Polska również wciąż szuka wielu swoich zagrabionych bezcennych dzieł kultury. Mamy tu wiele sukcesów, odzyskaliśmy nieco, a skarby wracają. Jednym z najcenniejszych uratowanych obrazów, który był od wieków w Polsce, jest doskonale znana "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci, zwana też "Damą z łasiczką". Włoskiego mistrza i jego słynnego obrazu nie trzeba opisywać, jest lubiany i rozpoznawalny, ale dzisiaj wracamy do wyjątkowych, sensacyjnych dziejów "Damy" z czasów II wojny światowej. Trzeba to utrwalić, zwłaszcza że losy obrazu i człowieka, który nim władał, splotły się z historią ziemi oławskiej, a o tym jeszcze nigdy nie pisaliśmy.
Niemcy w czasie wojny zrabowali nam bardzo wiele, byli znakomicie przygotowani, zatrudniali do zbierania naszych skarbów wybitnych fachowców, znawców historii sztuki. Polska szykując się do wojny częściowo przygotowała sposoby zabezpieczenia, ukrycia i ewakuacji najważniejszych dóbr. To się niestety nie w pełni udało, bardzo wiele dzieł sztuki wpadło w ręce niemieckich i sowieckich okupantów. Wśród najważniejszych skarbów przechwycono również "Damę z gronostajem". Obraz był ujęty w niemieckiej ewidencji, znany i przeznaczony do kolekcji samego Adolfa Hitlera.
(18).jpg)
Dama z gronostajem (zwana też "Damą z łasiczką"), Leonardo da Vinci, obraz namalowany około 1489–1490 roku.
"Dama" w czasie wojny była w Berlinie i na Wawelu w posiadłości szefa Generalnej Guberni (nazwa niemieckiej administracji na części ziem Polski). Gubernator Frank uciekając przed Armią Czerwoną i opuszczając Wawel już wcześniej odesłał kilka najcenniejszych obrazów, w tym naszego Leonarda. Tak słynna "Dama" trafiła na Dolny Śląsk, potem dalej, aż do Bawarii. Kto przyczynił się do tego, że Leonardo i jego "Dama" znów są w Polsce?
Dama z gronostajem
Hans Frank, okupacyjny niemiecki generalny gubernator Generalnej Guberni, mieszkał i pracował na Wawelu. W okresie od 1939 do 1945 roku podejmował intensywne działania budowlane, modernizował i zmieniał krakowski zamek, dostosowując go do swoich potrzeb, celów i wizji, w tym celu zatrudniał wielu architektów i projektantów. Jednym z nich był dr Wilhelm Ernst von Palézieux (1906-1955). To właśnie o nim chcemy dzisiaj opowiedzieć.
Von Palézieux - formalnie obywatel Szwajcarii - był arystokratą pochodzenia szwajcarsko-niemieckiego. Podczas wojny przebywał w okupowanej Polsce, od 1941 był urzędnikiem dyrekcji budownictwa (GG) w Warszawie, w 1942 roku trafił do kancelarii Hansa Franka na Wawelu. Objął stanowisko referenta do spraw sztuki i kierownika zarządu wawelskiego zamku, kustosza. Do jego obowiązków należały przede wszystkim: wyposażenie i wystrój wnętrz rezydencji Hansa Franka, opieka nad zbiorami muzealnymi przejętymi na terenie okupowanej Polski i nadzór nad wywiezieniem cennych zabytków z Krakowa na Dolny Śląsk. W 1943 roku był również na stanowisku specjalnego pełnomocnika do spraw zabezpieczenia skarbów sztuki i dóbr kultury w okupowanej Polsce. Tę funkcję Palézieux objął po odejściu historyka sztuki, Standartenführera SS Kajetana "Kai" Mühlmanna (1898-1958), postaci określanej często mianem "największego złodzieja wśród nazistów".
W tym okresie zostało dla dra Palezieux już niewiele - jego poprzednik często chwalił się, że "zabezpieczył" polskie dzieła sztuki w ciągu 6 miesięcy. Tak było nie tylko w Polsce. Ten sam członek SS grabił już wcześniej dobra narodowe np. Holandii.
