O tym problemie zrobiło się głośno po artykule, który ukazał się w "Powiatowej" w ubiegłym tygodniu. Wprawdzie starosta zaznaczył wtedy, że obcokrajowcy, którzy na granicy nie podadzą adresu odbywania kwarantanny, nie są wpuszczani na terytorium Polski, ale w tym samym tekście pojawiła się informacja o miejscu do odbywania zbiorowej kwarantanny. Jest nim świetlica w Gaju Oławskim. Wyjaśniono nam wtedy, że to miejsce może być też lokum dla "indywidualnych losowych przypadków". Pracownicy ze wschodu, którzy pracują na terenie powiatu oławskiego, po przeczytaniu artykułu odebrali to w ten sposób, że takimi "przypadkami losowymi" są też oni i zaczęli natychmiast dzwonić pod podane w gazecie numery, m.in. do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Byli pewni, że mogą z tej świetlicy skorzystać. Chcieli tylko wiedzieć jakie są procedury. Mocno się zdziwili.
- Moi koledzy mają tu przyjechać, więc dzwoniłam pod podane w artykule numery i zapytałam, czy koledzy, którzy przyjadą, mogą być na czas kwarantanny w Gaju Oławskim? - mówi Nadia. - Powiedzieli mi, że to nie oni decydują, tylko Urząd Wojewódzki we Wrocławiu. Koledzy chcą przyjechać, ale na granicy mają konkretnie powiedzieć, gdzie się zatrzymają, a jak nie mają takiego miejsca, to ich nie wpuszczą! A jak na przykład będzie druga w nocy, to kto z granicy będzie dzwonił do Urzędu Wojewódzkiego? Jak koledzy będą jechać do Polski, to muszą wiedzieć na 1000 procent, że będą mieli, gdzie na te dwa tygodnie się zatrzymać. Pracodawcy nie dają mieszkań, nie wiadomo, czy kolegom starczy pieniędzy, żeby dodatkowo na dwa tygodnie wynająć mieszkanie, bo przecież wszyscy chcą najpierw kaucję, a ceny są wysokie. Po tym, co przeczytałam w gazecie, chciałam się dowiedzieć, czy to jest realne, żeby mogli przyjechać i rzeczywiście być w Gaju Oławskim na czas kwarantanny. Zapytałam, czy to możliwe, ale w Centrum Zarządzania Kryzysowego powiedzieli, że to nie oni decydują, kto tam zamieszka, a Urząd Wojewódzki. Na koniec powiedzieli, że najlepiej będzie, jak ja sama tym kolegom wynajmę mieszkanie... Mają zaklepaną pracę w zakładach w Jelczu-Laskowicach. Nie mogą wynająć poprzedniego mieszkania, bo właściciel odmawia, a pracodawca powiedział, że mają sobie sami zapewnić miejsce kwarantanny i dopiero po niej mogą wrócić do pracy. Problem w tym, że na granicy muszą od razu powiedzieć, gdzie będą mieszkać. Gdyby było tak, że mogą się zatrzymać w Gaju Oławskim, to wszystko byłoby fajne. Ale to nieprawda! Co oni mają zrobić? Przecież policja musi ich sprawdzać, a oni nie mają gdzie się podziać. Jest problem, bo nie mogą przyjechać! Na papierze wygląda to ładnie, ale to tyle. Chyba Polska jest zainteresowana tym, żebyśmy przyjechali, bo przecież potrzebujecie rąk do pracy!?
Kolejną osobą ze wschodu, która skorzystała z podanych w artykule numerów telefonu, jest Krysia. Obszerny artykuł o problemie z miejscem do odbycia kwarantanny przeczytasz w całości w e-wydaniu - JUŻ TERAZ - TUTAJ!
Napisz komentarz
Komentarze