- Przez zimę współpracował pan z biathlonistami...
- Byłem na zgrupowaniach i zawodach z młodzieżową reprezentacją Polski oraz kadrą narodową B seniorów. W porównaniu do zajęć z kolarzami, jest to o wiele mniej wyczerpującą praca. Z cyklistami trzeba być dyspozycyjnym 24 godziny na dobę, a z biathlonistami nie było tak ciężko. Mimo to nadal chcę działać w światku kolarskim, ponieważ ten sport mnie wciąga i bardziej go lubię.
- W tym czasie zmienił pan grupę kolarską...
- Z polskiego teamu Action Uniga odszedłem do ukraińskiej grupy zarejestrowanej we Włoszech - ISD Team. To bardzo silny zespół, który ma zapewniony start w Giro d’ Italia. W składzie są m.in. dwukrotny młodzieżowy mistrz świata Ukrainiec Dmytro Grabowski, świetni sprinterzy Andrij Griwko i Oscar Gatto oraz jedyny Polak Bartosz Huzarski. Grupa ma swoją siedzibę w San Baronto i będzie się składała z 21 albo 22 zawodników. Naszym głównym celem jest oczywiście włoskie Giro. W kwietniu oraz w maju w wyścigach we Francji oraz Portugalii będziemy szlifować formę do tych zawodów.
- Był pan masażystą reprezentacji Polski w ubiegłorocznym Tour de Pologne. W tym roku mają być zmiany w tourze i są przymiarki do startu polskich zespołów. Czy wierzy pan w taką możliwość?
- Nie, ponieważ od kilku lat Tour de Pologne jest wyścigiem z najwyższej półki. Organizator nie ma takiej możliwości, by zaprosić kogo chce, ponieważ musi dać możliwość startu wszystkim grupom jeżdżącym w ProTour. Dysponuje co prawda trzema dzikimi kartami, ale mogą z nich skorzystać jedynie drużyny z drugiej dywizji. Niestety, wszystkie nasze ekipy są w trzeciej dywizji. Być może władze Unii Kolarskiej zmienią przepisy i więcej polskich kolarzy pojedzie w tym wyścigu. Chciałbym, żeby tak się stało, ponieważ Tour de Pologne jest jedynym, na którym mogą się prezentować sponsorzy grup kolarskich. Doszło do pewnego absurdu i w krajowym wyścigu nie ma miejsca dla polskich ekip. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni. Transmisje są przeprowadzane na żywo w Telewizji Polskiej, Eurosporcie oraz radiu. To na pewno przyciągnęłoby więcej sponsorów do kolarstwa.
- To nie jedyne zmiany. Są plany, aby jeden bądź dwa etapy odbywały się za granicą...
- Jest taka możliwość i w grę wchodzi Białoruś albo Ukraina. Naszej grupie na pewno będzie zależało, aby właśnie na Ukrainie odbył się jeden z etapów.
- W tym tourze nie startuje zbyt wielu polskich cyklistów, ale za to jest czołówka światowa...
- To prawda. Organizacja wyścigu jest na bardzo wysokim poziomie i nasz narodowy tour jest równie profesjonalnie przygotowany jak Giro d’Italia i Tour de France. Ścigają się kolarze z najwyższej półki i dlatego coraz lepsi zawodnicy chcą przyjeżdżać do Polski. Być może w tym roku wystartuje Lance Armstrong z Astany. Byłoby to wielkie wydarzenie.
- W ostatnich latach bardzo dobrze spisywał się w tym wyścigu wychowanek KKS „Moto” Jelcz-Laskowice Łukasz Bodnar, który w tym roku przeszedł z DHL Author do CCC Polkowice. Jak pan ocenia tę decyzję?
- To czołowa polska grupa, ścigająca się w trzeciej dywizji, więc na pewno da mu możliwość startów w najważniejszych wyścigach. Łukasz jest kolarzem kompletnym bardzo dobrze jeździ czasówki i jeśli w nich udanie się zaprezentuje, to będzie mobilizacja do dobrych startów w górach. Według mnie zasługuje on jednak na ściganie się w drugiej dywizji, a nawet w ProTourze. Jest to wielki talent i starty w trzeciej klasie to jego marnowanie. Więcej szczęścia miał Maciej Bodnar, który trafił do włoskiego Liquigasu i sądzę, że za dwa lata będzie już głośno o jego sukcesach. Maciek będzie się rozwijał w tym zespole, a Łukasz pozostanie na swoim poziomie, ponieważ w Polsce kolarstwo jest w kryzysie od kilku lat. O prawdziwych sukcesach można myśleć na zachodzie. Wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich może się nie odbyć, ponieważ wycofał się sponsor KGHM Polska Miedź SA i na pewno będą rozgrywane tylko dwa z pięciu etapów.
- Masuje pan kolarzy, biathlonistów, ale również wspomaga piłkarzy.
- Staram się służyć pomocą w miarę swoich możliwości. W ubiegłym roku Anna Kowalczyk złapała kontuzję przed mistrzostwami Polski juniorek w kolarstwie. Udało mi się jej pomóc i dzięki temu mogła wystartować w Kartuzach. Zawodniczka UKK Jelcz-Laskowice spisała się tam świetnie i wywalczyła złoty medal. Niestety, ostatnio doszło do przykrej sytuacji związanej z pomocą piłkarzowi Czarnych Jelcz-Laskowice. Od kilku lat masuję zawodników Polonii Miłoszyce i sympatyzuję z tą drużyną. Mimo to zgodziłem się pomóc Krzysztofowi Telatyńskiemu przed derbowym meczem Czarnych z Polonią. Wyleczyłem napastnika jelczan, który strzelił dwie bramki. Po końcowym gwizdku niektórzy działacze z Jelcza-Laskowic podeszli do szefostwa Polonii i z ironią powiedzieli: „Wasz masażysta wyleczył nam zawodnika i co wy na to teraz?”. Nie spodobało mi się takie zachowanie, mam żal do działaczy Czarnych, ponieważ każdy kij ma dwa końce. Przychodzili do mnie wcześniej jelczańscy futboliści i pomagałem im. Z pewnością w przyszłości zrobiłbym podobnie, ale teraz powinienem powiedzieć takiemu piłkarzowi, że mu nie pomogę i niech pójdzie do swoich działaczy, którzy stosują takie zagrywki. Jeżeli jedynym celem Czarnych jest tylko wygrywanie z Polonią Miłoszyce i zaognianie sytuacji pomiędzy klubami, jest to dla mnie nienormalne. Jeśli Czarni jako klub z kilkunastotysięcznego miasta mają osiągać sukcesy i awansować klasę wyżej, to życzę im jak najlepiej, ale do takich zachowań nie powinno dochodzić. Mam nadzieję, że to się zmieni.
- Dziękuję za rozmowę i życzę owocnej pracy w nowym klubie.
- Również dziękuję i życzę kibicom wszystkiego dobrego z okazji Świąt Wielkanocnych.
Napisz komentarz
Komentarze