- Trudno sobie wyobrazić taką sytuację w obecnym świecie, w którym zepsute przedmioty coraz rzadziej naprawiamy, a coraz częściej wymieniamy.
- Kiedyś samochód był twoim skarbem. Często było tak, że sprzedawałeś go znacznie drożej niż kupowałeś. Poza tym podejście do motoryzacji u większości ludzi było zupełnie inne. Jak padał deszcz czy śnieg, to się zostawiało samochód i jechało autobusem. Dziś jest kompletnie odwrotnie. Przed laty samochód się szanowało. A teraz? Wejdź sobie na portal ogłoszeniowy i tam za 500 zł będziesz miał spory wybór aut. I to często ubezpieczonych. Jeżdżących lepiej lub gorzej, ale jeżdżących. To znak naszych czasów.
- 20 milionów samochodów jeździ po ulicach naszego kraju.
- I będzie jeździło coraz więcej. Pewnie będzie się dbało o samochody, ale raczej te z najwyższych półek. Auta do jazdy codziennej raczej gdzieś wymrą śmiercią naturalną lub trochę tragiczną. Motoryzacja na pewno bardzo się zmieni. Już teraz coraz większy nacisk kładzie się chociażby na ekologię. Motoryzacja nie pójdzie raczej w stronę posiadania samochodu, lecz posiadania karty do samochodu. Zaczniemy korzystać z różnych aut na bazie jednej karty.
- Już dziś w dużych miastach powstają wypożyczanie samochodów na minuty.
- Tak, bo wielu ludzi wychodzi z założenia, że po co ma opłacać ubezpieczenie, wymieniać opony i inwestować w pojazd, skoro może go sobie wypożyczyć i niczym się nie martwić.
- To dobrze czy źle, że właśnie taki kierunek obiera motoryzacja?
- Nie mnie to oceniać. Zawsze będą fascynaci motoryzacji, którzy będą chcieli posiadać coś wyjątkowego. Patrzysz na dzisiejsze pokolenie ludzi, którzy urodzili się w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych czy po 2000 roku. To jest zupełnie inne pokolenie niż moje. Chłopcy nie fascynują się już samochodami w taki sposób jak my w czasach, w których żuliśmy gumę Turbo i marzyliśmy o tym, by kiedyś chociaż dotknąć auto, który trafiliśmy na naklejce. Zdarzają się oczywiście wyjątki. I wydaje mi się, że od tego też jestem, żeby ludzi zarażać motoryzacją. Świata nie zatrzymam, więc prędzej czy później z samochodami będzie tak jak z telefonami komórkowymi.
- Twoi rodzice w 1995 roku założyli Muzeum Motoryzacji i Techniki.
- Oficjalnie zostało otwarte w 1995 roku, ale kolekcjonować zaczęli już w 1970. Nie mogę się, niestety, w ten projekt zbyt mocno angażować, bo nie da się połączyć pewnych rzeczy. Muzeum prowadzi moja rodzina. Będąc w świecie, w którym cały czas jestem w podróży, realizując programy motoryzacyjne, nie jestem w stanie wziąć na siebie jeszcze więcej.
- Mówię o tym muzeum, bo to fantastyczny sposób, by pokazać, że w tej rodzinie bez motoryzacji się nie da.
- Ta idea narodziła się już bardzo dawno temu, w trochę innych realiach. Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to czas, w którym stare samochody wywożono z Polski. Marka niemiecka miała zupełnie inne znaczenie niż dziś. Moi rodzice chcieli więc uratować kilka samochodów, żeby ludzie nie musieli oglądać zabytków w Berlinie. Sytuacja się troszkę odwróciła. Obecnie ładne, stare samochody znów są kupowane i sprowadzane. Nieważne czy jest to Volkswagen Garbus czy Ferrari z lat sześćdziesiątych. Trafiają się różne sztuki w Polsce.
- Ile aut można dziś tam zobaczyć?
- Tego nie wiem, ale mogę powiedzieć, że najstarsze jest z 1896 roku. Taka bryczka z silnikiem. Od 1970 ta kolekcja została mocno wyselekcjonowana. To nie są wszystkie samochody, które udało się kupić. To są samochody, które mają historię. Mamy auto Gomułki, Bieruta, Cyrankiewicza, Stalina, Wałęsy czy Jaruzelskiego. Kolekcja jest bardzo różna. Pamiętajmy też, że kiedyś posiadanie starego samochodu było obciachem. Całkiem niedawno, jak zaczynałem prowadzić program "Legendy PRL-u" (pierwszy odcinek wyemitowano w 2007 roku - przyp. red.), to szczytem beznadziei był polski Fiat, Polonez oraz Maluch. Tak odbierali to ludzie. Cieszę się, że udało się dołożyć cegiełkę do tego, by zbudować ten wizerunek na nowo. Z drugiej strony to też jest dla mnie fenomenem, że w czasach, kiedy nic się nie dało, nic nie było możliwe, robiliśmy cudowne rzeczy. A dziś - w czasach, gdy mamy wszystkie możliwości - my nie produkujemy nic. I nie mówię tu tylko o samochodach. W latach siedemdziesiątych produkowaliśmy najlepsze szybowce na świecie. Oczywiście, mamy świetne motoryzacyjne fabryki. Samochody produkowane w Polsce są zupełnie innej jakości niż te budowane nawet w rodzimych fabrykach. Świetnym przykładem jest Fiat. Model 500 czy Panda odzyskał wizerunek, bo jest produkowany w Polsce. Volkswageny T5 czy T6 pokazują, że jesteśmy świetnym miejscem do produkcji samochodów, ale nie mamy polskiego znaczka, nie mamy polskiej myśli technicznej i, co za tym idzie, polskiego samochodu. Szkoda, bo gdy popatrzysz na to, że Skodzie czy Dacii się udało...
Napisz komentarz
Komentarze