- Minęło tyle lat. Jak długo dochodzenie sprawiedliwości ma sens?
- Moim zdaniem, i powiem to tak po amerykańsku, dochodzenie sprawiedliwości zawsze jest słuszne. Oczywiście to się przedawnia, ale w tej sprawie jeszcze kilku lat brakuje. Jednak skoro powstały różne wyspecjalizowane zespoły policyjne typu Archiwum X, więc niech próbują. Najlepsza moim zdaniem jest taka grupa w Krakowie i akurat ta sprawa, jeśli już, to powinna właśnie tam trafić. Choćby tylko z uwagi na to, że tutaj Wrocław nie popisał się również w sensie pracy policji. Na przykład trzy miesiące po zbrodni był taki świadek, który oferował współpracę, ale gdy potem jechał z dziewczyną, na przystanku autobusowym w Miłoszycach ktoś ich napadł. Jacyś mężczyźni wciągnęli młodych do samochodu, straszyli dziewczynę, że "zdechnie jak tamta". - Nic cię, k..., nie uratuje! - mówili. Jemu zaś radzili, by zamknął mordę, bo go zatłuką. Chłopak złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, ale prokuratura umorzyła sprawę. W uzasadnieniu napisano, że owszem, mogli się przestraszyć tych gróźb, ale to byli... policjanci, którzy prowadzili jakieś czynności operacyjne w związku ze śmiercią Małgosi, zatem nie istniała obawa, że te groźby spełnią, No, panie redaktorze! Oczywiście ten świadek potem nie tylko, że odmówił jakiejkolwiek współpracy, ale jednocześnie żalił się, że ma telefony z groźbami. Mało tego, okazało się, że te czynności operacyjne prowadzili policjanci, którzy także byli przesłuchiwani i dawali alibi jednej z osób, która według zeznań niektórych świadków miała być obecna krytycznej nocy na zabawie w Miłoszycach. Co to było?! W jednej sprawie policjant jest raz świadkiem, a innym razem w tej samej sprawie prowadzi jakieś czynności?
- Ktoś to wyjaśnił?
- Nie. Bardzo dużo wątków w tej sprawie było dotykanych i porzucanych. Ja się nawet zastanawiałam, dlaczego prokuratura, najpierw oławska, potem we Wrocławiu, zachowuje się w sposób taki, powiedziałabym, mało profesjonalny. Nawet gdy już było zdefiniowane DNA i było wiadomo, że jest przywiązane do Tomasza K., którego potem ostatecznie skazano, to też śledztwo umarzano. I tych umorzeń było kilka. Za każdym razem wskazywałam na wątki oraz dowody nienależycie oceniane i każdorazowo Prokuratura Apelacyjna uchylała umorzenia. - Pisząc zażalenia na te umorzenia, parę razy używała pani sformułowania, że "prokuratura nie dopełniła szeregu czynności, tym samym doprowadzając do pominięcia możliwych do ustalenia, a niezwykle istotnych dla rozstrzygnięcia, okoliczności". Myśli pani, że teraz, niemal po 20 latach, coś się zmieniło w pracy organów ścigania?
Napisz komentarz
Komentarze