WŁOCHY/OŁAWA Włosi wkurzeni
Brytyjska gazeta "The Teleraph" poinformowała parę dni temu, że Włosi przenoszą fabrykę do Oławy. Dane z polskiego Krajowego Rejestru Sądowego potwierdzają związki właścicieli fabryki "Firem" z naszym miastem. Pod koniec 2012 roku zarejestrowano we Wrocławiu spółkę "Helkra", której udziałowcem jest "Firem" z Włoch. Członkiem zarządu tej spółki jest Ewa Grażyna Podsiedlik. Parę tygodni temu (7 czerwca 2013) sąd zarejestrował spółkę "Atingo", a prezesem zarządu została ta sama Podsiedlik. Adres spółki: Oława, ul.Włoska 1. Udziałowcami "Atingo" są w połowie współwłaściciel fabryki "Firem" 49-letni Fabrizio Pedroni i Simona Pedroni.
Przy ulicy Włoskiej 1 w Oławie, czyli niedaleko Elektroluxu, od 2007 roku funkcjonowała włoska firma "Nardi" (produkcja AGD). We wtorek jeszcze wisiał tam szyld ze tą nazwą, choć w środku już trwały szkolenia załogi dla "Helkry", która już we wrześniu ma tu produkować grzałki do sprzętu AGD. Dyrektor zakładu Tomasz Kroczak (wcześniej był tu dyrektorem zakładu "Nardi") nie miał na razie czasu, aby porozmawiać z nami o otwarciu w Oławie nowej firmy. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, tiry z włoskim używanymi maszynami produkcyjnymi dotarły do zakładu mniej więcej dwa tygodnie temu.
Przez zaskoczenie
Informacja, że szefowie włoskiej formy przenoszą produkcję do Polski, dotarła do czterdziestu pracowników 11 dni po tym, jak rozpoczęto demontaż urządzeń. Wrócili do pustych hal i próbowali nawet powstrzymać ostatnie 20 ciężarówek ze sprzętem. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, sprawa wywołała ogromne kontrowersje we Włoszech, a przyszłością załogi zainteresował się pochodzący z tego samego rejonu Włoch deputowany "Ruchu Pięciu Gwiazd" Michele Dell`Orco, zapowiadając, że przedstawi ją w parlamencie. - Firma z mojej rodzinnej Modeny wysyła pracowników na urlop, a w tym czasie, nie mówiąc nic, przenosi się do Polski, i to w połowie sierpnia - oświadczył deputowany.
Podkreślił, że będzie domagał się wyjaśnień, jakie plany ma dyrekcja fabryki, a także co zamierzają zrobić lokalne władze i rząd w jej obronie.
Władze miasteczka Formigine, w porozumieniu ze związkami zawodowymi, wezwały natychmiast kierownictwo firmy na rozmowy. Protestują liczni włoscy politycy. Najostrzej zareagowało parlamentarne ugrupowanie postkomunistyczne Lewica i Ekologia, które zarzuciło szefom fabryki złamanie przepisów kodeksu pracy o zasadach zwolnień pracowników. Chodzi o to, że nie uprzedzono załogi o planach przeniesienia zakładu.
Jeden z właścicieli fabryki, Fabrizio Pedroni (obecnie udziałowiec oławskiej spółki "Atingo"), w wywiadzie prasowym oświadczył: - We Włoszech jest więcej firm, które przenoszą produkcję niż tych, które zostają. Czyja to wina? Związków zawodowych, biurokracji, podatków i haniebnego systemu kredytów.
I broni się, że przeniesienie fabryki do Europy Wschodniej było jedynym rozwiązaniem, by ocalić przedsiębiorstwo, założone przed 50 laty przez jego dziadka. Jak cytuje go brytyjski "Telegraph": - Musiałem dokonać wyboru. Nasi konkurenci w Rumunii i Polsce oferowali znacznie niższe ceny. Miałem trzy opcje - albo zamknąć fabrykę, albo przenieść fabrykę, tak jak zrobiło to wielu biznesmenów, albo strzelić sobie w głowę. Pracownik, któremu płaci się rocznie 12 tys. euro, kosztuje faktycznie firmę 30 tys. euro. To nie do zaakceptowania. Nie wypracowywaliśmy dochodu od 2008 roku.
W zeszłym roku spółka miała ok3 mln euro przychodu. Jak podaje "Puls Biznesu", teraz Pedroni obawia się o własne życie, on i jego rodzina otrzymują bowiem liczne groźby. - Gdybym wcześniej poinformował załogę o planach przeniesienia produkcji za granicę, to okupowaliby moją fabrykę i zawłaszczyli wszystkie moje rzeczy. Prawda jest taka, że chciałem, by mój interes przetrwał, we Włoszech nie miałem już do tego odpowiednich warunków - powiedział Pedroni "PB" w telefonicznej rozmowie.
Jak ustalił "BizTok" Pedroni przywiózł ze sobą z Włoch pięciu zaufanych pracowników. W rodzinnym kraju firma ma istnieć jedynie na papierze. Prokuratorzy w Modenie ogłosili w tym tygodniu, że rozpoczęli śledztwo w sprawie zamknięcia fabryki.
Precedens?
- Nawet w okresie poważnych trudności ekonomicznych, zachowanie właścicieli Firemu zasługuje na potępienie, zarówno pod względem sposobu, w jaki to zrobili, jak i w kwestii czasu - powiedział w oświadczeniu jeden z lokalnych radnych, obiecując opiekę nad opuszczonymi pracownikami.
- Walczymy nie tylko o samych siebie, ale też po to, by zapobiec tworzeniu przez naszą firmę precedensu, niebezpiecznego dla reszty kraju - powiedział w rozmowie z lokalną prasą jeden z pracowników.
Ogólnonarodowa dyskusja, która rozpętała się do przeniesieniu włoskiej fabryki do Oławy, dotyczy tysięcy firm, które wynoszą się z tego kraju. W ostatnim badaniu Banku Światowego, dotyczącym łatwości prowadzenia działalności gospodarczej, Włochy są na 73. ze 185 miejsc, za takimi krajami, jak Tongo, Kazachstan i Białoruś, a w ostatniej dekadzie ok. 27 tys. włoskich firm przeniosło produkcję za granicę (badano firmy powyżej 2,5 mln euro przychodów). W Polsce od dawna działa Fiat, a parę miesięcy temu "Indesit" zadeklarował przeniesienie części produkcji do naszego kraju.
Włochy znajdują się na 128. miejscu w światowym rankingu płac i produktywności Światowego Forum Gospodarczego, czyli jedno oczko niżej niż Burkina Faso. Polska tymczasem zajmuje w tym samym rankingu 39. pozycję
Jerzy Kamiński
Reklama
Z ziemi włoskiej na... ul.Włoską do Oławy
Agencja Ansa poinformowała, że z fabryki "Firem" w miejscowości Formigine wywieziono przed letnią przerwą urlopową maszyny produkcyjne i towar. Zakład miał wznowić pracę 26 sierpnia. Tymczasem okazało się, że właściciele fabryki przewieźli cały sprzęt do Polski
- 03.09.2013 07:24 (aktualizacja 27.09.2023 16:19)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze