Od zawsze go denerwowało, gdy słyszał, że w tym mieście nic się nie dzieje, że jest nudno i nie ma nic interesującego. - Non stop padają takie słowa - mówi Marek. - Ale nikt z tych ludzi nie zrobił absolutnie nic, aby coś się zadziało... Mało tego, ci narzekacze nigdy nie przychodzą na żadne imprezy organizowane przez miasto czy gminę. Przykład to "Noc Muzeów" na oławskim Rynku z ogniowymi pokazami. Świetna rzecz, a oglądało to może 40 osób. Reszta woli siedzieć w domu i narzekać, że nic się nie dzieje.
Fotograf wychował się w Oławie, a od kilkunastu lat również zawodowo związany jest z tym miejscem. Wykonuje projekty reklamowe, obsługuje największe wydarzenia i imprezy. Nagle przyszedł pomysł na film. - Zdecydowałem, że dam z siebie coś więcej - mówi. - Chcę pokazać piękne, wartościowe okolice, zabytki, przyrodę, najlepsze wydarzenia, ale nie tylko... Do współpracy zaprosił policję, pogotowie i straż pożarną. Na dużym ekranie chce pokazać spektakularne akcje. Przybliżyć mieszkańcom pracę służb ratunkowych. To będą widowiskowe działania.
W projekcie bierze udział kaskader Leszek Sztokała. - To coś, czego nie zapomnę nigdy - mówi Marek. - Nie chcę zdradzać wszystkich popisów, które wykonał, ale naprawdę to było coś. W jednym z ujęć cały płonął. Nie jest zabawne, gdy nagle widzisz człowieka w ogniu. Bardzo to przeżywałem. Zrobił to na potrzeby mojego filmu i w jakimś stopniu za niego odpowiadam. Podpalenie wcale nie było najbardziej niebezpieczną rzeczą, bo wykonał parę o wiele bardziej wstrząsających popisów. To zawodowiec, ale... zawsze jest ryzyko, że coś może nie wyjść. Pracę nad "Ziemią oławską" Marek rozpoczął w maju ubiegłego roku. Dużego "kopa" dostał, od trzech osób, które poparły inicjatywę. To Tomasz Jurczak ze studia reklamy "Wena", Paweł Łukasz z firmy "Kurcze pieczone" i Jan Kownacki, wójt gminy Oława. - Pchnęli mnie do działania - mówi. - Weszli w to, mimo że nie widzieli żadnych zdjęć ani projektu. Po prostu mnie wysłuchali i za dwa dni była odpowiedź, że popierają pomysł. Przelali też pieniądze na konto. Zaufali mi. Nawet palnik mu niestraszny. Do pokazów używa specjalnego preparatu chroniącego przed poparzeniem Marek podkreśla, że robienie filmu to nie jest łatwa praca. Wcale nie tak kolorowa i piękna, jak widać na zdjęciach. - Pracuję nad tym już ponad osiem miesięcy i kosztowało to wiele energii, wyrzeczeń i pieniędzy. Paliwo, wynajmowanie podnośników, z których filmowaliśmy przez 10 godzin, załatwianie wszelkich pozwoleń, składanie pism, a to tak naprawdę niewielka cześć wszystkiego. Do tej pory wydał na film koło 40 tys. zł. - Większość poszło z własnej kieszeni na samą produkcję - mówi. - Żeby stworzyć taką wizję, jaką chcę, to wymaga poświęcenia. Używamy sprzętu z najwyższej półki, a niektóre ujęcia były bardzo ryzykowne. Trudno jest dronem nagrać galopujące sarny. Trzeba lecieć kilka metrów nad nimi, w pobliżu są krzaki, a nie chodzi o to, aby zrobić to z dużej wysokości, bo wtedy nie będzie efektu. Przy produkcji biorą udział także ludzie spoza naszego terenu. Marzejko zaprosił do współpracy m.in. Macieja Tomkowa, jednego z