- Zajmującej się sportem, tak. Dlatego też poszedłem na takie, a nie inne studia. Dotychczas wszystkie takie stanowiska w mieście były zajęte, ale wiedziałem, że kiedyś przyjdzie taki moment, że to się zmieni i być może będę mógł wykorzystać okazję. Pracować nie dla pieniędzy, chociaż te też są ważne, ale robić to, co lubię, czyli działać w życiu sportowym na rzecz miasta. Mieszkam w Oławie od urodzenia. Tu się wychowałem i jak już wspomniałem dużo czasu spędziłam na miejskim stadionie, więc sport to naprawdę moje życie i przyszedł czas, że mogę połączyć pracę z pasją. Dużym plusem tej pracy jest też to, że nie muszę ciągle wyjeżdżać, więc mam więcej czasu dla rodziny.
- Sytuacja finansowa Term Jakuba jest trudna. Spółka przynosi straty średnio 800 tys. zł rocznie. Miasto od lat do niej dopłaca, opozycja krytykuje, więc prezes ciągle musi się tłumaczyć. Reasumując - do tej pory nie było to łatwe stanowisko. Ma Pan pomysł na poprawę sytuacji finansowej spółki?
- Chciałbym, żeby to się zmieniło, żeby basen zaczął przynosić zyski, ale - jak wiemy - żaden basen miejski w kraju nie jest rentowny. Samorządy zawsze do nich dokładają, bo nie są to obiekty, które powstały z nastawieniem na zyski. Celem basenu jest współtworzenie społeczności lokalnej, zabezpieczenie potrzeb mieszkańców, jak nauka pływania, rekreacja itd., a nie zarabianie. Jestem świadomy tego, że zarządzając spółką, która przynosi straty, będę krytykowany i narażony na hejt, ale kluczowe są fakty i o nich będę dyskutował, a nie o przypuszczeniach, jak to często bywało. Uważam, że jestem dobrze przygotowany do tej pracy zarówno merytorycznie jak i zawodowo. Wiem, że rolą prezesa jest to, aby straty basenu były jak najmniejsze i taki jest mój cel, ale nie za wszelką cenę, czyli poprzez cięcie wszystkich kosztów. Czasem trzeba zainwestować, żeby nie stracić.
- Jak to rozumieć?
- Np. na dwa tygodnie ferii wybudowaliśmy tor przeszkód, który był dodatkową atrakcją dla odwiedzających basen. Jego budowa wiązała się z wydatkami, ale dzięki temu liczba korzystających z basenu podczas ferii w stosunku do roku szkolnego nie spadła. W trakcie roku szkolnego na torach odbywają się lekcje nauki pływania. W ferie tych zajęć nie ma, więc nikt za to nie płaci, a frekwencja spada. Dzięki temu, że wybudowaliśmy tor przeszkód, frekwencja nie spadła, bo ze względu na tor przychodziło więcej dzieci, więc basen nie stracił finansowo. Reasumując - koszty są ważne, ale basen musi działać tak, by były racjonalne do wydatków. I o ile wspomniany tor przeszkód to nie nowość, to nowym pomysłem są zajęcia fitness. Prowadzi je Monika Szczeciak i mimo że wprowadziliśmy je dopiero od początku roku, już cieszą się dużym zainteresowaniem. Przez 1,5 miesiąca wzięło w nich udział ponad 400 osób. To dodatkowa atrakcja dla mieszkańców, ale też dochód dla basenu, bo regularnie wykorzystujemy salę, która do tej pory była wynajmowana tylko okazjonalnie.
- I to była pierwsza pana decyzja w kierunku podreperowania finansów spółki?
- Jedna z pierwszych. Przy wejściu na basen jest jeszcze jedna sala o powierzchni blisko 100 mkw., w której kiedyś była gastronomia. Obecnie zajmuje ją dwóch pracowników - szefowa działu kasjerskiego oraz marketingu. Jest to nieekonomiczne i bolało mnie, że ta sala stoi praktycznie niewykorzystana. Dlatego przeniesiemy pracowników do biura na piętrze, a tę salę wyremontujemy i mamy na nią dwa pomysły
- Jakie?
- Wynajmiemy ją firmie cateringowej z Wrocławia, która sama się do nas zgłosiła i z którą prowadzimy już zaawansowane rozmowy w tej sprawie. Jeżeli się nie dogadamy, to stworzymy tu kolejną salę fitness, bo chętnych na takie zajęcia nie brakuje.
- Restauracja, bar już kiedyś w tej sali był i takie rozwiązanie się nie sprawdziło.
