Reklama
Powiat Ku przestrodze
Niedawno w rubryce ogłoszenia drobne pojawiła się propozycja pracy w Norwegii. Sześć tygodni, w tym dwa wolnego - 28 tysięcy złotych wypłaty. Brzmi świetnie?
Oferta wyjątkowo atrakcyjna mogła skusić grono ludzi. Jeden z czytelników poinformował nas, że po wpisaniu podanego numeru telefonu do wyszukiwarki dowiedział się, że to oszustwo. Postanowiliśmy ostrzec innych.
Dzwoniąc na podany numer łączymy się z pocztą głosową. Męski głos tłumaczy nam, że chodzi pracę w roli pomocnika przy remoncie konstrukcji stalowych w porcie. Pracodawca zapewnia przejazd do Norwegii, zakwaterowanie i trzy posiłki dziennie. Dowiadujemy się też, że znajomość języka norweskiego nie jest wymagana. Nie poznajemy jednak nazwy firmy, w której mamy pracować, ani pośrednika, który nas do tej pracy wysyła. Na koniec otrzymujemy kluczową informację - podanie musi być złożone w języku norweskim. Tłumaczenie można zamówić za 180 złotych, wysyłane pocztą, płatne przy odbiorze przesyłki. Potem czekamy miesiąc na decyzję o przyjęciu do pracy, która nie musi być pozytywna. Chcemy więcej informacji? Możemy je uzyskać wysyłając maila na adres, zarejestrowany na portalu Interia.pl.
Przeszukując internet znaleźliśmy kilka informacji, które mogą się przydać ludziom szukającym pracy za granicą. Głos Pomorza opisał historię małżeństwa, które padło ofiarą oszustwa "na Norwegię". Zapłacili 700 zł za wyjazd, do którego nigdy nie doszło. Oszust był nawet u nich w domu, pokazywał dokumenty, ale ostatecznie wszystkiego się wyparł.
Komentarz pod tym artykułem odnosił się bezpośrednio do numeru, który znalazł się w naszej gazecie. - Uważajcie na tego gościa! - przestrzegał internauta. - Nagranie na poczcie informuje, że praca przy czyszczeniu konstrukcji stalowych, wiek do 60 lat, zaliczki wypłacane co tydzień, praca po 12 godzin przez 6 tygodni i powrót do Polski. Opłata za tłumaczenie dokumentów 150 zł. Coś mi tu śmierdzi. Za piękne, żeby było prawdziwe. Bez języka? Radzę uważać. Zadzwońcie i zapytajcie o nazwę firmy i adres siedziby. Mi podał tylko nazwę "Pośrednictwo".
Na jednym z forów ludzie opisywali sytuacje bliźniaczo podobne. Różnił się tylko numer telefonu: - Byłem zainteresowany wyjazdem do czyszczenia konstrukcji stalowych. Żeby się nie sparzyć, zacząłem szukać w necie. Znalazłem numer agencji pośrednictwa i dane kontaktowe. Pan, który ma nagraną wiadomość na skrzynce, oprócz zarejestrowanej agencji pośrednictwa ma również zarejestrowaną działalność tłumacza języka norweskiego. Mechanizm oszustwa jest banalny. Wysyła zainteresowanym pracą przetłumaczone jakieś informacje o firmie (która być może kiedyś poszukiwała pracowników do tej pracy, kto wie?), ankietę itp., i pobiera opłatę 180-215 zł za tłumaczenie. Jestem przekonany, że taka pozycja pojawia się na fakturze, bo przypuszczam, że wystawia faktury. Kwota jest ustalona na poziomie, który nie pozwala policji podjąć czynności. A poza tym, dlaczego miałaby cokolwiek robić, jeżeli tłumacz języka norweskiego, wykonując swoją pracę, odpłatnie dokonuje tłumaczenia? Wystawia przy tym stosowny dokument ewidencji księgowej. Rozmowa z tym panem "nie kleiła" się. O niczym nie wiedział, nic nie słyszał, nic takiego nie proponował. Gość był albo z Żagania albo z Żar, nie pamiętam.
Jako gazeta nie możemy brać odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń drobnych. Choćbyśmy chcieli, nie zawsze da się zweryfikować ich autentyczność. Możemy jednak apelować o rozwagę. By chęć szybkiego zarobku nie zasłoniła nam oczu. Zanim się na coś zdecydujemy - sprawdzajmy, pytajmy i szukajmy informacji. Lepiej wyjść na nadgorliwego, niż dać się wrobić.
Kamil Tysa [email protected]
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze