Oławski worek brązowy może nieco się różnić od tych z innych części kraju, bo u nas można do niego wrzucać resztki mięsa i ryb (ale kości już nie), podczas gdy w innych miejscach tego typu odpady trafiają zwykle do worków czarnych jako odpady zmieszane (resztkowe), uniemożliwiając wykorzystanie ich potencjału. Dlaczego u nas jest inaczej?
To wynika z tego, że ZGO Gać wszedł na wyższy poziom przetworzenia odpadów. Zwykle w zakładach gospodarowania odpadami jest sortownia i kompostownia, a resztę się po prostu składuje, czyli trafia do kwater. U nas jesteśmy poziom, albo nawet parę poziomów wyżej, bo jako jedyny zakład w kraju możemy przerabiać bioodpady w procesie fermentacyjnym, pozyskując gaz, ciepło prąd, a ostatecznie kompost, który może trafiać na pola.
- To prawda, według mojej wiedzy jako pierwsi w Polsce zaczęliśmy wykorzystywać komorę fermentacyjną do przetwarzania bioodpadów zbieranych w brązowych pojemnikach - potwierdza dyrektor Zakładu Gospodarowania Odpadami Gać Sp. z o.o. Przemysław Seruga. - Dziś instalacji fermentacji odpadów komunalnych działa w Polsce już siedem, ale nadal przodujemy w tym, że jako jedyni przerabiamy w procesie fermentacyjnym same bioodpady, uzyskując biogaz tworząc z nich kompost. U nas bioodpady, w tym odpady mięsne, trafiają do fermentacji, wytwarzamy z nich biogaz, podczas gdy w większości przypadków bioodpady są kompostowane. Odpady mięsne stanowią odpad pochodzenia zwierzęcego kategorii trzeciej, więc żeby go przetwarzać zgodnie z prawem, zakład musi być objęty nadzorem inspekcji weterynaryjnej. I ZGO Gać jest objęty nadzorem powiatowego lekarza weterynarii, stąd możemy także przetwarzać odpady pochodzenia zwierzęcego kategorii 3. Co więcej pomaga nam to w procesie fermentacji, bo mamy tłuszcz, białko... Z naszego punktu widzenia jest to wręcz pożądane.
Wiemy już więc, że w gminach, z których odpady trafiają do ZGO Gać, odpady mięsne i rybne można wyrzucać do brązowych pojemników lub worków. No właśnie, czy na pewno worków? Tu jest kłopot. Okazuje się bowiem, że przy technologii stosowanej w ZGO Gać, nawet te worki, zwykle brązowe, które sprzedawane są jako biodegradowalne, nie spełnią swojej roli.
- Z doświadczeń, jakie robiliśmy, wynika, że te worki, tzw. biodegradowalne, degradują się dopiero w temperaturze powyżej 40-45 stopni - mówi dyrektor Seruga. - Gdyby trafiały do samej kompostowni, to nie byłoby problemu. Natomiast kiedy odpady w tego typu workach trafiają do fermentacji, i tak musimy worki rozerwać, oddzielić od odpadów, rozdrobnić je, a dopiero takie oczyszczone mogą trafić do biogazowni. Jakoś sobie z tym radzimy, mamy nawet linię do doczyszczania odpadów, która powstała w ramach zakończonej w ubiegłym roku inwestycji, aczkolwiek apelujemy do mieszkańców, aby - jeśli jest taka możliwość - nie korzystali z żadnych worków w przypadku bioodpadów. Zaczęliśmy też w tym roku różnicować to cennikowo, czyli za bioodpady w workach docelowo trzeba będzie zapłacić więcej niż za te zbierane w pojemnikach. Jest parę gmin, które zbierają bioodpady w workach, więc to też będzie dotyczyło mieszkańców naszego powiatu. Czy przejdą na pojemniki czy będą woleli zapłacić więcej? Zobaczymy. Na razie monitujmy, informujemy, natomiast docelowo cena będzie musiała być zróżnicowana z uwagi na wyższe koszty przetworzenia odpadów workowanych.
Zatem pamiętajmy, odpady biodegradowalne najlepiej gromadzić bez żadnych worków, także papierowych. To oczywiście może powodować pewną uciążliwość związaną z utrzymaniem czystości kubła (mało to estetyczne) czy z zapachem (zwłaszcza latem), ale ułatwia pracę w ZGO, no i docelowo będzie tańsze.
Jak to się dzieje?
To może zacznijmy od początku. Do ZGO Gać przyjeżdża wielki wóz pełen bioodpadów. Co dalej? Jeżeli są to czyste odpady zielone, czyli trawa, liście czy gałęzie, od razu trafiają do kompostowni. Reszta, czyli głównie odpady kuchenne, trafią do biogazowni. Na miejscu przyjęć te odpady są klasyfikowane na czyste i brudne. Te czyste, czyli właśnie bez worków i wszelkich innych zanieczyszczeń, trzeba tylko rozdrobnić i podać bezpośrednio do komór fermentacyjnych za pomocą odpowiednich przenośników. Jeżeli odpady są brudne, wymagają oczyszczenia. Specjalna linia posiada m.in. rozrywarkę worków i kabinę sortowniczą, gdzie wyłuskuje się wszelkie zanieczyszczenia, np. szkło, metale, plastiki, kamienie. Dopiero tak oczyszczone odpady są rozdrabniane i trafiają do komór fermentacyjnych.
