Ulica Wiejska w Oławie stanowi fragment drogi wojewódzkiej 396. Około dwa lata temu, dzięki dofinansowaniu z budżetu miasta, wzdłuż tej dróg wybudowano ścieżkę rowerową, a przed przecinającym ją przejazdem kolejowym - przejście pieszo-rowerowe. Już podczas realizacji tej inwestycji wielu mieszkańców mówiło, że jest to złe i niebezpieczne rozwiązanie, ponieważ praktycznie w jednym miejscu krzyżują się trasy: pieszych, rowerzystów, kierowców oraz pociągów. Mieli rację. Do władz samorządowych i radnych interweniowali nie tylko mieszkańcy, ale też PKP, w związku z licznymi kolizjami, do których dochodziło na przejeździe kolejowym.
W 2018 miasto skierowało do Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu, wniosek w sprawie zmiany organizacji ruchu i poprawy bezpieczeństwa w obrębie przejazdu kolejowego na ulicy Wiejskiej w Oławie i zawarło z DSDiK stosowane porozumienie. W czerwcu ubiegłego roku radni podjęli uchwałę, mówiąca o tym, że samorząd wykona zmiany na własny koszt w zakresie dokumentacji technicznej i robót budowlanych.
Zgodnie z projektem przejście pieszo-rowerowe, które znajduje się przed przejazdem kolejowym (jadąc z Oławy do Strzelina) ma być zlikwidowane i przeniesione bliżej ul. Paderewskiego. Po lewej stronie ul. Wiejskiej, w stronę torów, powstanie też ciąg pieszo-rowerowy wraz z oświetleniem. Ten, który istnieje obecnie (po prawej stronie ulicy) zostanie wyłączony z użytkowania. Początkowo oszacowano, że zadanie będzie kosztowało około 118 tys. zł w rozbiciu na lata 2019-2020. Po przetargu okazało się, że koszt zadania będzie wyższy i ostatecznie wyniesie około 222 tys. zł. (19 tys. wydano w roku ubiegłym na projekt budowlany, 183 tys. zł zaplanowano na realizację inwestycji w roku bieżącym). DSDiK wykona zakres prac określony w porozumieniu za kwotę 20 tys. zł.)
Zwiększenie kosztów na realizację zadania wymagało zmiany wcześniej podjętej uchwały. Projekt przedstawiono na kwietniowej sesji RM. - Ta uchwała jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniu mieszkańców, którzy od dłuższego czasu domagają się przeniesienia przejścia pieszo-rowerowego znajdującego się przed przejazdem kolejowym - mówił podczas sesji RM Andrzej Węglowski, naczelnik wydziału Rozwoju Gospodarczego Inwestycji i Zamówień Publicznych UM w Oławie.
Radni nie kwestionowali potrzeby realizacji tej inwestycji. Wszyscy byli "za". Dyskusję wywołała konieczność powtórnego wydawania pieniędzy na to samo zadanie. - Jak ja bym wykonał coś za pieniądze podatników i bym to spieprzył to musiałbym to naprawić za własny koszt, tak? - pytał retorycznie burmistrza radny Józef Urbańczyk. - To przejście zostało wybudowany około dwa lata temu, więc ktoś do tego dopuścił, ktoś to wykonał i za to zapłacił, a teraz okazuje się, że jest to źle zrobione. Jeżeli ktoś to spieprzył to niech ponosi teraz koszty. 200 tys. zł z budżetu miasta można by było przekazać na inny cel. Tymczasem teraz musimy drugi raz wydawać pieniądze na to samo, co jeszcze raz powtórzę: ktoś spieprzył. Czy nie powinno się tego załatwić w sądzie? Dlaczego miasto ma płacić za czyjś błąd?
Burmistrz, nim odpowiedział, zwrócił uwagę na jakość języka i zaapelował do radnego by panował nad słowami. Dalej dopytywał Urbańczyka skąd wie, że obecne przejście pieszo-rowerowe to błąd? - W uzasadnieniu uchwały jest wprost napisane, że chcemy to zrobić na prośbę mieszkańców - mówił. - Można z tym nie robić nic i może funkcjonować tak, jak jest. To nie jest pilna sprawa, wszystko zależy od wyniku dzisiejszego głosowania. Nie można jednak mówić, że obecnie przejście to błąd. Zgodę na to wydał wojewoda i zatwierdziły wszystkie odpowiedzialne za to służby. Proszę mi pokazać przynajmniej jedną opinię, że to jest błąd i brać odpowiedzialność za słowa.
Urbańczyka bronił radny Krzysztof Rydzoń, sugerując, że nie chodziło o to, że jest to błąd w kwestii technicznej, czy prawnej, a raczej o to, że ktoś zaprojektował to przejście i wykonał bez przemyślenia. - Dzisiaj dochodzi tam do bardzo niebezpiecznych sytuacji - mówił. - Samochody wjeżdżają na przejazd kolejowy i zamyka się na nich szlaban, bo robi się zator gdy przez przejście przechodzi pieszy lub przejeżdża rowerzysta. Według mnie jest więc to sprawa pilna i konieczna, a nie jakaś niepotrzebna.
O tym, że przejście jest niebezpieczne i wymaga zmiany, mówiła też radna Wanda Nosek. Podobnie jak radny Urbańczyk, uznała jednak, że tematu ponownych wydatków na ten sam cel, nie można zostawić bez wyjaśnienia. Zaproponowała by stworzyć uchwałę, która pomoże miastu odzyskać koszty za "nieżyciowo zaprojektowane przejście".
Pomysł poparł burmistrz Tomasz Frischmann. Tłumaczył, że nie on jest odpowiedzialny za zaprojektowanie i realizację tego przejścia i nie on wydawał na to zgodę. - Dajcie uchwałę a ja będę miał podstawę prawną do działania i zaczniemy szukać winnych. Ale jestem przekonany, że nic nie znajdziemy, bo tam błędu nikt nie popełnił - mówił.
Radny Albert Zieliński zaproponował by przed przygotowaniem stosowanej uchwały, powołać komisję do spraw tego przejścia, w której każdy klub będzie miał swoich reprezentantów. - Usiądziemy, zastanowimy się, posprawdzamy dokumenty i będziemy dużo mądrzejsi w temacie. Wtedy też zastanowimy nad stworzeniem stosownej uchwały.
Wioletta Kamińska [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze