Reklama
Postrzelili Cześka. Poszukiwani świadkowie
- 02.11.2018 19:45 (aktualizacja 27.09.2023 10:16)
Miłoszyce. Interwencja. Anna Janik prosi o pomoc. Jej pies Czester został 15 października postrzelony z wiatrówki śrutowej. Nie udało się go uratować.
Czester, a właściwie Czesiek - bo tak nazywali go wszyscy - to mieszaniec, przypominający jamnika. W rodzinie Janików był ponad 6 lat. Pani Ania opowiada, że to zwierzak bardzo ufny, kochający ludzi, nieagresywny: - Czesia traktowaliśmy jak dziecko. Wychodził sam, wracał, każdego gościa musiał przywitać, oblizać, nigdy nie widział w ludziach zagrożenia, nigdy nikogo nie zaatakował. Szczekał tylko wtedy, gdy ktoś inny też szedł z psem. To była taka powsinoga, że wszyscy w Miłoszycach go znali. Nie było z nim żadnych problemów. Kochaliśmy go, był członkiem naszej rodziny.
15 października wyszedł z domu jak zwykle. Wrócił i zachowywał się dziwnie. Był osowiały, nie cieszył się, nie chciał się bawić, nie miał apetytu. Jego właściciele zaczęli się martwić. Obawiali się, że może ktoś go pobił albo zatruł. Pojechali do weterynarza i przeżyli szok. Nie spodziewali się bowiem, że ktoś mógł mu strzelić prosto w jamę brzuszną: - Pani doktor zrobiła prześwietlenie, okazało się, że ma śrut. Postrzelono go z przyłożenia. Stan był fatalny, jedyną deską ratunku była operacja. Powiedziałam, że cena nie gra roli, trzeba go ratować. Niestety się nie udało.
Z dokumentów weterynaryjnych wynika, że podczas zabiegu stwierdzono przebicie śrutem trzech pętli jelit. Widocznych było sześć ran wylotowych, jelita były silnie przekrwione, w stanie zapalnym. Spora ilość jelit przelała się do jamy brzusznej. Do tego dochodzi jeszcze draśnięcie prawej nerki.
Rokowania określono jako "bardzo złe". Operacja nie pomogła Cześkowi. Rodzina mocno to przeżyła. Chcieliby ukarania osoby, która dopuściła się tego czynu. - Podobno nie jest to pierwszy taki przypadek w Miłoszycach - kontynuuje Anna Janik. - Sprawę zgłosiłam na policję. Mam nadzieję, że znajdą tę bestię, tego zwyrodnialca, który zrobił krzywdę naszemu Cześkowi. Jeśli ktoś coś widział, mógłby jakoś pomóc, niech zgłosi się do mnie albo na policję.
***
Anna Janik prosi, by świadkowie lub ludzie, którzy znają podobne przypadki, zgłaszali się do niej (tel. 793-867-721) lub na policję.
*
Kamil Tysa [email protected]
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze