Gmina Oława "Nie" dla farmy
Pismo do przedstawiciela firmy PolMont GreebEnergy, która chce inwestować w Stanowicach, podpisał prezes zarządu S-MSM Rolf Michałowski.
- W związku z państwa staraniami, dotyczącymi zakupu od gminy Oława terenu w Stanowicach, położonego wzdłuż ulicy Poziomkowej, w celach realizacji na tym terenie inwestycji przemysłowej w kooperacji z państwa partnerem, firmą "Envalue" GmbH z Niemiec, przestrzegamy przed tym zakupem - czytamy w liście. - Budowa jakiejkolwiek inwestycji przemysłowej na tym terenie, który bezpośrednio przylega do osiedla mieszkaniowego, w zabudowie jednorodzinnej, spowoduje konieczność wycinki rosnącego tam lasu i krzewów, co jest zabronione prawem. Ponadto właściciele sąsiadujących z tym terenem nieruchomości mieszkalnych, którzy zakupili swoje działki, kiedy przedmiotowy teren figurował jeszcze w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako zieleń do celów rekreacyjnych, wystąpią z wysokimi roszczeniami odszkodowawczymi, z powodu znacznej utraty wartości ich nieruchomości, spowodowanej bezpośrednim sąsiedztwem przemysłu, a nie lasu i zieleni. Mieszkańcy uruchamiają właśnie procedury, zmierzające do uchylenia tej uchwały, aby nie dopuścić do dewastacji terenów zielonych i wycinki lasu. Kupując ten teren pod inwestycję przemysłową, ryzykują państwo bardzo wiele, bowiem w wypadku uchylenia tej uchwały, lub chociażby sądowego stwierdzenia jej niezgodności z prawem, czego należy się spodziewać, będą państwo mieli bardzo poważny problem, prowadzący do znacznych strat finansowych.
S-MSM pisze też, że teren, o którym mowa, został przekwalifikowany w roku 2002 z rekreacyjnego na przemysłowy. Odbyło się to wbrew protestom mieszkańców i - jak twierdzą - z "rażącym naruszeniem prawa". Przestrzegają też inwestora przed robieniem jakichkolwiek interesów z aktualnym wójtem gminy Oława - Janem Kownackim. Po opinie w tej sprawie odsyłają do zarządu Przedsiębiorstwa Energetycznego "ESV" w Siechnicach. Twierdzą, że ich ostrzeżenia nie są działaniem na szkodę wójta i samorządu gminnego, ale w "dobrze pojętym interesie gminy, bo to mieszkańcy będą ponosić tego konsekwencje". Działają także w interesie potencjalnego inwestora, bo to on chce zapłacić kilka milionów złotych za grunt, na którym - jak piszą - "nie będzie wolno nic zbudować". Na koniec sugerują, aby potencjalny inwestor wstrzymał się z zakupem działki, do czasu rozstrzygnięcia zgodności z prawem uchwały Rady Gminy Oława z 2002 roku, zatwierdzającej plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, i do zakończenia kontroli NIK, prowadzonej niedawno w oławskim Urzędzie Gminy.
Wójt pozwie stowarzyszenie?
O piśmie S-MSM Jan Kownacki dowiedział się od przedstawicieli firmy, która chce budować farmę fotowoltaiczną. Przyszli do Urzędu Gminy z prośbą o wyjaśnienia. - Porozmawialiśmy sobie i na szczęście pana Michałowskiego inwestycja nie jest zagrożona - mówi Kownacki. - Gdyby inwestor zmienił zdanie, oskarżyłbym stowarzyszenie i jego prezesa o działania na szkodę gminy. Nie oznacza to jednak, że tego nie zrobię. Poczekam jeszcze do wyników kontroli NIK, która właśnie zakończyła się w urzędzie, a odbywała się dzięki bzdurom, które wypisuje pan Michałowski.
Wójt twierdzi, że w liście stowarzyszenia jest podstawowy błąd. Piszą o działce, która nie jest przedmiotem transakcji. Na początku lutego tego roku gmina podpisała z firmą PolMont GreebEnergy umowę sprzedaży działki o powierzchni 14 ha, w Stanowicach, którą oddano za 2,1 mln zł. Jest to jednak teren położony przy rzece Oławie, a nie - jak pisze w swoim liście stowarzyszenie - graniczący z osiedlem domków jednorodzinnych. Według obliczeń wójta, teren, na którym stanie farma fotowoltaiczna, dzieli od osiedla pas szerokości 350 metrów. Nie wyklucza, że kiedyś i to zostanie sprzedane, ale na razie teren jest własnością gminy. Kownacki twierdzi, że rozumie problemy ludzi, mieszkających przy strefie, dlatego tak dobiera inwestycje, aby były jak najmniej uciążliwe.
- Nie możemy zaprzestać sprzedaży działek w strefie, bo gmina musi się rozwijać dla dobra i wygody mieszkańców - mówi. - Na pewno nie sprzedamy gruntów pod inwestycję, która będzie zagrażała mieszkańcom.
Wioletta Kamińska
Listy, opinie, polemiki
Wójt straszy stowarzyszenie. Mieszkańcy mają dosyć!
Szanowna redakcjo! Publikacja pt. "Stowarzyszenie straszy inwestora. Wójt ma dosyć" ("GP-WO" nr 8/2013), przekazuje czytelnikom wrażenie, że Jan Kownacki to dobry wójt, który dba o gminę, a Rolf Michałowski to zły człowiek, który działa na szkodę gminy. Jeśli jednak sięgnie się nieco głębiej i postawi wójtowi Kownackiemu kilka dodatkowych pytań, to wyłoni się z tego zupełnie inny obraz...
Można by zapytać wójta Kownackiego, co to są za "bzdury Michałowskiego", które spowodowały kontrolę Najwyższej Izby Kontroli i śledztwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego? Czyżby wójt Kownacki uważał, że tak poważne naczelne instytucje państwowe jak NIK, czy CBA wszczynają kontrole i śledztwa na podstawie "bzdur"?
Prawda jest taka, że i NIK i CBA, ruszają w teren dopiero po sprawdzeniu zgłaszanych im nieprawidłowości - tym bardziej, że nie chodzi tu o organ centralnej administracji państwowej, czy chociażby wojewódzkiej, lecz o małą gminę. Widać chodzi tu o zasadne podejrzenia i o rzeczy bardzo poważne, a nie o "bzdury", jak to ujął wójt Kownacki. Inaczej (z całym szacunkiem dla psów) pies z kulawą nogą by tu nie przyjechał, żeby cokolwiek wyjaśniać.
Istotnie, tak kontrola NIK jak i śledztwo CBA dotyczą bardzo poważnych podejrzeń, między innymi możliwości korupcji i oszustwa na dużą skalę. Dotyczą gospodarki gruntami gminnymi, inwestycji, w tym budowy kanalizacji, a także dewastacji środowiska, trucia mieszkańców przez zakłady Stanowickiej Strefy Przemysłowej - przy bezczynności wójta, ale też nieprawidłowości w księgowości Urzędu Gminy Oława i paru innych rzeczy, których w żadnym wypadku nie można nazwać "bzdurami".
Wójt Kownacki twierdzi, że musi sprzedawać działki w strefie przemysłowej, bo... "gmina musi się rozwijać dla dobra i wygody mieszkańców". Patrząc na ilość sprzedanych już działek przemysłowych i osiadłych na nich fabrykach, mieszkańcy powinni już dawno żyć w samych luksusach. Okazuje się jednak, że o dobrach i wygodach, wynikających z przebywania w gminie rządzonej przez wójta Kownackiego, mieszkańcy mogą sobie tylko pomarzyć. Ulice na osiedlach mieszkaniowych w Stanowicach i Marcinkowicach są jednym wielkim bagnistym torem przeszkód, często w ogóle nie do przebycia - ani pieszo, ani samochodem, o ciemnościach nawet nie wspominając. Okoliczne lasy są, wbrew prawu, wycinane pod dalszą zabudowę. Strefa przemysłowa truje mieszkańców, bo wójt Kownacki uważa, że osiedle mieszkaniowe może bezpośrednio sąsiadować z dymiącą, smrodzącą i hałasującą strefą przemysłową. Są już przypadki ciężkich zachorowań mieszkańców z rejonu ulicy Poziomkowej w Stanowicach, spowodowanych trującymi emisjami do atmosfery i prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo.
Dla wójta Kownackiego są to jednak "bzdury", za które chce on "oskarżyć stowarzyszenie i jego prezesa o działania na szkodę gminy".
- Na pewno nie sprzedamy gruntów pod inwestycję, która będzie zagrażała mieszkańcom - twierdzi wójt Kownacki. A kto sprzedał gminne grunty, sąsiadujące z osiedlem mieszkaniowym, zakładom przemysłu chemicznego, które trują teraz mieszkańców Stanowic i Marcinkowic?
Na zakończenie jeszcze jedno pytanie do wójta Kownackiego, który twierdzi, że farma fotowoltaiczna (dla niewtajemniczonych: pustynia w całości pokryta wielkopłytowymi modułami solarnymi i urządzeniami do sterowania nimi oraz do magazynowania energii elektrycznej, czyli również gigantycznymi akumulatorami), będzie "na terenie położonym przy rzece Oławie, a nie, jak pisze stowarzyszenie, graniczącym z osiedlem domków jednorodzinnych". Pytanie brzmi: - Jak wójt Kownacki to obliczył, że farmę tę będzie dzielił od osiedla pas szerokości 350 metrów, skoro cały ten teren, między rzeką Oława, a osiedlem (ul. Poziomkową) ma 450 metrów szerokości? Jak pas o szerokości 100 metrów i długości 700 metrów może dać powierzchnię 14 ha, którą podaje wójt Kownacki? (...)
Żeby wyczerpać temat, jeszcze jedno pytanie: - Dlaczego wójt Kownacki, na wniosek stowarzyszenia o przedłożenie umowy sprzedaży tego terenu, w ramach ustawowego obowiązku o udostępnianiu informacji publicznej stwierdził tylko, że takiej umowy jeszcze nie ma, ale nie skorygował naszego rzekomego "podstawowego błędu", a teraz twierdzi, że "stowarzyszenie pisze o działce, która nie jest przedmiotem transakcji"?
dr Rolf Michałowski prezes Zarządu Stanowicko-Marcinkowickiego Stowarzyszenia Mieszkańców
Napisz komentarz
Komentarze