- Ze względu na gro pytań o czas techniczny, czyli potrzebny na przebranie się i wysuszenie, bilet jednogodzinny zastępujemy biletem 70-minutowym, czyli godzina plus 10 minut czasu technicznego. Taki bilet będzie kosztował trzy złote więcej niż dotychczas bilet godzinny. Więc myślę, że to korzystna propozycja. Przy obecnych zasadach za przekroczenie czasu o 10 minut klient musiałby dopłacić 10 zł. Według nowego cennika otrzymuje 10 minut za 3 zł. Na takiej samej zasadzie zmieniają się ceny biletów basen plus sauna (4 złote więcej). Cena biletu dwugodzinnego pozostaje bez zmian. Nowością będą bilety półgodzinne, które stworzyliśmy z myślą o spóźnialskich, którzy chcieli skorzystać z basenu w ostatniej godzinie przed zamknięciem. Dzięki temu klient mimo spóźnienia będzie mógł wejść na basen, chociaż tylko na pół godziny. Skorzysta jednak na tym i on, i skorzysta spółka.
- Są też głosy, by wprowadzić bilety tylko na saunę...
- To niemożliwe, bo trzeba by było stworzyć wejście bezpośrednio na saunę, a takiej możliwości nie ma. Poza tym to wymagałoby zatrudnienia dwóch dodatkowych osób, więc dodatkowe koszty i jeszcze większe straty finansowe spółki. Tymczasem musimy się skupić na ich minimalizowaniu, dlatego stawiamy na dodatkowe zajęcia, które zwiększą liczbę naszych klientów i na bardziej intensywną reklamę tych zajęć, które już się odbywają na basenie, ale uważam, że wiele osób nie wie, że basen to nie tylko pływanie i sauna. Prowadzimy dużo zajęć zorganizowanych dla seniorów i zależy nam, by do nich to dotarło. Dlatego oprócz intensywnej reklamy będziemy wychodzić do ludzi i przedstawić im naszą ofertę.
- Jest jakaś czarna wizja o pracy, która spędza Panu sen z oczu?
- Basen kryty to niestety stary już obiekt. Gwarancje, które były przy jego budowie, dawno straciły ważność. Gwarancji już nie ma też basen letni. Prowadzimy naprawy bieżące, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Co np. zobaczymy, gdy spuścimy wodę z basenu letniego przed nowym sezonem. Każda usterka to kosztowna inwestycja, a każdy przestój to straty. Więc największą obawą są nieprzewidziane usterki, które niestety zawsze mogą się zdarzyć i w obecnej sytuacji spowodować duże kłopoty.
- Na jaki czas zawarto z panem kontrakt o pracę?
- Na trzy lata.
- Co sądzi Pan o sposobie w jakim zakończono kontrakt z poprzednim prezesem - nagle, bez uprzedzenia, kilka dni przed końcem roku.
- Uważam, że proces zmiany na tym stanowisku powinien być przeprowadzony płynnie, by nowy prezes, czyli ja, miał możliwość płynnego przejęcia obowiązków od poprzednika. Niestety, tu zmiana zaszła nagle, nie wnikam z jakiego powodu i z czyjej inicjatywy, więc nie ukrywam, że na początku było mi trudno. Spółka musiała funkcjonować, więc przez pierwsze dwa tygodnie musiałem podpisać górę dokumentów i zamknąć wszystkie pilne sprawy, których mój poprzednik skończyć nie zdążył.
- Po tym, jak zakończono współpracę z Pana poprzednikiem, pojawiło się hasło, że "basen ma być bardziej przyjazny miastu". Słyszał pan to? Jak to rozumie?
- Tak, słyszałem. Widzi pani te podziękowania za moimi plecami? Jestem prezesem dwa miesiące, a już je odbieram od różnych osób oraz organizacji. Dla mnie miasto to mieszkańcy. My wszyscy, którzy to miasto tworzymy i zależy mi, aby Termy Jakuba były częścią tego miasta, blisko mieszkańców.
- A dotychczas nie były?
- Zawsze mogą być bardziej. Jak już wspomniałem, chcę, by basen był wszędzie tam, gdzie są mieszkańcy Oławy. Na imprezach, spotkaniach, piknikach, a nawet dożynkach. By ludzie nas, mnie, widzieli i znali. Bym mógł się przywitać z przysłowiowym panem Zdzisiem i mu się przedstawić, a on żeby wiedział, że w każdej chwili może do mnie przyjść, pogadać, wypić herbatę i podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Wiem, że wszystkim się nie dogodzi, ale z każdym trzeba rozmawiać, wysłuchać go i wyciągać wnioski.
