Reklama
Centymetry od śmierci! Latarnia spadła na samochód
- 18.10.2016 18:02 (aktualizacja 27.09.2023 12:45)
Kierowca samochodu dostawczego może mówić o niebywałym szczęściu. Dziś cudem uniknął śmierci. O godzinie 13.10 na jego auto spadła latarnia. - Jechałem ulicą Kutrowskiego i nagle usłyszałem za mną ogromny huk. Całym autem rzuciło. - mówi. - Wyszedłem i zobaczyłem, że tuż za kabiną kierowcy leży betonowa latarnia! Byłem w szoku. Okazało się, że przypadkiem uratowałem życie dwóm innym kierowcom. Gdyby nie to, że jechałem wysokim, dostawczym samochodem, latarnia po prostu zmiażdżyłaby opla, który w tym momencie znajdował się na przeciwnym pasie jezdni i mercedesa, stojącego tuż za mną...
Kierowca jest zbulwersowany sytuacją, zadaje pytanie jak mogło do czegoś takiego dojść? Mówi, że dziś rano o latarnię uderzyło BMW, a kilka godzin po tym spadła na jego samochód. - Wiem, że latarnia trzymała się tylko na kilku prętach zbrojeniowych, cały beton został zniszczony. Jak można być tak bezmyślnym i zostawić śmiertelną pułapkę? To szczyt głupoty! Przez to mogło zginąć dziś kilka osób!
Mężczyzna ma przede wszystkim pretensje do pracowników energetyki, bo to ich rano wezwała policja na miejsce wypadku z udziałem BMW. - Zaraz po zdarzeniu policjanci z Ogniwa Ruchu Drogowego zadzwonili po fachowców, którzy mieli ocenić sytuację i profesjonalnie zająć się sprawą - mówi asp. sztab. Witold Walkowiak, kierownik Ogniwa Ruchu Drogowego KPP w Oławie. - Funkcjonariusze byli tam do momentu przyjazdu pracowników energetyki i przekazali im miejsce, aby zrobili to co do nich należy. Jeżeli było zagrożenie wystarczyło wezwać policję, aby zatrzymała ruch w tym miejscu, natomiast żadnego takiego zgłoszenia nie dostaliśmy...
Kierowca mówi, że pracownicy energetyki odcięli jedynie prąd, a betonowa latarnia na kilka godzin została bez zabezpieczenia. Mężczyzna, na którego samochód spadła, nie odniósł poważnych obrażeń, ale trafił do szpitala na badania. - To skandal. Jak ci ludzie mogli odjechać, widząc, że latarnia ledwo stoi. Kilkadziesiąt minut po tym, jak trafiłem do szpitala przyjechali z nową latarnią. Czyli jednak można było szybko zadziałać! Szkoda, że dopiero po tym, co się stało. Niewinne osoby musiały stracić tyle nerwów i cudem uniknęły śmierci!
(AH)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze