Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Ilość zdjęć
43 zdjęcia
Średniowiecze to nie przeszłość
XXIII Aprilis w Ryczynie
Brzydka aura nie zniechęciła miłośników Ryczyna do udziału w pikniku słowiańskim, który odbył się 22 kwietnia
- Przyjeżdżam tu od 10 lat, kiedyś jako dziecko z rodzicami, teraz pomagam organizatorom - mówi Marcelina Puchalska. - To jedna z najfajniejszych imprez w roku. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie tu nie być
W podobnym tonie wypowiada się Magdalena Matusiak. Dziewczyny witają gości wchodzących na ryczyńską polanę, wypisują i wręczają dyplomy uczestnictwa oraz pamiątkowe pieczątki. To jedna z wielu tradycji tej imprezy, pamiątka do kolekcji, bez której nie można wrócić do domu.
Od kilku lat piknik jest okazją do zapoznania się z historią średniowiecznych grodzisk ryczyńskich, które istniały w pobliżu polany, gdzie odbywa się impreza. Tak było i tym razem. Zadbała o to grupa rekonstrukcji średniowiecznej "Ryczynianie znad Odry" - współorganizatorzy pikniku - wespół z archeologami z Uniwersytetu Opolskiego. Oprócz opowieści o minionych czasach przygotowano dla gości szereg konkursów i zabaw z nagrodami. Miłośnicy średniowiecza mieli też okazję poznać kunszt tkania na bartku i motania lalek, a także pisania pszczelim woskiem. Była też lekcja barwienia tkanin naturalnymi metodami przygotowana przez gości z niemieckiej Neckerody - miejscowości zaprzyjaźnionej z gminą Oława. Na zakończenie imprezy strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Bystrzycy i członkowie Powiatowej Grupy Wsparcia Ratowniczego z Oławy dali pokaz akcji ratowania mężczyzny przygniecionego przez drzewo.
(WK) Fot. Wioletta Kamińska
Ilość zdjęć
27 zdjęć
Palma bije, nie zabije... ZOBACZ ZDJĘCIA
- Palma bije nie zabije za sześć noc Wielka Noc, za sześć dzień Wielki Dzień mówiła moja mama po wyjściu z kościoła w Niedzielę Palmową - wspomina Janina Dumańska, której rodzice przyjechali do Gaci z Dublan koło Lwowa
- Moja babcia też tak robiła, bo kiedyś takie były zwyczaje - dodaje Wiesława Messyasz i wywołuje dyskusję o wielkanocnych tradycjach. Tak rozpoczyna się kolejne spotkanie Koła Gospodyń Wiejskich "GAĆaneczki", które - choć powstało zaledwie kilka miesięcy temu - prężnie działa, ma na koncie kilka sukcesów, tryska pomysłami i co najważniejsze łączy pokolenia oraz ludzi, którzy się odnaleźli w tym, co robią.
Najbliższy cel to kiermasz wielkanocny na oławskim Rynku, gdzie zaprezentują się ze świątecznym stołem. Obok tradycyjnego żurku i wypieków będą sprzedawać ręcznie robione pisanki, stroiki i tradycyjne palmy - Robimy je tak, jak dawniej, z witek wierzby, bukszpanu, trzciny i kwiatów z bibuły - mówi Wiesława. - Zgodnie ze zwyczajem przywiezionym przez ludzi, którzy przyjechali tu z Kresów Wschodnich. Nie każda z nas umie wić takie palmy, ale uczymy się wzajemnie, a potem nasze dzieci oraz wnuki. Tajemnica tkwi w chęciach.
Przygotowania do kiermaszu trwały kilka dni. Efekt można zobaczyć na stoisku "GAĆaneczek" podczas jarmarku, który trwa do 9 kwietnia .
(WK)
Ilość zdjęć
44 zdjęcia
Robimy to, co lubimy! Jarmark trwa. ZOBACZ ZDJĘCIA
O godzinie 14.00 oficjalnie rozpoczęto Jarmark Wielkanocny. Potrwa do 9 kwietnia. Na stoiskach znajdziemy pisanki, palmy, stroiki, domowe ciasta, rzeźby, wędliny, wino, piwo, oscypki, miód - jest tutaj dosłownie wszystko, brakuje tylko pogody. Mimo to sprzedawcom humory dopisują.
Magdalena z Owczar i Grażyna z Pabianic stoją na wspólnym stoisku, na głowach mają zajęcze uszy i czarują pozytywną energią. - Robimy to, co lubimy - mówią. - Wciąż do głowy przychodzą nowe pomysły i wzajemnie się inspirujemy. Mamy tu przede wszystkim ręcznie robione kolorowe stroiki na przybranie stołu. Z naszych prac przemawiają właśnie radość i kolory. Lubimy nad tym posiedzieć i poświęcić trochę czasu, nasze prace to w większości ręczna robota z wykorzystaniem gotowych elementów, niektóre jajeczka są owinięte w łańcuszki robione na szydełku. Koszyczki też robimy ręcznie, są też wydmuszki całe oklejone w łańcuszki, owijanie takiego jajka zajmuje naprawdę dużo czasu. Przygotowania do Wielkanocy zaczynamy już po Bożym Narodzeniu.
Niektórzy narzekają na ceny na jarmarku, ale... Grażyna i Magdalena szybko wyjaśniają, dlaczego bywa drożej. - Wystarczy lepiej się przyjrzeć, to naprawdę wymaga pracy - mówią - Na przykład taka doniczka, cała oklejona łańcuszkiem robionym na szydełku, jajeczko też, jeżeli ktoś chce coś tańszego, to owszem zaproponuję, ale to już jest gotowy zestaw skomponowany z kupionych rzeczy - dodaje Grażyna.
Na jarmarku nie mogło zabraknąć wyjątkowych, ręcznie zdobionych pisanek. Właśnie takie znajdziemy na stoisku Stanisława Zawierty z Oławy. W ozdabianie wydmuszek zaangażowana jest cała rodzina.
- Żona, syn i ja wciągnęliśmy się w to - mówi Stanisław. - Wzory, które widzimy na ażurowych pisankach są nasze, indywidualne, my je wymyśliliśmy. Podobnie pisanki z malowanymi motylami, żona uwielbia malować też zające i kurczaczki, to jej wymysły, wszystkie pisanki malowane ręcznie.
Stanisław natomiast kocha robić ażurowe pisanki, tu trzeba wielkiej precyzji, skupienia i delikatnej ręki. - Ażury to moje oczko w głowie, tym wyrażam siebie, chcę pokazać jaki jestem delikatny w środku, to odzwierciedla moją duszę, wewnątrz jestem bardzo delikatnym człowiekiem.
Dzieła, które pochłonęły najwięcej czasu Stanisław trzyma w domu. Nie zamierza ich sprzedawać, to prace z najwyższej półki. - Nie wynoszę ich z domu, są moją inspiracją - dodaje
Tekst i fot.: Agnieszka Herba