- A jak przyjęła pana załoga?
- Większość zna mnie od lat, razem organizujemy Bieg Koguta.
- Ale nie jako szefa
- Z większością najbliższych współpracowników już się spotkałem i z każdym z osobna porozmawiałem. Powoli poznaję resztę. Każdy jest inny, wyjątkowy, ma plusy i minusy, tak samo jak ja. Termy Jakuba istnieją już 13 lat i przez te lata prezes się nie zmieniał, więc trudno się dziwić, że podchodzą do mnie z dystansem. Wiem, że niektórzy podpytywali o mnie moich znajomych i doszły mnie słychy, że większość się cieszyła, że to ja, a nie ktoś zupełnie obcy .
- Sprawia Pan wrażenie osoby bardzo spokojnej i zrównoważonej, która na chłodno podchodzi do tematu. To taka poza czy taki pan jest?
- Jak mówiłem, działam w różnych organizacjach i związkach. Jako pracownik korporacji jestem po wielu szkołach interpersonalnych, wielu etapach różnych szkoleń, działalności społecznych w tym na tle sportowym i wiem, jak trzeba rozmawiać z ludźmi, bo teraz te wszystkie doświadczenia się we mnie połączyły. Dzięki temu też dobrze się czuję tu, gdzie jestem, na stanowisku prezesa parku wodnego Termy Jakuba i bardzo się z tego cieszę. Z natury jestem osobą spokojną i stonowaną. Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, ale pamiętajmy, że każdy jest tylko człowiekiem i każdy może mieć słabsze dni.
- W budżecie miasta na ten rok przeznaczono na basen pół miliona złotych. To za mało, by spełnić potrzeby spółki, nie mówiąc o planowanych inwestycjach. Co Pan zamierza?
- Basen przynosi prawie milion złotych straty rocznie. Jestem już po wstępnych rozmowach z władzami miasta i będę wnioskował o zwiększenie przyznanej kwoty. Czy się uda, nie wiem, na pewno będę o to zabiegał. Jeżeli będzie potrzeba, to spotkam się też z radnymi miejskimi, by im to wytłumaczyć. Tak, wiem, że to bywają trudne rozmowy, ale uważam, że dialog jest kluczem do sukcesu.
- A ma Pan jakieś marzenie, jakiś cel związany z nowym stanowiskiem?
- Jestem osobą, którą cieszą małe rzeczy, wiec gdy otworzymy basen letni - a najbardziej optymistyczny termin to połowa maja, najbardziej pesymistyczny, połowa czerwca - i wszystko ruszy zgodne z planem, a każde dziecko przyjdzie z śmiechem na twarzy, to będę bardzo zadowolony. To jest moje marzenie. Malutkie, ale bardzo pożądane, dlatego otwarcie basenu w tym roku będzie na bogato dla najmłodszych. Sponsorów zewnętrznych, którzy nam to opłacą, już mamy.
- Zrezygnuje Pan z organizowania Biegu Koguta?
- Nie. Robimy to jako organizacja non profit i to się nie zmienia. Zacząłem organizować ten bieg jako nastolatek. To moje dziecko, a dzieci się nie zostawia. Nadal będę organizował ten bieg, ale nie będzie przy tym współpracy z Termami Jakuba. Nie chcę, by ktokolwiek zarzucił mi, że w jakikolwiek sposób wykorzystuj spółkę.
- A zrezygnuje Pan ze startu w kolejnych wyborach samorządowych?
- Biorę to pod uwagę, ale nie podjąłem jeszcze decyzji. Nie mówię ani tak, ani nie. Poza tym, aby nie stracić stanowiska, zawsze mogę startować do Rady Powiatu. Do wyborów jest jednak dużo czasu. Teraz skupiam się na nowej pracy i życzyłbym sobie, aby mieszkańcy byli zadowoleni ze zmiany prezesa Term Jakuba, a spółka była bardziej przyjazna - podkreślam mieszkańcom - bo dla mnie miasto to mieszkańcy. Tak jak basen to zespół, a nie Markowski.
Napisz komentarz
Komentarze