaracji. Tłumaczyłem to, ale pan nie słuchał. I na tym właśnie polega pana populizm. Pan doskonale wie, że skuteczne działania są podejmowane. Zaproszenie do zespołu nie jest żadnym kołem ratunkowym dla mnie, ja sobie świetnie poradzę bez koła. Może coś panu mówią takie terminy jak burza mózgów czy praca grupowa... Niech pan zaproponuje coś konkretnego, może znajdzie tych 5 tysięcy obcokrajowców...
Kolejnym mówcą był przewodniczący Rady Miejskiej Jacek Załubski, który również zwrócił się do radnego Skrzydłowskiego: - Nawiązywał pan do Lokalnych Patriotów. Wielokrotnie zabierałem głos na temat gospodarowania odpadami i podejmowałem wiele inicjatyw związanych z uszczelnianiem systemu, pojemnikami na elektrośmieci, szkoleniami, warsztatami, konkursami w szkołach, za co chwaliłem nawet ówczesnego wiceburmistrza Marka Szponara. Łatwo jest mówić, że coś mi się nie podoba, nie proponując nic w zamian. Mówi pan o uczciwym podejściu do tematu. Czy pana zdaniem jesteśmy nieuczciwi? Wspomina pan m.in. podwyżkę za wodę, doskonale wiedząc, że to coś, na co nie mieliśmy żadnego wpływu. Skok na kasę mieszkańców to bardzo mocne stwierdzenie, ale jestem przekonany, że nieadekwatne. Dziękuję wiceburmistrzowi Mariuszowi Hassowi. Dzięki jego działaniom system uszczelnił się o kilkaset osób. Gdy głosowałem przeciwko podwyżkom, robiłem to będąc przekonanym, że opłata jest naliczana nieuczciwie. Dziś takiego stwierdzenia nie użyję.
Krzysztof Skrzydłowski bronił się mówiąc, że nie sugerował, że ktoś kradnie, a mówił tylko o konsekwencjach głosowania. O uczciwości i konsekwencji w danym temacie.
Kto jak głosował?
Dla Krzysztofa Woźniaka z Koalicji dla Jelcza-Laskowic przeciągająca się wymiana zdań pełna była politycznych wypowiedzi, które niewiele wnoszą. Radny bronił dotychczasowych podwyżek i przypomniał, że ustawa wskazuje konieczność samofinansowania się systemu. Patrząc na przedstawione wyliczenia i uzasadnienie stwierdził, że będzie zmuszony poprzeć podwyżki, nawet jeśli to "cholernie trudna decyzja". Uznał bowiem, że dane zostały zaprezentowane rzetelnie i oddają specyfikę aktualnej sytuacji gminy Jelcz-Laskowice.
Za podjęciem uchwały zagłosowało trzynastu radnych: Tadeusz Babski, Damian Chartuniewicz, Witold Deryło, Łukasz Gnadkiewicz, Jakub Krent, Władysława Lech, Jacek Mikołajczyk, Krzysztof Nowakowicz, Julia Oprzędek, Mariusz Pawlaczek, Bartosz Roskosz, Krzysztof Woźniak i Jacek Załubski.
Przeciw były cztery osoby: Karolina Kolado, Tomasz Rygielski, Krzysztof Skrzydłowski i Błażej Telążka. Od głosu wstrzymali się Robert Jadczak i Marek Starczewski.
Tego dnia w sesji RM nie uczestniczyli Weronika Kuszyk i Bogdan Szczęśniak.
Radni chcą do Związku, lokalna władza odpowiada
Kilka dni po posiedzeniu Rady Miejskiej, radni Nowej Generacji (Krzysztof Skrzydłowski, Tomasz Rygielski i Błażej Telążka) złożyli do burmistrza interpelację, wnioskując by gmina jak najszybciej przystąpiła do Związku Międzygminnego "Ślęza-Oława".
W dokumencie czytamy: - Związek ten zajmuje się kompleksową gospodarką odpadami komunalnymi obsługując siedem gmin (m. Oława, Siechnice, Czernice, Borów, Ciepłowody, Przeworno i Żórawinę). Zaletą przystąpienia do zawiązku będzie obniżenie obecnie obowiązującej stawki do poziomu 34 zł od jednego mieszkańca, ale również szereg udogodnień, z których na dzień dzisiejszy mieszkańcy naszej gminy nie mogą korzystać tj. "taksówka odpadowa", z której gospodarstwo dwa razy do roku mogą korzystać na żądanie. Transport będzie podstawiony pod dom w celu wyzbycia się odpadów między innymi gabarytowych. Ponadto kolejną zaletą będzie, zwiększenie częstotliwości odbioru odpadów segregowanych (plastik) – na chwile obecną wywóz jest raz w miesiącu, przystępując do związku mieszkańcy mogą liczyć na dwa takie wywozy. Mając na uwadze fakt korzyści płynących z przystąpienia do Międzygminnego Związku Ślęza-Oława, przede wszystkim gwarancji znacznie niższej stawki jak i innych wymienionych korzyści oraz biorąc pod uwagę fakt trudnej sytuacji mieszkańców, podyktowanej wzrostem kosztów życia na naszym terenie, uprzejmie prosimy o niezwłoczne podjęcie wyżej wymienionych działań.