- Wiem, ale wspomniana firma nie chce stawiać tylko na obsługę klienta basenowego, ale na catering, czyli dostarczanie obiadów na zewnątrz. To też firma, która ma już takie lokalne oddziały w Brzegu i we Wrocławiu, więc działają na tym rynku. Są również zainteresowani prowadzeniem działalności na naszym basenie letnim, więc może będzie to transakcja powiązana.
- A plan "B"?
- Jeżeli nie dogadamy się z tą firmą, to stworzymy tam kolejną salę fitness. Po dwóch miesiącach mojej pracy tutaj widzę, że jest taka potrzeba. Dużo osób szuka takich zajęć, a że jest to większa sala niż ta, którą obecnie wynajmujemy na zajęcia fitness, to w tej stworzymy też dodatkową szatnię, toaletę i prysznice dedykowane uczestnikom zajęć fitness. Myślę, że w konsekwencji będzie to korzystne rozwiązanie dla basenu, które pozwoli zarobić około 50, 60 tys. złotych rocznie i zmniejszyć ponoszone przez spółkę straty. Ostateczna decyzja o tym, na co konkretnie przeznaczymy salę, zapadnie w ciągu miesiąca.
- Ma Pan jeszcze jakieś pomysły, które pomogą załatać dziurę budżetową spółki?
- Bardzo dużo osób korzysta z saun - w dni powszednie to około 200 osób, w weekendy ok. 350. Od dawna mówi się o tym, by te sauny rozbudować, ale nie ma miejsca, by to zrobić. Chciałbym jednak, aby firma, która obecnie wynajmuje od nas pomieszczenia przy saunach, oddała nam część zajmowanej powierzchni i wstępnie już o tym rozmawialiśmy. To jednak plan na kolejne lata. Aby zwiększyć atrakcyjność naszych saun już w tym roku, podczas przerwy technologicznej, czyli na początku września, zamontujemy lodospad.
- Co to takiego?
- Wielka miska, do której z sufitu będzie spadał śnieg i każdy po wyjściu z sauny będzie mógł się tym śniegiem natrzeć. Ma to dużo zalet i wiemy, że mieszkańcy na to czekali. Liczymy, że dzięki temu frekwencja korzystających z saun będzie jeszcze większa i przyniesie jeszcze większe dochody.
- Pana poprzednik też mówił o rozbudowie saunarium, co przyniosłoby dodatkowe dochody, ale to kosztowna inwestycja, na którą nie było pieniędzy. Basen generuje straty, więc te koszty musiałoby ponieść właściciel spółki, czyli miasto.
- Nie oceniam działalności poprzedniego prezesa. Zawsze można zrobić coś inaczej, ale uważam, że dużo dobrego wniósł w działalność spółki. I tyle na ten temat. Ja robię swoje, żeby było jeszcze lepiej.
- Skąd wiec weźmie Pan pieniądze na inwestycje?
- Basen musimy rozwijać, bo jeżeli nie będziemy tego robić, to straty będą rosnąć. Nie mówię, że mamy wszystko zrobić od razu, właśnie ze względu na finanse to będzie rozwój stopniowy. Już jestem po rozmowach z władzami miasta na ten temat. Akceptują moją koncepcję. To jednak nie jedyne pomysły. Kolejnym, który chcielibyśmy zrealizować, i to jak najszybciej jest rozbudowa fotowoltaiki. Mamy w obrębie basenu trzy budynki, na których możemy zamontować panele słoneczne. Obecne to koszt rzędu pół mln złotych i chcemy to zrobić z dofinansowaniem zewnętrznym. Możliwość pozyskania pieniędzy będzie od marca i przy zaangażowaniu miasta zamierzamy napisać stosowny wniosek. Według naszych szacunków inwestycja zwróciłaby się w ciągu 4-5 lat. W kolejnych będzie przynosić oszczędności, które zmniejszą straty generowane przez basen. Planowana fotowoltaika zapewniłaby ok. 70% zapotrzebowania spółki na prąd. Basen przy budowaniu obiektu 13 lat temu miał zamontowaną fotowoltaikę (zaspokajała ok. 30% zapotrzebowania na prąd), ale ta instalacja jest już niesprawna i nie produkuje prądu.
- Tymczasem od 1 marca mieszkańców czekają wzrosty cen biletów, ale też dodatkowe profity?
- Gdy wszystko wokół drożeje, wzrost cen biletów jest nieunikniony. Podwyżka wchodzi od 1 marca, a nie jak to zwykle było od początku roku, bo poprzedni prezes nie zdążył tego sfinalizować, a ja przed zatwierdzeniem nowego cennika musiałem przeanalizować zaproponowane zmiany, więc chwilę to zajęło.
- Zmienił Pan propozycję poprzednika?
- Zmieniłem, ale nie obniżyłem ani też nie podwyższyłem.
- To na czym więc polegała zmiana?
Napisz komentarz
Komentarze