- Konkretnie jaką pomoc w związku z pandemią otrzymały od samorządu województwa dolnośląskiego powiaty oławski, trzebnicki, wołowski czy milicki?
- Wsparliśmy szpitale powiatowe i domy pomocy społecznej kwotą przeszło 4,3 mln zł. W ramach wsparcia powiaty z wymienionych przez Państwa rejonów, otrzymały pomoc o łącznej wartości ponad 2,8 mln zł.
Powiat milicki otrzymał prawie 1 mln zł, z czego Milickie Centrum Medyczne - ponad 800 tys. zł, DPS Milicz i DPS Krośnice - ponad 170 tys. zł.
Powiat oławski dostał ponad 650 tys. zł, w tym Zespół Opieki Zdrowotnej w Oławie ponad 580 tys. zł, a DPS Oława prawie 70 tys. zł.
Powiat trzebnicki uzyskał wsparcie w wysokości prawie 840 tys. zł, w tym Szpital im. Św. Jadwigi w Trzebnicy ponad 670 tys. zł, a DPS w Obornikach Śląskich ponad 160 tys. zł.
Powiat wołowski otrzymał ponad 300 tys. zł, w tym Powiatowe Centrum Medyczne w Wołowie ponad 300 tys. zł.
Dodatkowo w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER) powiaty z tego rejonu otrzymały pomoc o łącznej wartości prawie 1,5 mln zł, z czego DPS w Oławie ponad 190 tys. zł, DPS w Obornikach Śląskich około 0,5 mln zł, DPS w powiecie strzelińskim ponad 230 tys. zł, a DPS w powiecie milickim ponad 530 tys. zł
- Od jakiegoś czasu mówi się, że szpitale powiatowe powinny przejść pod zarządzanie centralne, krajowe...
- O tym słychać od dłuższego czasu. Po pierwsze - jest to operacja, która chwilę potrwa, na pewno nie rok, nie dwa, a jeżeli już, to musi być ona bardzo dobrze przygotowana. To jest kwestia pokrycia zadłużenia szpitali, a te - zarówno wojewódzkie, jak i powiatowe - są zadłużone. Naprawdę mówimy tu o kilkunastu miliardach, a może nawet i większej sumie.
- A jak podchodzą do tego Bezpartyjni Samorządowcy, współrządzący województwem?
- Generalnie dofinansowanie służby zdrowia powinno być zdecydowanie większe. Tu nie ma wątpliwości. Mam też świadomość tego, że obojętnie, ile by pieniędzy nie przeznaczyć, zawsze będzie za mało. Szpitale leczą przecież ludzi nawet jak pieniądze z kontraktu z NFZ dawno się wyczerpały, a to kosztuje. Te pieniądze pokrywają samorządy, czyli my.
Nie jest to problem tylko tej koalicji, ale systemowy w całej służbie zdrowia, który trwa od wielu, wielu lat i jakoś nie ma mądrego, który by go rozwiązał. Na pewno pandemia też swoje zrobiła, bo teraz głównym zadaniem jest walka o zdrowie i życie Polaków, a dopiero potem można zmieniać system.
- Jak pan ocenia pomysł, aby szpitale powiatowe łączyły się z wojewódzkimi, bo jest taki pomysł na przykład w przypadku szpitala trzebnickiego?
- Ani Szpital Uniwersytecki, bo o niego chodzi, ani szpital trzebnicki nie podlegają marszałkowi. Sytuacja na Dolnym Śląsku jest wyjątkowa z tego względu, że według doktryny wojennej dawnego Układu Warszawskiego na terenie Dolnego Śląska tych szpitali pobudowano najwięcej. To miało być zaplecze medyczne dla ewentualnych działań wojennych prowadzonych w Europie Zachodniej. Stąd ta liczba. Jest ich za dużo, a tort do podziału jest jeden, jeżeli chodzi o NFZ. Im więcej chętnych do tortu, tym mniejsze kawałki każdy dostaje.
Na pewno takie współdziałanie i połączenie szpitali klinicznych, czy wojewódzkich ze szpitalami powiatowymi, to jest kierunek, w którym powinniśmy działać. Jeżeli w tej chwili mamy dobre i szybkie połączenia komunikacyjne, to ja wolałbym być leczony w dobrym szpitalu, choć położonym 20 km dalej, niż tuż "pod nosem", ale bez dobrego wyposażenia i bez dobrej kadry. Mamy określoną liczbę wybitnych specjalistów lekarzy, a każdy chciałby przy bezpośrednim zagrożeniu życia i zdrowia leczyć się w jak najlepszych warunkach, jak najbliżej miejsca zamieszkania i przez jak najlepszego lekarza. Nie da się tego połączyć. To rozdrobnienie naprawdę nie służy służbie zdrowie.
Napisz komentarz
Komentarze