Wczesnym popołudniem w niedzielę 6 kwietnia 1946 w domu Żygadłów pojawili się funkcjonariusze oławskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Celem tej wizyty było zatrzymanie gospodarza pod zarzutem nielegalnego posiadania broni. Zachowujący się arogancko i butnie ubecy broni nie znaleźli, ale nie zrezygnowali z aresztowania Hilarego Żygadły. Przewieźli go najpierw na posterunek milicji do Laskowic a potem do Oławy, gdzie osadzili w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, w budynku przy ulicy św. Rocha (wówczas Bolesława Chrobrego).
Tyle wiadomo na pewno. Chcąc jednak dokładnie wyjaśnić dalsze losy naszego bohatera, musimy kierować się przypuszczeniami i hipotezami. Cztery dni później, 10 kwietnia 1946, poinformowano Rozalię Żygadło, że jej mąż popełnił samobójstwo w celi oławskiego UB. Ciało Żygadły pochowano bez oględzin lekarskich i bez przeprowadzenia sekcji zwłok.
Do roku 1956 sprawa była objęta ścisłą tajemnicą, a wdowa nie odważyła się na jakąkolwiek interwencję w sprawie śmierci męża. Do kogo miała wtedy kołatać i po co? Rozsiane po całej Polsce stalinowskie areszty i więzienia były zapełnione podobnymi „buntownikami”, „wrogami władzy ludowej” i „podejrzanymi elementami”. Setki takich osób pracowały w obozach dla więźniów politycznych…
Posiniaczone zwłoki
Według relacji świadków, ciało Hilarego Żygadły nosiło ślady ciężkiego pobicia. Na zwłokach widoczne były rozległe sińce, a na szyi odciśnięty ślad paska od spodni, wraz metalową klamrą.
W śledztwie, które prowadzono w 1957 roku, świadek Jan Bagiński 17 grudnia zeznał: - W miejscowości Kopalina osiedliliśmy się w lecie 1945. Jeśli dokładnie pamiętam, gdy przyjechałem do Kopaliny, mieszkał tam z rodziną Hilary Żygadło. W tym też czasie poznałem się z nim. Mieszkał on w odległości około 50 metrów od moich zabudowań. Pewnego dnia na wiosnę 1946 widziałem, jak Żygadło w godzinach popołudniowych szedł ulicą obok moich zabudowań z kilkoma mężczyznami w stronę Laskowic. Obecnie nie przypominam sobie, czy mężczyźni ci byli w mundurach, czy też w cywilnych ubraniach. Jeszcze tego samego dnia dowiedziałem się, nie pamiętam już jednak od kogo, że Hilary Żygadło został aresztowany.
Po upływie kilku dni, po południu, zauważyłem przed domem Żygadły jakiś samochód ciężarowy. Nie przywiązywałem do tego żadnego znaczenia, ale tego dnia wieczorem przybiegła do mego domu zapłakana Rozalia Żygadło i powiedziała mi, że policja przywiozła jej męża nieżywego. Rozalia Żygadło prosiła, abym pomógł umyć i ubrać jej zwłoki. Poszedłem tam zaraz i razem z obecnym w domu Żygadłów Zefirynem Żygadłą, Stefańskim Franciszkiem i jeszcze jakimś nieznanym mi mężczyzną, jak się dowiedziałem - członkiem rodziny Żygadłów - umyłem zwłoki i ubrałem je.
Napisz komentarz
Komentarze