W Polsce, w Krakowie, Mühlmann musiał na nowo organizować rabunek, zmagając się z oczekiwaniami i potrzebami przywódców Rzeszy. Martin Bormann był zdania, że Mühlmann powinien trafić do obozu koncentracyjnego za to, że nie dostarczał Hitlerowi wystarczającej liczby dzieł sztuki, Göring zaś groził, że wsadzi go do więzienia za przekazanie do Krakowa z Berlina (polecenie wydał sam Hans Frank) obrazów, w tym "Damy z gronostajem" Leonarda da Vinci. Faktem jest, że trzy najcenniejsze polskie obrazy były przez Mühlmanna dwukrotnie transportowane pociągiem do Berlina (ta "trójka" z muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie to: "Dama z gronostajem" Da Vinci, "Portret młodzieńca" Rafaela i "Krajobraz z dobrym Samarytaninem" Rembrandta). Władcy Rzeszy nie byli zadowoleni. Mühlmanna usunięto i na jego miejsce powołano w 1943 roku właśnie dra von Palézieuxa. Sam Mühlmann przeżył, pomimo wielu powojennych polskich żądań i wniosków o ekstradycję, uniknął odpowiedzialności. Po wojnie miał się dobrze, okazjonalnie sprzedawał dzieła sztuki, zapewne posiadając ich sporą kolekcję.
Grabież, ucieczka, ratunek
Od Hansa Franka Von Palézieux otrzymał zadanie wyszukania na Dolnym Śląsku obiektu, który mógłby służyć jako biuro dla ewakuującego się z Generalnego Gubernatorstwa rządu okupacyjnego. Niezbędne obiekty wytypowano, wynajęto m.in. zamek rodu von Richthoffen w Sichowie (Seichau) koło Jawora na Dolnym Śląsku, gdzie wkrótce zaczęto zwozić znaczne ilości dzieł sztuki. W sierpniu 1944 roku Palézieux pisał do Urzędu Administracji Generalnego Gubernatorstwa, że doręcza w załączeniu listę przedmiotów artystycznych, które osobiście przewiózł samochodem do zamku Seichau. Palézieux napisał wtedy: "Oprócz wymienionych w niej czternastu pozycji wysłano na życzenie Pana Gubernatora Generalnego do Seichau (Sichów) trzy wagony kolejowe wartościowych dzieł sztuki, stanowiących większą część tego, co znajdowało się w piwnicach zamku". Hans Frank na długo przed ofensywą rosyjską z początku 1945 roku przewidywał, co może się wydarzyć, bardzo dbał o "swoje" bogate zbiory. Po ucieczce z Krakowa przez Wadowice, jadąc również przez Oławę i Wrocław, 17 stycznia dociera do Seichau. W kolumnie pojazdów transportowano również "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci, obrazy Breughla, Dürera, Rubensa, Rembrandta. Hans Frank wygodnie podróżował wtedy osobowym mercedesem (nr rej. Ost - 4 15). Bezcenne dzieło mistrza Leonarda na chwilę, przejazdem, było więc w Oławie.
(15).jpg)
Prof. Karol Estreicher, kierujący w Londynie Biurem Rewindykacji Strat Kulturalnych przy rządzie RP na uchodźstwie, prezentuje przywiezioną do Krakowa, w 1946 roku, Damę z gronostajem. Obok żołnierze amerykańscy, eskorta transportu zabytków liczyła 13 żołnierzy. Profesor Estreicher, (w berecie) jest w polskim mundurze Sił Zbrojnych na Zachodzie. Tym samym transportem, w 27 wagonach, przyjechał ołtarz Wita Stwosza i setki innych odzyskanych dzieł sztuki.
Nie wiemy, czy Frank miał przy sobie "Portret młodzieńca" Rafaela. Tu losy jednego z obrazów ("Portret młodzieńca") okrywa, wciąż, tajemnica. Zaginął, nie wiadomo, co się z nim stało. Czy istnieje? Wielu badaczy jest zdania, że już wtedy zaprzyjaźnieni Frank i Palezieux planowali kradzież tych dzieł dla siebie, a chaos ewakuacji mógł być znakomitym "przykryciem". To mogła być prywatna operacja tych panów. W sichowskim pałacu von Richthofena Hans Frank spędził siedem dni. Segregował przywiezione z Krakowa skarby, niszczył dokumentację, po czym zabytki ponownie wywieziono. Pałac w Seichau parę dni po ucieczce Franka uległ zniszczeniu w czasie walk, a jego właściciel Manfred von Richthofen przed wkroczeniem Rosjan popełnił samobójstwo.
Napisz komentarz
Komentarze