Nie byliśmy święci
Nauczyciele nie byli ideałami, my też nie byliśmy święci. Każdy z nas mógłby się pochwalić jakąś wpadką czy niesubordynacją. Ograniczę się do kilku moich przejść. Pół roku przed maturą, razem z Władkiem Szyszką, byliśmy zawieszeni na tydzień w prawach ucznia. Powodem był rymowany pamflet mego autorstwa, zwrócony przeciw jednemu z nauczycieli i "opublikowany" (nie bez mojej zgody) przez Władka. Naszemu wychowawcy wierszyk się spodobał i dlatego zafundował nam tydzień legalnych wagarów. Było tak fajnie, że samodzielnie dołożyłem sobie jeszcze jeden tydzień wolnego.
Na jednej lekcji rosyjskiego, któraś z koleżanek nie potrafiła odpowiedzieć na jakieś pytanie, zadane przez prof. Noskową. Wszyscy w klasie solidarnie udawali, że również tego nie wiedzą. Pani profesor się zdenerwowała: - Nie ma odważnych? Ładnie to tak chować się za czyimiś plecami? Zgłosiłem się do tablicy. - Jak ma być? - zapytała. - Nie wiem - odpowiedziałem. Po chwili refleksji, wpisała mi w dzienniku "trójkę" - za bezczelność - a klasa odetchnęła z ulgą.
Przeżywaliśmy sympatie i młodzieńcze miłości. Dziewczęta miały pamiętniki. Basi Byczyńskiej wpisałem: - Tyciej Basi, nieco większy Smyk! W ten sposób odegrałem się za to, że nie zauważała moich westchnień i maślanych oczu. Ale prymuski tak mają. Może dzięki temu zrobiła karierę naukową, koncentrując się na pogłębianiu wiedzy. Staszek Masio wpisał którejś z koleżanek: - Ku pamięci, mięci kupa, wpisał ci się Stasio... Masio! Nie wiem, czy tą dziewczyną była Marysia Graj, z którą Staszek się ożenił. Drugie klasowe małżeństwo to Bronek Drużka i Irka Duch.
Ukończenie "Ogólniaka" pomogło zdecydowanej większości tego rocznika absolwentów w realizacji ciekawej kariery życiowej, rozumianej jako praca zawodowa, relacje z innymi ludźmi, życie prywatne oraz pasje. Wszystkich karier nie da się opisać, brakuje informacji. O Basi Byczyńskiej już wspomniałem. W historię Oławy mocno wpisał się Waldek Wiązowski - burmistrz i poseł. Józek Kmieć, najlepszy uczeń w klasie "niemieckiej", pełnił wiele odpowiedzialnych kierowniczych funkcji w "Jelczu". Marysia Graj-Masio oraz Franek Skrętkowicz okazali się bardzo dobrymi nauczycielami - kontynuatorami dokonań grona pedagogicznego "Ogólniaka" sprzed pięćdziesięciu lat. Staszek Masio, "nieludzki lekarz", wyleczył wiele zwierząt. To tylko kilka przykładów.
Podsumowanie
Matura sprzed pięćdziesięciu lat, w życiu 53 absolwentów oławskiego "Ogólniaka" zamykała pewien okres, o którym - podpierając się cytatem z Owidiusza - można powiedzieć: - Złoty byłów pierwszy wiek! Nauczyciele umieli przystosować nas do życia. Nawet Sokołowski, na pewno nieświadomie, nauczył mnie asertywności.
Pisząc ten tekst, kilka dni temu zadzwoniłem do Teresy Gąseckiej, żeby coś mi podpowiedziała, przypomniała. Smutnym, łamiącym się głosem poinformowała, że nie może się skupić na rozmowie, bo w tym dniu pochowała męża. Teresa dołączyła do grona koleżanek, które wcześniej owdowiały. To jeden z wymiarów minionego półwiecza. Nie jedyny. Kilka dni temu moja najstarsza wnuczka poinformowała mnie, że w grudniu zostanę pradziadkiem. Nie wiem - cieszyć się, czy płakać?
Jerzy Smyk
Napisz komentarz
Komentarze