Debata to dyskusja, dotycząca wyboru najlepszego rozwiązania lub sprawy. Jakie kwestie debata miałaby rozstrzygać? Likwidacyjna upadłość "Jelcza" i wyburzenia wieżowca BOT oraz budynku ZOETO, to fakty dokonane. Najgorętsza debata niczego nie zmieni. Dyskusja na temat oskarżeń, które sformułował autor listu, również nic nie zmieni, bo oskarżenia zostały przez niego arbitralnie określone i przekazane do bardzo ważnych instytucji. Działalność syndyka Syndyk masy upadłościowej jest wyznaczany przez sędziego komisarza do zarządzania majątkiem firmy, której upadłość ogłosił sąd. Zadaniem syndyka jest przeprowadzenie likwidacyjnego postępowania upadłościowego, zmierzającego do równomiernego zaspokojenia roszczeń wierzycieli upadającej firmy. Zarządza on jej majątkiem, na podstawie prawa upadłościowego, które nie przewiduje "radosnej" twórczości. Nad postępowaniem upadłościowym czuwa sędzia-komisarz, który kieruje tokiem takiego postępowania i nadzoruje działania syndyka. Oskarżenia, skierowane pod adresem syndyka, są równoznaczne z oskarżeniem niezawisłego sędziego. Warto dodać, że upadłość firmy ogłasza sąd, na wniosek jej zarządu, który nie widzi możliwości wywiązywania się z zobowiązań wobec wierzycieli. W takich sytuacjach, określonych w prawie upadłościowym, zarząd niewypłacalnej firmy jest wręcz zobowiązany do złożenia - w odpowiednim terminie - wniosku o upadłość. Sprzedaż masy upadłościowej "Jelcza" pozwoliła syndykowi na pokrycie 40-50% wszystkich wierzytelności, które wynosiły około 100 mln zł. Z gminą Jelcz-Laskowice rozliczył się on prawie w stu procentach. Z tytułu zaległych podatków od nieruchomości, wpłynęło do kasy gminnej prawie 2,33 mln zł (kwota zabezpieczona hipotekami) oraz około 15,77 mln zaległości, wraz z odsetkami, zabezpieczona zastawem skarbowym przez burmistrza Kazimierza Putyrę. Razem - około 18 mln zł. Trzeba podkreślić, że w trakcie likwidacji "Jelcza" (od stycznia 2008) syndyk terminowo regulował bieżące należności, w sumie ponad 8,35 mln zł. Tak więc, w okresie działalności syndyka gmina J-L pozyskała prawie 26,5 mln zł. Innym przykładem pozytywnej działalności syndyka jest korzystna sprzedaż spółki "Jelcz-Komponenty". Ściśle współpracując z jej kierownictwem, doprowadził do przejęcia jelczańskiej spółki przez "Hutę Stalowa Wola", która kupiła udziały "Komponentów". Lepszego rozwiązania nie można było sobie wymarzyć. Dzięki tej transakcji, mamy żywy symbol "Jelcza" i jego dobrze rokującą kontynuację. Dodajmy, że po ogłoszeniu upadłości kierownikiem Zakładów Samochodowych "Jelcz" SA w likwidacjibył tylko syndyk, nadzorowany przez sędziego-komisarza. Kontrowersyjny wieżowiec Po roku 1989 - w nowych warunkach gospodarczych - okazało się, że jelczański wieżowiec jest niepotrzebnym "garbem Jelcza", mimo że o tym zbyt głośno się nie mówiło. Ktoś nawet proponował, żeby budynek sprzedać jakiejś amerykańskiej wytwórni filmowej, która zechciałaby nakręcić film katastroficzny, np. "Płonący wieżowiec 2". Mimo wszystko, sporo osób (m.in. autor listu) twierdzi, że obiekt można było jakoś wykorzystać i zagospodarować, że go szkoda itp. Nie przekonują argumenty, że o unicestwieniu wieżowca zadecydowały względy ekonomiczne. Wzruszenie ramion jest jedyną odpowiedzią na pytanie, dlaczego nie zainteresowano się ofertą kupna obiektu, mimo że syndyk taką możliwość publicznie ogłaszał kilka razy i za każdym razem obniżał cenę. Znalazł się tylko jeden przedsiębiorca, który w końcu wyliczył, że coś zarobi na sprzedaży złomu i działki. Warto dodać, że o