- Sytuacja w służbie zdrowia jest trudna od lat, brakuje kadry. W Oławie też nikt tego nie ukrywa. Dyrektor podczas ostatniej sesji rady powiatu kolejny raz zwracał na to uwagę. Mówił, że jest źle. Powiedział: "respiratory, pompy infuzyjne, kardiomonitory, to wszystko można kupić, natomiast jeżeli chodzi o lekarzy, pielęgniarki - tu jest ogromny problem". Jak sobie radzicie? Szczepienia spowodowały, że trzeba było jeszcze bardziej się zmobilizować...
- To nie tylko szczepienia, bo są jeszcze dodatkowe punkty, dotyczące m.in. segregacji pacjentów z przyjęciem do szpitala tzw triaż, do tego punkty wymazowe. Tych specjalnych punktów doszło kilka, a kadra jest ta sama. Sytuacja jest trudna, ale to nie oznacza, że jest beznadziejna. Taki brak kadry jest zjawiskiem permanentnym i nieprędko to się zmieni. Ostatnio przeglądałam dane, że co roku w całej Polsce absolwentów pielęgniarstwa jest 5300. To dużo, ale nikt nie podaje, jaki procent tych ludzi pozostaje w zawodzie, a 5300 osób to jest takie minimum, aby można zabezpieczyć szpitale. Część tych osób kończąc szkoły nie rejestruje się w izbach pielęgniarskich, a tym samym nie otrzymują prawa wykonywania zawodu.
- Jaka wygląda sytuacja kadrowa w Oławie?
- Jest trudna, cały czas brakuje pielęgniarek, położnych, ale ja na przykład w tym roku już przyjęłam 4 położne. Mówię już, bo w ciągu trzech ostatnich lat to były pojedyncze przyjęcia. A ta obecna sytuacja wynika z tego, że niektóre szpitale w okolicy zamknęły oddziały położnicze. Dostałam "zielone światło" od dyrektora na przyjmowanie kadry, bo normy, które są wyznaczone, są minimalne, a my widzimy, jakie są potrzeby na oddziale. To, że mają być dwie pielęgniarki, nie znaczy, że ta trzecia nie miałaby co robić, absolutnie. Ważne są też praktyki, mamy dużo studentów z różnych uczelni medycznych, jeżeli chodzi o pielęgniarki, położne, to zdarza się, że niektórzy zostają i pracują u nas.
- To są ludzie, którzy dopiero zaczynają drogę zawodową, ale ten najbardziej wykwalifikowany personel jest już w wieku emerytalnym, podobno nie ma kto zastąpić tych ludzi.
- To prawda. Teraz średnia wieku naszych pielęgniarek w szpitalu to 53 lata. Zostało obliczone, że w 2030 w Polsce ta średnia wieku będzie wynosiła 60 lat, więc wiek już emerytalny, to jest przerażające. Po prostu w tym zawodzie nie ma wymiany pokoleń. W szpitalu w Oławie też pracują emerytki, my te panie zatrudniamy ponownie i właśnie dzięki nim i dyżurom zleconym możemy zapewnić to minimum w oławskich oddziałach.
- Te kobiety chyba wyjątkowo muszą kochać tę pracę, bo przecież płace są niewielkie, trzeba mieć też sporo sił do tego zawodu.
- Tak. Poza tym te emerytury, które te panie dostały po tylu latach pracy, nie pozwalają na to, aby spokojnie żyć i zupełnie nie pracować. Te dyżury zlecone to jest dla nich takie dodatkowe źródło. Trzeba też pamiętać, że jest to też personel wykwalifikowany. To są panie, które mają wyższe wykształcenie, specjalizacje. To jest niesamowita pomoc. One są niezbędne.
- W połowie maja szykowany jest kolejny strajk pielęgniarek. Czy w Oławie też wyjdziecie przed szpital?
- Rozmawiałam z przewodniczącą związków zawodowych i powiedziałam, że duchem będziemy z protestującymi, będziemy je wspierać, ale jeżeli chodzi o fizyczne uczestnictwo, to jednak nie. Będziemy w tym czasie przy pacjentach. Popieramy postulaty, bo chodzi przede wszystkim o wyceny świadczeń medycznych, żeby były podniesione, aby były przyjęte normy zatrudnienia, podwyżka płac, bo między szpitalami są duże różnice, jeżeli chodzi o płace pielęgniarskie.
- Tak samo ciężka praca jest we Wrocławiu i Oławie. Panie robią to samo, tylko za mniejszą płacę...
- Oczywiście, dlatego walczymy o większe pieniądze, o świadczenia medyczne - żeby były wyżej wycenione i przyjęcie norm zatrudnienia, ponieważ nie wszędzie są one przestrzegane. Dlatego wspieramy wszystkie panie pielęgniarki i położne, które będą protestować.
- Pandemia sprawiła, że te pielęgniarki, często już emerytki, musiały pracować na podwójnie pełnych obrotach. Jaki był najtrudniejszy moment u nas w szpitalu? Czy pielęgniarki chorowały?
- Bardzo dużo osób było chorych – pielęgniarki, sanitariusze, czy panie salowe, opiekunki, lekarze. W 2020 roku zachorowało i było w izolacji 138 osób, w tym roku 26 osób było i jest w izolacji. Dotyczy to tylko osób pracujących na umowę o pracę. Najtrudniejsza sytuacja jest w oddziałach wewnętrznym, SOR, OIOM oraz chirurgicznym. ROZMOWĘ W CAŁOŚCI PRZECZYTASZ W E-wydaniu TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze