W pierwszych godzinach ludzi było jak na lekarstwo. W powietrzu wiało nudą. Owszem, hydrodrzutowe zawody - fajna rzecz, ale kto zaczął z zainteresowaniem oglądać, po chwili odchodził. Odkręcające się śruby w butach skutecznie przerywały pokaz, a upał przeganiał pod parasolki. Żadna to atrakcja patrzeć, jak sportowcy naprawiają sprzęt. Oni bawili się świetnie, publiczność mniej. Dopiero finał był na wysokim poziomie. Na pianie brakowało nowości, które mogłyby ściągnąć ludzi z powiatu. Piwo pod parasolkami, karuzela, dmuchany zamek - to jednak za mało, jak na imprezę z kilkuletnią tradycją. Zabrakło nawet pokazów ratownictwa wodnego. Z jednej strony cypla od czasu do czasu grało disco polo, a z drugiej George Michael. Połączenie co najmniej dziwne... Prowadzący robił co mógł, aby ściągnąć publiczność pod scenę. Ta wolała cień pod parasolkami, bo oprócz pokazów hydroodrzutówych, na wodzie niewiele się działo. Widać, że mieszkańcy liczyli na konkurs pływania na byle czym. Tuż przed godziną 18.00 publiczności znacznie przybyło. W poprzednich latach to był naprawdę kulminacyjny punkt. Teraz robiony jakby na siłę. Jedynie trzy zespoły, nie można powiedzieć, że powalczyły, po prostu popłynęły po pieniądze. Nie musiały rywalizować, bo niewiadomą była tylko kolejność na podium. Skąd tak małe zainteresowanie? Nie wiem. Może za mała promocja imprezy, brak osoby, która ogarnęłaby to tak, aby miało ręce i nogi... przepraszam, tu chyba wiosła i kapitana... Wiem jedno, w poprzednich latach się udawało. Warto było przyjść. To nie był stracony czas. Tym razem czegoś zabrakło. Być może właściwego nurtu, którym powinni popłynąć organizatorzy. Co dalej? Albo naprawdę ktoś bardzo się postara, aby w porę zawrócić i za rok stworzyć coś lepszego, albo po prostu szkoda pieniędzy. Nie piszę tego po to, aby sobie ponarzekać. Nie jestem z lubiących marudzić bez powodu. Liczę, że ktoś wyciągnie wnioski, bo to nie tylko moja opinia.
Agnieszka Herba powiatowa@gmail.com
Napisz komentarz
Komentarze