rzeczywistej wartości majątku decyduje kwota, którą nabywca zgadza się uiścić, a nie wycena. Pewien Czytelnik poinformował nas, że w Warszawie przy Stalingradzkiej wyburzają jelczańskiego bliźniaka, w którym dawniej mieściła się siedzibaZjednoczenia Przemysłu Motoryzacyjnego. Rozwalają ze względu na bardzo duże koszty utrzymania budynku, niespełnienie warunków bezpieczeństwa ppoż. itp.Tak samo można było mówić o jelczańskim wieżowcu. Burmistrzom Jelcza-Laskowic, obecnemu i poprzedniemu, należą się słowa uznania za to, że nie dali się wmanewrować w przejęcie BOT-u. Postąpili, jak dobrzy gospodarze. Na pewno można byłoby wyliczyć, ile pieniędzy gmina musiałaby "wpakować" w remont i modernizację obiektu oraz jego utrzymanie. Nie byłyby to tylko jakieś drobne tysiące. Rezultat takich działań mógł być daremny, gdyż mogłoby się okazać, że wieżowiec nie uzyskałby odbiorów technicznych, wymaganych prawem. Nie musiano też się martwić, jak wykorzystać 7 tys. m kw. powierzchni. Sprawa pomnika Sprawą pomnika "Solidarności" zajął się Urząd Miasta i Gminy J-L. Nowy właściciel działki, na której istniały BOT i pomnik, zwrócił się do władz miasta i gminy o demontaż pomnika. Nie chciał, żeby monument uległ uszkodzeniu w czasie wysadzania biurowca. Uzgodniono, że pomnik będzie zdemontowany po 31 sierpnia 2012, po ostatnim w tym miejscu wiecu solidarnościowym. Tak też się stało. Zdemontowane elementy złożono na terenie spółki "Jelcz-Komponenty", uzgadniając to z jej prezesem. Ustalono nową lokalizację pomnika. Będzie ustawiony obok metalowego monumentu, poświęconego pamięci więźniów Gross Rosen - na działce należącej do gminy. Następnie uruchomiono skomplikowaną procedurę, określoną w prawie budowlanym. M.in. wykonano badania gruntu, opracowano projekt, zebrano wymagane opinie właścicieli sąsiednich działek i uzyskano opinię konserwatora zabytków. Po zebraniu tych dokumentów, starosta powiatu oławskiego wydał zgodę na montaż pomnika "Solidarności". Wszystko wskazuje na to, że już niedługo, 31 sierpnia br., pod tym pomnikiem będzie można złożyć kwiaty i zapalić znicze. Do sprawy pomnika wkrótce wrócimy. Dlaczego upadłość? Złożyło się na to wiele przyczyn i okoliczności - zewnętrznych i wewnętrznych. W ich analizowanie nie dam się wciągnąć, bo z listu wynika, że jego autorowi chodzi o napiętnowanie winnych, a nie o wyciągnięcie konstruktywnych wniosków. Z tego nie wrośnie moja emerytura, a rola trybuna czy komisarza ludowego absolutnie mnie nie "kręci". Jestem jednak przekonany, że kierownictwo "Komponentów" dokonało takiej analizy i doszło do właściwych konkluzji. Dlatego spółka ma się dobrze, a może i lepiej. Dodam, że żadnemu członkowi zarządu (zarządów) "Jelcza" nie zarzucono działań na niekorzyść firmy, a to było badane. Trzeba zaznaczyć, że finansowa zapaść "Jelcza" - odnotowana na przełomie wieków - dała coś pozytywnego. Zmusiła władze gminy do znalezienia alternatywy gospodarczej. Dlatego mamy Podstrefę Wałbrzyskiej Strefy Ekonomicznej - zrealizowano pomysł ówczesnego prezesa "Jelcza", Andrzeja Kalisza. Mimo wyburzenia BOT-u i budynku ZOETO, na terenie dawnej fabryki nie ma pustyni. Praktycznie wszystkie obiekty produkcyjne tętnią życiem. Nawet w hali E nowi jej właściciele zaczynają coś tworzyć. * Brazylijski pisarz i poeta Paulo Coelho stwierdza, że "pisanie nie polega jedynie na wyrażaniu myśli, to także głęboka zaduma nad wymową każdego słowa". W liście pana Nowaka czegoś mi brakuje... Jerzy Smyk [email protected]
Fot.Wioletta Kamińska |
Napisz komentarz
Komentarze