"Ocalić wspomnienia"
Oława Absolwenci LO 1963
Tylko raz byliśmy w komplecie - na wręczeniu świadectw dojrzałości, w ostatnich dniach czerwca 1963. Już nie można zorganizować spotkania w pełnym składzie. Odeszli: Władek Szyszka, Danka Staniszewska i Jacek Dulębowski. Czy ktoś jeszcze? Nie wiadomo. Z żyjącymi trudno było się skrzyknąć. Niektórych jakby zaskoczyło, że od matury upłynęło aż tyle lat. Inni tłumaczyli się złym stanem zdrowia lub różnymi problemami. Z wieloma nie udało się nawiązać kontaktu. Niech te wspomnienia będą namiastką jubileuszowego spotkania.
Nieco statystyki
Ze względu na przerwę w nauce, spowodowaną zimą stulecia, maturę zdawaliśmy w czerwcu. Do egzaminów przystąpiło 53 abiturientów: 32 z klasy "a" (łacińskiej) i 21 z "b" (niemieckiej). Na zdjęciu brakuje Michała Woźniaka, z klasy "b". Wszystkich dopuszczono do matury i wszyscy ją zdali. W klasie "a" siedmiu chłopców, w "b" - dziesięciu. Siedemnastu "mężczyzn" w towarzystwie 36 dziewcząt, każda jak łania.
Zdawaliśmy według starych procedur. Najpierw pisemne egzaminy z polskiego i matematyki, a następnie ustne - z polskiego, historii, wiadomości o Polsce i świecie współczesnym, matematyki oraz wybranego przedmiotu (biologia, chemia, geografia, fizyka lub język obcy). Ustne zdawało się w ciągu jednego dnia - od godziny ósmej do piętnastej. Można było być zwolnionym z egzaminów ustnych z polskiego i matematyki, po spełnieniu bardzo ostrych kryteriów.
Profesorowie
Pamięć o profesorach wciąż dodaje otuchy. Wyjątkiem był Aleksander Sokołowski - pożal się Boże - wicedyrektor szkoły i nasz wychowawca w maturalnej klasie. Pamiętam, że na lekcjach propedeutyki filozofii zmuszał nas do zapamiętania życiorysów Hanki Sawickiej i Janka Krasickiego.
Wychowawcą klasy "niemieckiej" był przez cztery lata nauczyciel fizyki Eugeniusz Krawców, a wychowawcami "łacińskiej", byli: w ósmej Wacław Czapelski, w klasach IX i X Danuta Rybałtowska-Bień. W maturalnej "wychowywał" nas wcześniej wspomniany Sokołowski. Chciał nas upartyjnić. Pamiętam rozmowę, którą przeprowadził ze mną, kilka dni przed ustną maturą:
- Przyjdź do mojego gabinetu, dam ci deklarację.
- Jaką deklarację?
- Do PZPR.
- Nie chcę należeć do partii.
- A maturę chcesz zdać?
- Chcę i zdam!
- Zobaczymy!
Maturę zdałem w dniu moich 17. urodzin, 19 czerwca 1963. Wyszło lepiej niż się spodziewałem. Szczególnie z polskiego. Przez cztery lata u profesora Leonarda Fiedenia miałem ocenę dostateczną. Głównie z powodu mojego gówniarskiego szpanu. Nie uczyłem się wierszy, których nasz polonista zadawał bardzo dużo. Na maturze nie mógł być, bo powołano go na ćwiczenia wojskowe. Zastępowała go prof. Eugenia Szuszkiewicz, która nie znała moich słabych punktów. Oceniła mnie na bardzo dobry. - Nigdy nie dałbym ci takiej oceny - zapewnił prof. Fiedeń, gdy kilka dni po egzaminie dojrzałości przypadkowo spotkaliśmy się w Oławie. Miał rację.
Pamiętam przygotowania do matury. Poloniści - Leonard Fiedeń (kl. "a") i Maria Polańska-Krasuska (kl. "b") - spodziewali się, że twórczość Leona Kruczkowskiego, który zmarł 1 sierpnia 1962, będzie jednym z tematów na pisemnej maturze. Tego literata mieliśmy "obkutego" na wszystkie możliwe sposoby. Tworzyliśmy referaty i koreferaty. Trzeba przyznać, że poloniści mieli nosa. Jednym z maturalnych tematów było pytanie: - Który ze współczesnych pisarzy najbardziej ci się podoba i dlaczego? Wszystkim, albo prawie wszystkim, najbardziej podobała się twórczość Kruczkowskiego. To było oczywiste.
Uczniów obu klas do egzaminów z matematyki przygotowywała prof. Danuta Rybałtowska-Bień, która od klasy IX przejęła po prof. Czapelskim nauczanie tego przedmiotu. Oboje byli świetnymi nauczycielami matematyki, chociaż bardzo się różnili sposobem prowadzenia lekcji.
Napisz komentarz
Komentarze