Napisała do redakcji maila, w którym zapytała, czy zajmujemy się sprawami oszustw. Poprosiłam o szczegóły. Wysłała zdjęcia mężczyzny, z którym koresponduje od świąt wielkanocnych. Zerknęłam na wiadomości, które kobieta mi udostępniła, a zdjęcia wrzuciłam w porównywarkę do grafiki. Po jednym kliknięciu wszystko było jasne. To oszust, który ukradł zdjęcia z czyjegoś profilu na Facebooku i posługuje się nimi, żeby najpierw oczarować, a później okraść swoją "wybrankę". Napisałam do Lidii, żeby była bardzo ostrożna, ale nie przerywała natychmiast tej znajomości. Chciałam, aby teraz ona trochę pozwodziła oszusta i dała mu nadzieję. Niech uwierzy, że połknęła haczyk i zaciera ręce na myśl o wielkich pieniądzach...
Jak ta znajomość się zaczęła? - Dostałam zaproszenie na Facebooku od pewnego pana - lekarza chirurga - mówi. - Początkowo niczego nie podejrzewałam.
Kobieta pracuje w Norwegii, jest tam z bratem i jego żoną. Mówi, że próbują ją swatać, dlatego wysłali zaproszenie na Facebooka lekarzowi, który robił im testy na COVID. Po pewnym czasie dostała zaproszenie do znajomych od jakiegoś lekarza i była pewna, że to właśnie ten, o którym mówiła rodzina. Przyjęła go więc do grona na FB. To było około miesiąca temu. Na początku nie odzywał się, ale... - Wysyłając życzenia na Wielkanoc swoim znajomym, wysłałam również jemu - mówi. - Zareagował tego samego dnia.
Zapytał, jak się ma, co robi? Odpisała, że właśnie szykuje się z rodziną do śniadania wielkanocnego, zgodnie z polską tradycją. - Wow! To super, więc jesteś z Polski? - napisał.
Zaczęło się zdobywanie informacji. Oszust badał grunt. Ale wiedział, że najpierw musi zarzucić przynętę. O sobie napisał, że pochodzi z Kalifornii, z Los Angeles, ale obecnie pracuje z agentem ONZ w Syrii jako lekarz - chirurg wojskowy.
Ona napisała krótko: - Nosi cię po świecie, nie przeszkadzam, odpoczywaj.
Oczywiście nie przeszkadzała, zaczął wypytywać o zawód, dzieci, rodzinę, męża. Kiedy napisała, że dwa lata temu od niego odeszła, a w grudniu 2020 się rozwiodła i ma 23-letnią córkę - on już wiedział, że to idealna partia, musi tylko wzbudzić jej zaufanie.
Zaczął grać na emocjach. Pisał, że kiedy stracił żonę, jego życie stało się bezwartościowe, ale wszystko się zmieniło, gdy poznał Lidię. Wysyłał serduszka, buziaczki, a na pytanie, co powoduje, że jest szczęśliwy, odpowiedział jej: - To, że jesteś w moim życiu.
Piękne prawda? Jaki wrażliwy mężczyzna... Niejedna dałaby się złapać na takie teksty i niejedna się złapała, ponieważ w taki sposób wciąż udaje się wyłudzić ogromne pieniądze. W samej Wielkiej Brytanii matrymonialni oszuści podający się za lekarzy, żołnierzy, dyplomatów zebrali wielkie żniwo, bo aż 63 miliony funtów!
Ale wróćmy do wręcz wymarzonego i idealnego Johnsona Thomasa, który do Lidii zaczyna sypać tekstami, jak z Harlequina: - Zakochanie się w tobie jest jedyną rzeczą, która sprawia, że warto żyć. Z dnia na dzień moja miłość do Ciebie staje się przytłaczająca i nie mogę tego znieść, kiedy nie widzę Cię, a nawet nie rozmawiam z tobą każdego dnia. Proszę zaakceptuj mnie jako swojego ukochanego męża i przyjmij mojego syna również jako twojego...
Ten syn to kolejny punkt w gierce oszusta. Ma jeszcze bardziej rozczulić Lidię, ale ta po rozmowie ze mną już wie, z kim ma do czynienia, a odpisywanie na jego kolejne wiadomości traktuje jako czystą zabawę, tylko dając mu nadzieję, że się wzbogaci. Ten zaczyna naciskać, żeby pobrała aplikację Hangout (komunikator internetowy Google). Zapewnia, że jego syn tego używa i koniecznie chce z nią porozmawiać. Nakłonienie do zainstalowania tej aplikacji to też podręcznikowe posunięcie oszustów... TEN ARTYKUŁ W CAŁOŚCI przeczytasz w e-wydaniu TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze