Oława. Przypomnijmy, że chodzi o sprawę, którą dwukrotnie poruszaliśmy na łamach gazety, a wczoraj na portalu - pod TYM LINKEM publikowaliśmy zdjęcia przesłane przez mieszkańców. Chodzi o budynek, w którym mieści się Bank Santander i PZU, między ulicami 3 Maja i Żeromskiego. Mieszkańcy skarżą się, że od miesięcy gromadzą się tam bezdomni. - Śpią na gołym betonie albo robią sobie legowiska niezależnie od tego czy jest lato czy zima - mówi jedna z mieszkanek. - Co z tego, że sprzątaczka codziennie to wyrzuca, jak oni ponownie wyciągają ze śmietnika. Ale to najmniejszy problem! Bezdomni, którzy tam koczują (co widać na zdjęciach nadesłanych nam przez mieszkańców), nie mają żadnych zahamowań. Na oczach ludzi i kamer, załatwiają swoje potrzeby wokół budynku i na jego balkonie. Smród czuć na odległość. Wystarczy przejść chodnikiem obok budynku, a przecież to prawie centrum miasta. Wokół jest wiele sklepów, obok Starostwo Powiatowe i parking, czyli miejsca gdzie cały czas chodzą ludzie. Mieszkańcy twierdzą, że już wiele razy informowali o tym problemie staż miejską, a nawet policję, ale nikt do tej pory nie rozwiązał problemu. Bezdomni cały czas koczują w zaułkach budynku i - jak mówi pracownik jednej z firm znajdujących się w pobliżu.
Po publikacji artykułu, w sobotę odezwał się inny mieszkaniec, który często widuje tych bezdomnych, ale do tej pory zaczepiali tylko i pytali o pieniądze, teraz przekroczyli granicę. - Zostawiłem samochód na parkingu w pobliżu banku i poszedłem do apteki - mówi Czytelnik. - W samochodzie były zakupy, kurtka i parę drobiazgów.. Kiedy wyszedłem z apteki zobaczyłem, jak ten człowiek chodzi wokół auta i szarpie za klamkę. Nie przebierałem w słowach, zacząłem do niego krzyczeć. Na pytanie "co miał zamiar zrobić?" nie potrafił odpowiedzieć, zaczął się jąkać, po czym stwierdził, że... on tylko chciał sprawdzić, czy zamknąłem samochód, żeby nikt niczego nie ukradł! To był młodszy bezdomny, jego starszy kolega stał pod budynkiem banku i obserwował sytuację. Jeżeli nikt z tym nic nie zrobi, ci ludzie w końcu przekroczą granicę i będą bez skrupułów okradać w biały dzień! Widać, że im naprawdę jest wszystko jedno. To wkrótce może się skończyć jakaś tragedią. Mężczyzna dodaje, że tydzień temu pod Lidlem słyszał, jak bezdomny w wieku około 40 lat podszedł do kobiety i prosił o pieniądze, zapytała, dlaczego nie pójdzie do pracy, przecież jest w sile wieku. Odpowiedział, że szukał pracy, ale żadnej nie ma, a jak raz pracował, to mu nie zapłacili. Mieszkanka powiedziała wprost, że wie, że kłamie, czuć od niego alkohol i zamiast pracować woli stać pod sklepem i żebrać, bo zawsze na parę piw uzbiera. Stwierdziła, że pracy jest bardzo dużo, Sama jakiś czas temu dawała ogłoszenie, żeby ktoś przekopał jej ogródek, płaciła 20 złotych za godzinę. Nie zgłosił się nikt, musiała to zrobić sama. Kobieta zakończyła dyskusję z bezdomnym i oddała mu wózek, żeby odwiózł na miejsce. Podziękował, życzył jej wszystkiego dobrego, ale kiedy tylko się oddalił mówił pod nosem: Do pracy... k****, Ty su..., żebyś tak zdechła...
Napisz komentarz
Komentarze