Co to takiego?
Komora fermentacyjna to taki zamknięty reaktor żelbetowy, do którego nie można wejść. Jest tam stała temperatura około 55 stopni Celsjusza. Ciepło pochodzi ze spalania biogazu, czyli jest wytwarzane na miejscu. Z jednej strony komory zasypywane są odpady, które w poziomie przemieszczane są przez całą komorę przy jednoczesnym mieszaniu, a z drugiej strony komory to, co wychodzi, trafia na prasę ślimakową, jest odwadniane i powstaje tzw. digestat, czyli odpad pofermentacyjny. Fermentacja jest procesem ciągłym, tzn. tyle samo, ile się wsadza, tyle samo wychodzi, utrzymując stały poziom napełnienia komory. Po prostu odpady przesuwają się w komorze, w odpowiednich warunkach fermentując i wytwarzając biogaz.
- Z każdej tony wsadu, którą podamy do komory fermentacyjnej, uzyskujemy od 105 do 115 metrów sześciennych biogazu - mówi dyrektor Zakładu Gospodarowania Odpadami Gać Sp. z o.o. Przemysław Seruga.
Następnie biogaz trafia do zbiornika, czyli wielkiej kuli z tworzywa sztucznego o pojemności 4 tys. metrów sześciennych, widocznej z daleka. Z tego zbiornika jest pobierany do tzw. jednostek kogeneracyjnych, czyli do silników gazowych, sprzężonych z turbiną elektryczną, produkującą prąd. Dodatkowo, z układu chłodzenia silnika jest odzyskiwane ciepło, wykorzystywane następnie w całym zakładzie, tj. m.in. do ogrzewania komór fermentacyjnych, ale także biurowca, budynków socjalnych czy kabin sortowniczych.
Jeżeli chodzi o ciepło, ZGO Gać jest samowystarczalny. Podobnie jest z prądem, ale tu jest jeszcze nadwyżka, którą zakład sprzedaje.
W ZGO Gać mamy nie tylko kogenerację, czyli wytwarzanie ciepła i prądu, ale nawet trigenerację, bo w ZGO działa agregat bromolitowy, produkujący tzw. wodę lodową o temperaturze ok.7 stopni, wykorzystywaną do chłodzenia budynków podczas upałów.
- Prawdopodobnie jest to jedyny zakład gospodarowania odpadami, który na swoim terenie wykorzystuje nie tylko kogenerację, ale nawet trigenarację - mówi dyrektor Seruga.
Na pola
A co z digestatem, czyli tymi odwodnionymi odpadami pofermentacyjnymi? Mogą być wykorzystywane ponownie - jako kompost na pola. Obecnie zakład oddaje go rolnikom za darmo, ale czeka na certyfikat z odpowiedniego ministerstwa, żeby móc sprzedawać ten kompost nie jako odpad, ale już jako produkt.
Obecnie, żeby wywieźć pofermentat, traktowany formalnie jako odpad, na jakąkolwiek działkę, potrzebna jest specjalna zgoda. Jest to więc proceduralnie kłopotliwe, zwłaszcza jeśli rolnik ma wiele gruntów rolnych rozsianych po całym powiecie i na każdą działkę trzeba zdobyć osobną zgodę. Gdy będzie certyfikat, digestat utraci status odpadu, będzie go można bez większych kłopotów sprzedawać i używać na polach.
Obecna wartość rynkowa kompostu z bioodpadów to 10-30 zł za tonę. Dyrektor Seruga przewiduje, że albo będzie się go sprzedawało za symboliczną złotówkę od tony, jeśli rolnik sam go odbierze, albo po 10-30 zł za tonę, żeby koszty transportu się zwróciły. Korzyścią dla ZGO jest już brak konieczności składowania tego odpadu.
Ile tego?
Docelowo biogazownia powinna przetwarzać około 18 tys. ton odpadów biodegradowalnych rocznie. Do tego kompostownia przyjmie 6 tys. ton. Obecnie kompostownia już przyjmuje 6 tys., ale na fermentacje trafia do 8 tys. ton odpadów kuchennych. Aby osiągnąć docelową wydajność, potrzeba jeszcze formalnych zgód odpowiednich instytucji, bo technologicznie to już jest możliwe.
- W kwestii bioodpadów obserwujemy znaczny wzrost - mówi dyrektor Seruga. - W 2018 łącznie odpadów z brązowego worka przyjęliśmy prawie 12 tys. ton, w 2019 było to już 13,5 tys ton, a w 2020 nawet 18,5 tys. ton. Rezerwa jeszcze jest, ale rosną nam też pozostałe frakcje selektywnie zebrane, czyli worki: żółty, niebieski i zielony, ale jednocześnie ten czarny wcale nie maleje. Łącznie coraz więcej odpadów trafia do ZGO Gać. Stąd zakład zbliża się do granic przerobowych. Uruchomiliśmy trzecią zmianę na sortowni oraz konieczne są dalsze inwestycje w rozbudowę zakładu.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze