Oława. Mają problem
Grażyna Ressing chętnie spędza czas na działce,bo lubi kontakt z naturą. Gdy zobaczyła, że obok jej działki wyrosła góra żużlu, strasznie się zdenerwowała, bo ani to ekologiczne, ani ładne, a na dodatek pyli, kurzy i niszczy trawę. Jej zdenerwowanie wrosło, gdy żużel zaczęto plantować w alejkach.
- Następnego dnia rano poszłam zaprotestować, żeby nie wysypywali dalej tego żużlu - opowiada Grażyna Ressing i pokazuje zdjęcia, które zrobiła razem z mężem. - To wszystko nadzorowała pani prezes. Podeszłam do dwóch panów, którzy przy tym robili i powiedziałam, żeby nie wysypywali, bo tego nie można robić na działkach. Pani prezes wyszła z samochodu i powiedziała, żebym nie nagabywała ludzi, i że się na mnie zawiodła. Jestem w komisji rozjemczej "Chemika", też pracuję społecznie. Zaczęłam poznawać przepisy obwiązujące działkowców i powiedziałam "Dość!".
Na dziury i błoto
Grażyna Ressing mówi, że już dwa lata temu próbowano wysypać żużel. To ona zatrzymała ten proceder. Twierdzi, że wtedy poparli ją inni działkowcy. W tym roku nikt ich nie pytał o opinię, a na mokry wiosenny działkowy grunt wpuszczono ciężki sprzęt. Uważa, że to niedopuszczalne, podobnie jak to, że nie poinformowano wcześniej o tych planach.
Dlaczego na alejki w ogóle wysypano żużel? - Kazałam zasypać największe dziury i błoto, bo zakopała się śmieciarka - odpiera zarzuty Danuta Chamarczuk, prezes ROD "Chemik". - Żaden ciężki sprzęt tam nie wjeżdżał, jak sugeruje pani Ressing. Żużel rozprowadzało sześciu działkowców w czynie społecznym, a ta pani biegała po ogrodzie i mówiła im, żeby tego nie robili. Nie mogę dopuścić, żeby ludzie chodzili po błocie.
Łamanie przepisów, czy porządek?
Sprawa żużlu trafiła na biurka urzędników i działaczy PZD. Agnieszka Krzywicka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu mówi, że rozpatrują sprawę, ale jeszcze nie ma rozstrzygnięć. - Zajmujemy się tym, bo to ważna sprawa - mówi Barbara Paradowska z Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców we Wrocławiu. - Miewaliśmy już takie skargi w przeszłości. Nasze przepisy mówią, że mamy chronić środowisko naturalne. Oczekujemy na atest, dotyczący materiału, którym utwardzono nawierzchnię. Ta opinia będzie dla nas wiążąca. Sprawa jest w toku.
Na przepisy, a zwłaszcza statut Polskiego Związku Działkowców, powołuje się Grażyna Ressing. Napisano tam, że celem PZD jest ochrona środowiska przyrodniczego i podnoszenie standardów ekologicznych otoczenia. Jej zdaniem to, co zrobiono, jest łamaniem przepisów i działaniem na szkodę środowiska.
- Dzwoniłam do PZD we Wrocławiu i powiedzieli mi, że czekają na atest od pani prezes - mówi Grażyna Ressing. - Tymczasem na terenach rekreacyjnych, jakimi są ogrody działkowe, w ogóle nie powinno się stosować takich półfabrykatów.
Prezes Danuta Chamarczuk także powołuje się na przepisy. Twierdzi, że dla niej regulamin i statut są jak brewiarz dla księdza. Jest stanowcza i nie wszystkim może się to podobać. - Pani Ressing tak dba o przepisy, a ma zbyt wysoki żywopłot - mówi. - Ja trzymam się przepisów. Nie pozwalam na stawianie szopek, robienie dziur kloacznych, wpuszczanie psów. Porządek musi być!