czołowych specjalistów od filmowania w technologii poklatkowej. Jest pozytywnie nim zaskoczony, ponieważ bezinteresownie poświęcił swój czas i pieniądze, aby zrobić coś dla naszych mieszkańców. Niektóre ujęcia Marek wykonywał latając motolotnią Wszystko zmierza już ku końcowi. Do realizacji został jeszcze jeden etap. Marek czeka na wiosnę, bo pory roku w tej produkcji są istotne. Będą się przenikać. Film zostanie zmontowany w Poznaniu w profesjonalnym studio, z wykorzystaniem tzw. color gradingu - każda klatka pokolorowana, dzięki temu zyska jednakową tonację. Efekt będzie można zobaczyć w ostatnią sobotę maja w kinie "Odra". Film prawdopodobnie nie będzie dłuższy niż pół godziny. Marzejko chce, żeby to była "esencja miasta". - Jestem za krótszym filmem, ale uderzającym - dodaje. - Widz ma powiedzieć: "wow, nie wiedziałem, że tu są takie miejsca i takie rzeczy się dzieją". "Ziemię oławską" trzeba obejrzeć na dużym ekranie, gdyż tylko wtedy będzie dostrzegalna jakość, której nie widać na monitorze komputera. Marek używał kamer filmowych z wysokiej półki, m.in RED i Canon C300. To sprzęt nagrywający w jakości 4K. Po co właściwie tworzy ten film? Od niejednego już usłyszał, że to nie ma sensu, to nie "Gwiezdne wojny" i nikt na to nie przyjdzie. Takie stwierdzenia nakręcają fotografa, jak nic innego. Dąży do celu, chce być najlepszy i pokazać, że ma to jednak ma sens. Tu nie chodzi jedynie o pokazanie Oławy na dużym ekranie w doskonałej jakości. W całej tej akcji jest jeszcze jeden wątek, dla autora najważniejszy. Pomoc chorym dzieciom z oławskiego stowarzyszenia "Tęcza". Marek jakiś czas temu miał styczność z ciężką chorobą. - Wiem jedno... Jeśli jest choroba, nie można zrobić nic. Jest się zupełnie ograniczonym. Kto tego nie przeżył, nie zrozumie do końca tej bezsilności. Robiłem też klip dla "Tęczy", widziałem te maluchy i ich rodziców. Wiem, co znaczy prawdziwy problem, a nie... jakieś tam zwykłe codzienne sprawy. Gdy dziecko jest chore, nie może chodzić i mówić, to jest bardzo poważna rzecz, i to na całe życie. Mnie nie chodzi o promowanie filmu, tylko o jak największą liczbę osób, które zechcą pomóc. Chcę zrobić coś dobrego. Bilety będą sprzedawane w formie cegiełek - po pięć złotych. Oczywiście będzie można zapłacić więcej. Powstaną też ładnie wydane płyty DVD i trafią do sprzedaży w mieście. Marzejko zadziałał również w ogólnopolskich mediach. O wsparcie poprosił radio ESKA. Był na trzech spotkaniach. Przekonywał, zachęcał, opowiadał o filmie i charytatywnym celu. Radio przyjęło patronat nad tym wydarzeniem i miesiąc przed premierą będzie je nieodpłatnie promować. My również będziemy nagłaśniać ten projekt. Śledźcie nasz profil na Facebooku www.facebook.com/WiadomosciOlawskie i portal gazeta.olawa.pl. Co jakiś czas będziemy zdradzać kolejne szczegóły dotyczące filmu.
WSZYSTKO O FILMIE ZNAJDZIESZ na blogu www.ziemiaolawska.pl
Tekst: Agnieszka Herba [email protected] Fot. ziemiaolawska.pl - arch. Marzejkomedia.pl ZOBACZ WIĘCEJ - kliknij w obrazek. Twórca projektu na blogu zamieszcza na bieżąco nowe informacje, dotyczące filmu
Napisz komentarz
Komentarze