O zdanie na ten temat zapytaliśmy wiceburmistrza Mariusza Hassa: - Radny Skrzydłowski, który z tego co wiem, jest głównym autorem interpelacji, po raz kolejny pokazał pobieżną znajomość problematyki gospodarki odpadami i nieznajomość sposobu rozliczania. Nie zapoznał się nawet z regulaminami, cennikami Związku, bo gdyby to zrobił, policzyłby sobie, że dla przeciętnego mieszkańca naszej gminy, byłoby to niekorzystne rozwiązanie. Przykład? Związek zupełnie inaczej rozlicza ulgi na dzieci. W zasadzie jedyną korzyścią byłaby częstotliwość wywozu plastiku, o której mowa w interpelacji. Pan radny nie zauważył, że "taksówka odpadowa" oznacza tylko tyle, że jeśli mieszkaniec zadzwoni, to w ciągu 30 dni Związek podstawi transport i odbierze odpady. W ten sposób wyłączylibyśmy jednak zbiórki, które my prowadzimy dwa razy w roku. A to jest de facto dokładnie to samo rozwiązanie, z tym, że w przypadku "taksówki" mieszkaniec ma większy wpływ na to, kiedy odpady zostaną zabrane. Częstotliwość się nie zwiększa, wygoda również. Kolejna sprawa to cena. Mówimy o 34 zł, ale pamiętajmy, że dotychczas Związek nigdy nie miał niższej stawki, niż ta, uchwalona przez gminę. W 2025 roku zdarzy się to pierwszy raz, ale stawka Związku obowiązuje od 2021 roku. Nie wiemy kiedy, i jak bardzo wzrośnie. Wchodząc do Związku pozbywamy się możliwości kształtowania tej ceny, stajemy się małą częścią większej organizacji i decyzje będą zapadały poza nami. Ponadto mieszkaniec musiałby sobie kupić lub wydzierżawić pojemniki na śmieci. Dzierżawa podniosłaby koszt o jakieś 3-4 zł miesięcznie. Oceniając więc to wszystko pod kątem przyjazności dla mieszkańca, uważam, że byłoby to niekorzystne rozwiązanie. Kolejnym ważnym argumentem jest kwestia naszej kontroli nad tym systemem. Bez względu na to czy uda nam się go uszczelnić, dokładając kolejne kilkaset osób, które były poza systemem, nie będziemy mieli wpływu na cenę. Związek w końcu zaproponuje podwyżkę i przypuszczam, że to nie będzie złotówka, a znaczna kwota. Praktyka pokazuje, że gminy, które reagują na bieżąco na to, co dzieje się na rynku, proponują nowe stawki wyższe o 1-2 zł, co dla mieszkańców jest jeszcze do przyjęcia. W momencie, w którym zmiany ceny nie było od ponad trzech lat, a system nie był odpowiednio uszczelniany, podwyżka musi być większa, bo zgodnie z prawem gospodarowanie opadami ma się samofinansować. Nie powinniśmy zakładać, że po prostu dopłacimy z wydatków bieżących. Ostatni element to Zakład Gospodarki Komunalnej. Na potrzeby realizacji naszej umowy spółka zakupiła kolejną śmieciarkę, nie wspominając o tym, że w lutym albo w marcu poprzednia władza podpisała umowę na kolejny okres. Trzeba by się było więc zapoznać z tymi umowami, bo być może groziłyby nam jakieś kary. Oczywiście ZGK to spółka gmina, natomiast na potrzeby realizacji umowy, spółka podejmuje decyzje biznesowe. Jeśli my teraz nagle mówimy, że idziemy sobie do Związku i zrywamy umowę, to te decyzje stają się bezpodstawne. Nie wspominając o tym, że gmina w samym Związku prawdopodobnie musiałaby wykupić jakieś udziały. Nikt nie przyjąłby nas bezkosztowo. Być zostalibyśmy zmuszeni do ruchów, które długoterminowo byłyby niekorzystne. Bez względu kwestie interesu gminy chcę, żeby wybrzmiało to co najważniejsze - wejście do Związku wcale nie byłoby tańsze dla mieszkańców. I to jest kluczowa kwestia.
Napisz komentarz
Komentarze