Pani prezes ma opinię
O opinię w sprawie żużlu prezes Chamarczuk zwróciła się tam, skąd go wzięła, czyli do Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej w Oławie. Opinia ją satysfakcjonowała, więc wysłała ją do władz działkowców we Wrocławiu. Napisano w niej, że żużel (szlaka) jest schładzany w odżużlaczu zgrzebłowym typu mokrego, w którym znajduje się woda. Taka technologia powoduje, że można go stosować w budownictwie drogowym. Na zarzuty o działania niezgodne z ekologią Danuta Chamarczuk odpowiada: - Gdyby żużel był prosto z pieca, byłby szkodliwy, ale jest płukany i nie szkodzi środowisku. Jest specjalnie przygotowywany. Jeżeli budownictwo go bierze, to my też możemy. Przecież nie braliby szkodliwej substancji. Przedstawię tę opinię na najbliższym zebraniu członków naszego ogrodu. Jest u nas 145 działkowców, a tylko pani Ressing to przeszkadza.
Zdaniem Chamarczuk, żużel jest drobny, nie pyli i dobrze się ubija. Ona jest bardzo długo prezesem i jeszcze nie miała takiej kłopotliwego działkowca, jak pani Ressing.
To jest szkodliwe!
Grażyna Ressing oczekuje tylko jednego - że żużel zniknie z ogrodu działkowego, że ten, kto nawiózł, teraz go wywiezie: - Statut obowiązuje wszystkich, także zarząd, i teren powinien zostać uprzątnięty!
Nie chce wojny z panią prezes, jedynie respektowania prawa. Aby tak się stało, zawiadomiła nie tylko władze działkowców i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu, także Wydział Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Oławie oraz oławską Straż Miejską. Radziła się pracowników sanepidu i nadzoru budowlanego, przeczesała internet. Wie, że żużel ma ciała smoliste, jest szkodliwy i zakwasza ziemię, przez co trawa nie odrasta. Jeżeli będzie trzeba, wystąpi o opinię niezależnych specjalistów. - Niektóry rodzaj żużlu może być wysypywany na drogi, ale musi być zabezpieczony przeciw pyleniu - dodaje Janusz Ressing. - Nasypano go łopatą, bez utwardzenia. Gdy zawieje wiatr, pył będzie na warzywach. Nasza działka jest z dwóch stron obsypana. Przechodzący ludzie będą go roznosić.
Interwencja w Straży Miejskiej nic nie dała, bo według zastępcy komendanta Piotra Gawerskiego ogród działkowy to nie jest miejsce ogólnie dostępne. To teren zamykany, na którym obowiązuje wewnętrzny regulamin.
Wkrótce zebranie
Pani prezes trzyma ogród twardą ręką od 14 lat. Niektórzy po prostu się jej boją. Pytani o opinię na temat żużlu, mówią, że to zły pomysł, ale nie chcą podawać nazwisk. Wolą chodzić i jeździć rowerami po trawie, która została po bokach drogi. Ich zdaniem żużlu jest za dużo, a powinien być wysypany tylko na koleiny. Inni mówią, że tam powinna być nieszkodliwa posypka z kamieni rzecznych.
- Mnie się to wcale nie podoba, bo to nie jest zdrowe, choć może trochę wyrównać ziemię - mówi Wacława Włodarczyk. - Nieładnie to wygląda i źle się chodzi. Uważam, że takie rzeczy powinny być ustalane na zebraniu. Na naszą przewodniczącą nie ma siły. Wybieram się na zebranie, bo chcę, aby zmienili zarząd, a przewodnicząca powinna być grzeczna. Kiedyś poszłam ze sprawą do tej pani, a ona mnie wyrzuciła za drzwi.
Jeszcze inni chcą spokojnie uprawiać działkę, nie chcą chodzić po błocie i żużel im nie przeszkadza. Niektórzy skarżą się, że pani prezes krzyczy. - Nie krzyczę, tylko daję naganę! - ripostuje prezes Chamarczuk.
*
Na najbliższym walnym zebraniu, 14 kwietnia, Danuta Chamarczuk zamierza zapytać Grażynę Ressing wprost - co dobrego zrobiła dla ogrodu, bo jej zdaniem - nic. Pani Ressing jest pewna, że przeciwko żużlowi opowie się większość działkowców.
Zebranie zapowiada się burzliwie...
Tekst i fot.: Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze